Uwielbiam filmy muzyczno-taneczne, więc kwestią rzeczy było, że kiedyś obejrzę ten film, tym bardziej, że drugą część obejrzałam już ponad rok temu. "Step Up" jest zdecydowanie jednym z najlepszych filmów w tej kategorii, głównie chyba dlatego, że nastawiono się na pokazanie tańca a pozostałe wątki było do tego tematu jedynie dodatkiem serwowanym w rozsądnych ilościach. Co do aktorów to byli ciekawie dobrani, każdy odnalazł się w swojej roli. Po raz pierwszy zobaczyłam na ekranie Channinga Tatuma i podobnie jak w przypadku Roberta Pattinsona muszę powiedzieć, że chociaż urody to on nie jest specjalnej ale ma jakiś talent w sobie, więc z chęcią obejrzę go jeszcze w innych produkcjach. Ma oryginalną jak na mężczyznę barwę głosu a w roli baletnicy był przezabawny :)) Zaserwowano nam również zarówno sporą dawkę humoru jak i smutku pod koniec. Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała też o świetnej czołówce - zderzeniu dwóch tanecznych światów w połączeniu z genialną piosenką. Bardzo polecam na romantyczny wieczór.
8/10 z zadatkiem na 9