która drzemie w w miotle, kubłach na śmieci, piłce do koszykówki, garnkach, patelniach i innych przedmiotach użytku codziennego. Wszystko idealnie ze sobą zsynchronizowane, dopracowane no i zagrane. Początek filmu robi wrażenie. Grupa ludzi, dach gdzieś w Nowym Jorku, słoneczny poranek i instalacja z różnych "instrumentów" na których utalentowani zapaleńcy wystukują taneczne rytmy. Takie wrażenie jest na początku. Przez 46 minut słuchania takiego walenia, bębnienia w pewnym momencie może totalnie znużyć i nudzić. Fajnie było na początku, ale im dalej tym nudniej. Jakby się oglądało jakiś talent show w którym odgrywane jest w kółko to samo. Pomimo to, warto zobaczyć pomysłowych grajków.