PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=643758}

Stowarzyszenie miłośników literatury i placka z kartoflanych obierek

The Guernsey Literary and Potato Peel Pie Society
7,0 20 713
ocen
7,0 10 1 20713
5,7 3
oceny krytyków
Stowarzyszenie miłośników literatury i placka z kartoflanych obierek
powrót do forum filmu Stowarzyszenie miłośników literatury i placka z kartoflanych obierek

słabizna

ocenił(a) film na 5

Słabo i bez scenariusza, bo przecież "romanse" scenariusza nie potrzebują, prawda? Bohaterowie z przypadku, opowieść z przypadku, miłość z przypadku... przez przypadek i ja obejrzałem ten film. No dobra, można się było pośmiać. Wątek "entelektualistki" zakochującej się w świniopasie bardzo git - taki egalitarny, nowoczesny, wujek Stalin byłby dumny, o taki świat wszak walczył. Z drugiej strony... co to za intelektualistka? Bohaterka niby jest uznaną pisarką, jednak więcej w niej oficera służb bezpieczeństwa - szalenie podobało mi się jak biegała po wyspie i namolnie wszystkich przepytywała na rozmaite okoliczności. Brakowało silnego światła lampy w oczy i gumowej pałki. Biedni rozmówcy - zmuszeni scenariuszem! - musieli zaś na te pytania odpowiadać. Bo jak nie to pałką! Przekomiczne!

A tak na poważnie... to ten film nie jest poważny. Jakbym miał znowu dwanaście lat to uwierzyłbym w świniopasa kochającego książki (i mającego całe dwie sztuki w domu) i jego romans z pisarką, która wszak jak na humanistkę i intelektualistkę przystało poszukuje sobie właśnie takiego partnera do życia. Ale zaraz, o jakich poszukiwaniach ja bredzę? Bohaterowie nawet nie próbowali udawać, że są sobą zainteresowani, nie próbowali się poznać, szukać czegoś wspólnego. Ot, spotkali się, to musi wystarczyć, wszak film nie guma, nie da się go rozciągnąć na tyle by wrzucić do niego jakieś zbędne uzasadnienia!

A jeszcze bardziej na poważnie: naprawdę to jest film dla dorosłych ludzi? Naprawdę są dorośli, jakkolwiek doświadczeni ludzie, łapiący się na takie banalne i puste historyjki?

Co mnie urzekło, to rola pani Parkinson - jedyna osoba, którą oglądało mi się z przyjemnością. Może dlatego, że grana przez nią postać była z założenia zabawna i trochę zdystansowana. Reszta w swojej nadętości mnie nie przekonała. Lily James to ładna kobieta, nawet bardzo ładna - jeśliby oceniać grę aktorską na podstawie wyglądu, to oskar murowany. Nie chcę jej krzywdzić, bo scenariusz nie dał tutaj wiele do pokazania, raczej od razu ukierunkował ją na papierową istotkę, której zadaniem jest być i się ładnie uśmiechać, tudzież roztaczać swoje wdzięki. To się jej udało. W kwestii grubszej gry - już nie za bardzo, ale i nie było czego grać. O panu Huismanie się nie wypowiem - dramacik łamane przez komedia. Gościowi przypadła zresztą trudna rola: intelektualnie wyemancypowanego świniopasa, ewidentnie tęskniącego za awansem na humanistyczne salony. Zagrał w stylu żigolaka - chłopaka do wzięcia. Czyli okazał się kimś idealnym dla pani pisarki. Co należało udowodnić.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones