Strażnicy Galaktyki vol. 2 reprezentuje jeden z niewielu przypadków gdzie druga część okazuje się być lepsza od pierwszej (6/10) - przynajmniej w mojej opinii. Barwne - nie tylko kolorem skóry - postacie, niesamowicie dobrany soundtrack i doskonale wyważona dawka humoru ofiarują wrażenia całkowicie innego rodzaju niż pozostałe filmy od Marvela. Wrażenia, można by rzec - nie z tej ziemi ;) Jednym słowem, jeśli polubiłeś vol. 1 to pokochasz vol. 2 i z niecierpliwością będziesz czekał na vol. 3. Dawno nic nie zachęciło mnie do oglądania jak pierwsze sceny tańca Małego Groota. Zresztą to już jest moja ulubiona postać spośród wszystkich komiksowych filmów.
- No dobra. Najpierw jedna wajcha, potem druga i zapalnik uzbrojony. Potem wciskasz ten przycisk i masz pięć minut, żeby się stamtąd wydostać. Za żadne skarby nie dotykaj tylko tego drugiego przycisku, bo wtedy bomba wybuchnie od razu i wszyscy zginiemy. Powtórz teraz, co powiedziałem.
- Jestem Groot
- Mhm...
- Jestem Groot.
- Dobrze...
- Jestem Groot.
- Nie! To przycisk, który wszystkich zabije! Spróbuj jeszcze raz.
- Jestem Groot, jestem Groot...
- Tak...
- ...jestem Groot.
- Nie! Przecież powiedziałeś dokładnie to samo co wcześniej! Nieprawdopodobne!