PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=722146}

Strażnicy Galaktyki vol. 2

Guardians of the Galaxy Vol. 2
7,5 170 841
ocen
7,5 10 1 170841
6,7 35
ocen krytyków
Strażnicy Galaktyki vol. 2
powrót do forum filmu Strażnicy Galaktyki vol. 2

Pierwsza część była całkiem fajną rozrywką, dopóki Disney nie upomniał się o swoje i nie stępił pazurów Gunna typowo hollywoodzkim skryptem, w którym przyrost bzdur był wprost proporcjonalny do spadku radochy z seansu.
Na szczęście po sukcesie I, tęgie głowy w zarządzie dały wolną rękę temu kreatywnemu reżyserować. James nareszcie stworzył film autorski i tak bardzo wyróżniający się na tle innych, przezroczystych w MCU. Tylko on mógł zrobić opening, podczas którego toczy się walką z ogromnym mackowatym potworem rzygającym tęczą, a w tle mały Groot wywija do piosenek z odtwarzacza Quilla. To właśnie esencja tego filmu - odlotowa zabawa bez trzymanki, w której kreatywność idzie pod rękę z ogromnym serduchem do retro i komiksów. O ile w pierwszej części pachniało to pozerstwem, głównie przez to, co ostatecznie stało się w finale (taniec, łapanie za ręce i inne turbo bzdury), o tyle tutaj nie ma czasu na tanie i łatwe zagrania. Strażnicy 2 przypominają mi inny film Gunna - Super, gdzie reżyser idealnie i przede wszystkim świadomie oddał kiczowate meandry głupoty komiksów, nie zapominając przy okazji o odpowiedzialności jaką niesie ze sobą bycie tytułowym Super. W kontynuacji Strażników też tak jest. Nie ma durnego chwytania się za ręce, nie ma mówienia o rodzince psychopatów, która dopiero co się ukształtowała i nie ma durnych poświęceń, w których happy end pojawia się na zawołanie. W 2, gdy ktoś umiera to bezpowrotnie i dopiero jego pogrzeb to festiwal taniochy i kiczu. Gdy ktoś mówi o rodzinie, to ma kutemu powody, bo to już druga cześć i widać, że ci bohaterowie dojrzali do tego, aby wreszcie chwycić się za ręce i stawić czoła ojcu-planecie-psychopacie.
Kupiłem 2 z całym dobrodziejstwem inwentarza, chociaż mam w głowie obraz tego filmu, który mógłby być jeszcze lepszy, gdyby nie durna polityka Disneya względem komiksów.
Po pierwsze - humor, który z łatwością obraca w perzynę każdą dramatyczniejszą scenę i MUSI ją rozładować. To już chyba 15 film, a ja nadal nie mogę pozbyć się uczucia, że doskonale wiem, że uśmiercą jakiegoś pionka z drugiego planu i wykorzystają go do wprowadzenia 10 innych postaci w kolejnych fazach, a cała reszta przeżyje, bo aktorzy mają podpisany kontrakt na 30 filmów do przodu, rozciągniętych w czasie na 10 dekad. To takie frustrujące, że nawet, gdy ktoś umiera, to może, nie daj boziu, powrócić, a co najgorsze - nie rusza cię to, bo te postacie nie istnieją, lecz latają sobie w wyimaginowanym świecie pełnym psów, kaczorów i starszych panów.
Po drugie i najważniejsze. Strażnicy 2 to film bardzo mocno oderwany od uniwersum. Nic nie znaczący epizod w kontekście Avengersów i tego, co dzieje się na Ziemi. Przez to ten film jest taki fajny, to autorska wizja bohaterów, która nie dźwiga na barkach świata z 1000000 innych postaci. No, ale chcąc nie chcąc Gunn musiał umieścić jakieś nawiązania do MCU i to one gryzą się z resztą filmu. Skutkują przede wszystkim niekontrolowanym wyciekiem ekspozycji i scen, w których postaci nie pokazują, a ględzą o tym czy o tamtym. Chociaż to i tak to lepsze rozwijanie uniwersum, bo jest i to całkiem z kosmosu jak np. pojawienie się z dupy jakichś Suwerenów, którzy chcą stworzyć Adama - nieznaną istotę, która ma zniszczyć Strażników raz na zawsze. Komiksowe nerdy wieszczą pojawienie się jednego z najpotężniejszych bohaterów Marvela, który ostatecznie przejdzie na stronę dobra, ale... no właśnie. Wprowadzenie jego postaci to całkiem jasna sprawa dla fanów, tak samo jak te durne wciskanie gdzie się ta elementów retro jak np. figurek trolli czy znanych aktorów, lecz dla całej reszty - totalnie nie wiadomo o co chodzi. Ta sama sytuacja występuje z wprowadzeniem rasy nadistot - Celestiali. Serio potrzeba było wprowadzać postać Ego, ale i cały wątek z nim związany, tylko po to, aby Peter wyrzekł się mocy i ostatecznie stał się śmiertelnikiem? I co z tego ma widz? Nic. Kolejnego nudnego villaina, który chce zniszczyć WSZYSTKO, bo TAK TRZEBA i TAKA JEST KOLEI RZECZY WE WSZECHŚWIECIE, wprowadzenie rasy Celestiali i ... kolejne zespolenie drużyny.
Bardzo podoba mi się fakt, że jakiś film w MCU można nazwać całkowicie autorskim i to nawet pod względem fabularnym. Oczywiście korzeni nie da się odciąć całkowicie, tak samo jak wyplenić drażniącego humoru, ale jeśli ma być jeszcze więcej scen pokroju - cudeńka ze strzałą Yondu albo szalony opening, w którym wcale nie trzeba pokazywać głównej walki - czekam na kolejnych Strażników i na Gunna, który powinien przejąć stery nad Marvelem!

użytkownik usunięty
katedra

No proszę :) recka fajna w końcu porządna. Wymieniłeś zasadniczo wszystko... Jest to dobry film z mankamentami owszem ale naprawdę dobry. Jedynie czego najbardziej można się doczepić to klimatu na siłę i.drażniący humor miejscami, poza tym bomba

ocenił(a) film na 9
katedra

Mi jednak troszeczkę przeszkadza fakt, że oba filmy Gunna są aż tak oderwane od komiksów ... że Cosmo to tylko cameo, że Knowhere to jakaś osada górnica? Że Adama nie tworzy Uniwersalny Kościół Prawdy, tylko jacyś Suwereni? (choć może sam Kościół się pojawi, lub ci Suwereni zaczną go przypominać?), że filmowy Rocket nie jest tak kompetentny i fachowy, jak jego komiksowy odpowiednik z czasów Abnetta i Laninnga, itp.

Chciałbym, żeby po trójce zmieniono trochę styl i bardziej postawiono na rozmach kosmicznych wydarzeń, niż na niezobowiązujący humor i żeby bohaterowie odrobinę spoważnieli, dorastając do roli Strażników Galaktyki.

ocenił(a) film na 10
katedra

Ja to bym to lepiej napisał

użytkownik usunięty
katedra

Kiedy MCU było na kolanach?

ocenił(a) film na 7

Ant Man, Strażnicy Galaktyki 1, Thor 2, poniekąd Strange, czyli bezpłciowe filmy, robione na bazie jednego szablonu.

użytkownik usunięty
katedra

Ant Man, Strażnicy Galaktyki 1 - bardzo dobre filmy, każdy reprezentujący osobny gatunek. Strange i thor 2 - średniaki, ale wciąż średniaki, a nie słabe filmy.

ocenił(a) film na 7

Raczej mające elementy jakiegoś gatunku, które wcale nie wyróżniają ostatecznie całego filmu. Co najwyżej wyróżnia je turbo durny skrypt.
Po obejrzeniu naprawdę dużej ilości filmów przestaniesz patrzeć tak przychylnym okiem na taśmowe produkcje i zaczniesz je usprawiedliwiać pojęciem "średnie".

użytkownik usunięty
katedra

Niczego nie usprawiedliwiam, po prostu mówię, że te filmy są średnie i tyle.

"Po obejrzeniu naprawdę dużej ilości filmów przestaniesz patrzeć tak przychylnym okiem na taśmowe produkcje i zaczniesz je usprawiedliwiać pojęciem "średnie"."

Tak, bo liczba obejrzanych filmów o tym decyduje. Nie rób z siebie znawcy kina, bo nim nie jesteś.

ocenił(a) film na 7

Nie trzeba być znawcą kina, aby łapać schematy fabularne. Wystarczy po prostu dużo oglądać. Ta sama analogia co z czytaniem książek.

ocenił(a) film na 9
katedra

Eeee ... "Niesamowity Hulk", "Thor" oraz "Thor Mroczny Świat" - tutaj się zgodzę ale GofG to najlepszy film MCU, "Ant Man" jest ok (w "Civil War" wypadł jeszcze lepiej w parze z Buckim) a "Strange" też jest ok - fajny aktor, świetna strona audio wizualna i muza Giacchino.

ocenił(a) film na 7
katedra

"Tylko on mógł zrobić opening, podczas którego toczy się walką z ogromnym mackowatym potworem rzygającym tęczą, a w tle mały Groot wywija do piosenek z odtwarzacza Quilla. To właśnie esencja tego filmu"
Akurat to była jedna z najsłabszych scen w filmie. Kompletnie bezcelowa.

ocenił(a) film na 7
Rozgdz

I przez to tak dobra. W poprzednim filmie jak się Disney z Gunnem umówił na skrypt trzymający się kupy to wyszła...kupa. A tak swoją drogą to scena ma jak najbardziej oparcie w fabule, bezcelowe może wydawać się takie, a nie inne jej ukazanie

ocenił(a) film na 7
katedra

W tym filmie skrypt trzyma się kupy. To początkowa scena jest oderwana i jak z innego filmu...

ocenił(a) film na 7
Rozgdz

Jest utrzymana nie tylko w takim samym kluczu humorystycznym jak reszta filmu, ale również w tej samej konwencji. Co więcej, z niej wynikają dalsze losy bohaterów.
W tym filmie fabuła to przede wszystkim rzecz drugorzędna, bo ani nie rozszerza znanego dotąd uniwersum, ani nie jest ważnym przystankiem na drodze Strażników. Można byłoby zespolić ich drużynę w całkiem inny sposób, który równocześnie rozwijałby inne wątki. W vol. 2 dowiadujemy się jedynie kim są Celestialsi i że Suwenerzy, Suwenirzy, Suwerenowie czy jak im tam stworzyli Adama Warlocka do ścigania Strażników. Cała reszta to woda na młyn akcji i próby pogłębiania relacji rodzinnych między postaciami. Oczywiście ciężko o takowe po dwóch filmach, ale może być już tylko lepiej.

PS: Kupy nie trzyma się fabuła w 1.

ocenił(a) film na 7
katedra

W vol 2 jest nacisk na głębię bohaterów - film zagląda w postacie, mamy i o Rocketcie, i o Draxie, i o Quillu, i o Gamorze (przez relację z Nebulą). Gunna rozszerzanie universum niewiele obchodzi.
w vol 1 ta otwierająca "tańcząca scena -miała sens -pokazywała ton filmu (nie znaliśmy jeszcze postaci).
w drugiej postacie właśnie znamy, interesują nas - i wtedy scena te postacie omija aby pokazać najmniej interesującą postać w filmie - baby Groota -który jest tutaj tylko dodatkiem.
Mamy czyste głupoty -czyli baby Grot zastygajacy w drzewko (chociaż Drax przecież wie, widział przed chwilą ze ten się rusza) i gadanie o skórze stwora gdzie Gamora i Quill plotą kocopoły (bo ta skóra ochrania narządy wewnętrzne które sa prawdopodobnie dużo bardziej delikatne...
A potem w filmie mamy handel dziećmi, śmierć tysięcy dzieci, mordowanie się załogi podczas buntu, masakrę jaką urządza Yondu buntownikom, upokarzanie i dręczenie baby Groota, poświęcenie i śmierć Yondu, osobiste tragedie postaci.
Gunn po prostu zastosował tricki jak za PRLu stosowano wobec cenzury aby Disney mu nie zabrał filmu. I częścią tego jest ta scena początkowa.

ocenił(a) film na 7
Rozgdz

Głębia ta sprowadza się do zespolenia drużyny, nic konkretnego tak naprawdę nie dzieje się z bohaterami, czego nie widzielibyśmy w innych filmach super hero bądź filmach w ogóle.
Jednak nawet on musi to robić poprzez wskazane przeze mnie sceny.
Po prostu zrobił film bardziej autorski, a nie przełamał po cichu jakąś tam cenzurę albo nie daj boże zdzielił w pysk kagańcem opresyjny system.
Zgadzam się ze wszystkim, co piszesz, jednak nadal nie wiem jak to się ma do tego, że w 1 scenariusz był kijowy.

ocenił(a) film na 7
katedra

Nie bronię scenariusza pierwszej części. Był mocno pretekstowy.
Ojcobójstwo ?
Handlarz dzieci jako postać z drużyny ?
Dziecko brutalnie zabijające swojego dręczyciela ?
Syn próbujący zabić swojego ojca bo okazał się on mordercą ukochanej matki ?
Tragedia Draxa ? Yondu ? Rocketa ? Quilla kóry traci dwóch ojców umierajacych mu na rękach ?
Nie kojarzę niczego podobnego, na pewno nie w kinie superhero.

ocenił(a) film na 9
Rozgdz

Scena początkowa podkreśla ideę rodziny, gdyż widzimy w niej jak cała ekipa Quilla troszczy się o Groota, pomimo rozgorzałej w tle walki.

ocenił(a) film na 7
lelen_lis

Więc.. zabrali go w bezpieczne miejsce ?

ocenił(a) film na 9
Rozgdz

A było tam takowe? Chyba nie ;)

ocenił(a) film na 7
lelen_lis

2 kroki dalej, w budynku gdzie siedzieli tubylcy.

ocenił(a) film na 9
Rozgdz

Jaki budynek? Ja tam żadnego budynku nie pamiętam podczas walki z tym stworem, są tylko te baterie, których Strażnicy mają przed nim bronić.

ocenił(a) film na 7
lelen_lis

No a gdzie siedzą bezpiecznie tubylcy ?
Jak się przyjrzysz:
http://www.youtube.com/watch?v=_Si0DjxK98Q

to masz tutaj dookoła cale miasto...

ocenił(a) film na 9
Rozgdz

No tak, ale na tej platformie na której przebywają Strażnicy nie ma żadnych budynków, tylko baterie i o to mi chodziło ;)

ocenił(a) film na 7
lelen_lis

A, w tym sensie -racja.

ocenił(a) film na 9
Rozgdz

Wydaje mi się,że nie chcieli zostawiać Groota samego i woleli wziąć go ze sobą i wspólnie pilnować, nawet podczas walki.

ocenił(a) film na 7
lelen_lis

Tzn, jak pisałem wcześniej, ta scena patrząc na cąły film - po prostu nie ma sensu. Oczywiście te zdarzenia - kradzież baterii - będą brzemienne w skutki, nawet na trzecią część (scena po napisach).
Ale jeśli bierzemy scenę jako zapowiedź filmu - coś co ma nam coś jakoś powiedzieć -to lipa. Bo za chwilę zaczyna się zupełnie inny film, o innym tonie, inaczej pokazanych postaciach i innych relacjach między nimi. W którym baby Groot w zasadzie nawet nie jest pełnoprawną postacią (chociaż ma swoje sceny).
Sama w sobie scena nie jest zła, pasuje do części pierwszej - oczywiście, mogłaby być tam sceną po napisach.
Ale tutaj, na początku.. To jest scena z zupełnie innej bajki..

ocenił(a) film na 9
Rozgdz

Mi się podoba ze względu na to, ze pokazuje te relacje rodzinne w grupie. Po tym, jak Groot poświęcił się w finale jedynki teraz wszyscy o niego dbają i się oń troszczą i to jest bardzo fajne.
Tak jak w jedynce bardzo podoba mi się relacje na linii Rocket-Drax, tak tutaj główną rolę gra ten wątek rodziny - niedoskonałej, nie najlepszej ale jednak rodziny.
Avengersi są fajni ale do fajności Strażników i do tej chemii pomiędzy nimi im jeszcze sporo brakuje.

ocenił(a) film na 7
lelen_lis

Poźniej mamy zaraz właściwie rozbicie na pojedyńcze wątki. Relację Quilla z Gamora która zdecydowanie rodzinna nie jest. Relacja Quilla z Ego i Yondu - którzy są spoza grupy. Aczkolwiek są Jego rodziną.
Bardzo bliska relacja Rocketa z Yondu - osobą spoza grupy.
Drax zbliża się najbardziej z Mantis - osobą spoza grupy. To jest główny wątek tej postaci w tym filmie -który pewnie przejdzie w przyszłści w relację romantyczną.
Gamora ma trochę z Quillem ale głownie relację z Nebulą - osobą spoza grupy. I to jest rodzina, ale Jej własna.
Gdzie tutaj widzisz w tym filmie pokazanie Guardians jako rodziny ?

ocenił(a) film na 9
Rozgdz

W finale?
Wtedy wszystkie te poboczne wątki się splatają, bohaterowie spotykają się w jednym miejscu i walczą ramię w ramię z Ego. Gamora częściowo godzi się z Nebula, Rocket z Quillem, Drax troszeczkę lepiej postrzega Mantis - troszeczkę, itp.
A Yondu był jednak przybranym ojcem Quilla, więc też się liczy.

Ogólnie rzecz biorąc, mamy tutaj opiekę całej drużyny nad Grootem, wątek ojcowski, siostrzany i rodzinny jako taki.

ocenił(a) film na 7
lelen_lis

To po prostu normalna współpraca przyjaciół przecież....
To ze Yondu i Quill to rodzina - ojciec i syn - zostało tutaj mocno pokazane.
Ale Guardians?

ocenił(a) film na 9
Rozgdz

Przecież motyw rodziny jest głównym przesłaniem tego filmu, nie zauważyłeś?
Nawet w jednej ze scen, Nebuka mówi, że Guardiansi cały czas na siebie krzyczą, więc co z nich za przyjaciele? Na co Drax odpowiada, że nie są przyjaciółmi, tylko rodziną.

ocenił(a) film na 7
lelen_lis

Problem w tym że aby tak było to należałoby to pokazać a nie o tym mówić. I Gamora też nawiązuje do tego rozmawiając z Quillem.
Tymczasem to co pokazuje film, to to że postacie się w zasadzie nie znają i nie rozumieją - chociaż lubią i akceptują. Drax jest na zewnątrz wszystkich, dopiero Mantis "zagląda Mu pod maskę" i pokazuje kim on naprawdą jest.
To samo Rocket - dopiero Yondu do Niego dociera, pokazując kim naprawdę jest.
Gamora jest nieprzenikniona dla nikogo, nawet dla Quilla jest zagadką. Z tej jednej scenki z Nebulą dowiemy się o niej więcej niż przez resztę tego filmu i cały poprzedni.
Są pewne akcenty -jak np wizje Quilla gdy schwytał go Ego - ale to nie to.
Powiedzieć że film przedstawia bardziej jak Guardians stają się rodziną i będzie ich tak można określić w którejś z przyszłych części - byłoby bliższe prawdy.

ocenił(a) film na 9
Rozgdz

Wiesz, akcja dwójki dzieje się w dwa miesiące po jedynce i bohaterowie na prawdę się jeszcze nie znają i nie rozumieją.
I Masz rację, oni się tutaj stają rodziną (czy zobaczymy cały ten proces? Jeżeli Gunn na prawdę pozbędzie się całej ekipy w vol3 to nie), co nie zmienia faktu, że jest to film o związkach rodzinnych, choć jeszcze niedoskonałych.

Pierwsza część cierpiała na to, że była zbyt krótka i nasi bohaterowie najpierw rzucali się sobie do gardeł w Knowhere, by za chwilę wspólnie walczyć a Rocket, który groził im śmiercią, 20 min. później traktuje ekipę Quilla jako jedynych przyjaciół.

ocenił(a) film na 7
lelen_lis

Dobrym przykładem takiej ekranowej ekipy - "rodziny" - jest ekipa z serialu Firefly. Tam to jest naprawdę pokazane że to są ludzie którzy są dla siebie kimś więcej niż przyjaciółmi. Ale też nie było to pokazane od początku, i trochę do tego serial dochodził.

ocenił(a) film na 7
Rozgdz

Albo kalka z Avengersów.
Gamora - Wdowa, Thor - Drax, Groot - Hulk, Quill - Kapitan, Rocket - Stark

ocenił(a) film na 7
katedra

Hmm, ciekawe spostrzeżenie, przyznaję, ale jednak inne podejście i o co innego trochę w tych postaciach chodzi.

ocenił(a) film na 9
katedra

Żaden członek Guardiansów nie jest typowym bohaterem/superbohaterem. Że zacytuję:

"Guardians of Galaxy jest zbieraniną pochodzących z różnych rejonów galaktyki istot spod ciemnej gwiazdy, drużyną bohaterów z krwi i kości. Nie znajdziemy pośród nich krystalicznie czystych bohaterów na miarę Kapitana Ameryki, czy omnipotentnych istnień jak Thor lub Hulk. Zamiast potężnych Avengers mamy obecnie niezniszczalnego wojownika, ogromne gadające drzewo, najniebezpieczniejszą zabójczynię w kosmosie, opętany niezdrowym uczuciem do wszelkiej broni palnej wynik szalonej inżynierii genetycznej oraz kosmicznego księcia z krwią na rękach. Poszczególni bohaterowie, nawet ich przywódca, mają niejedno na sumieniu. GotG stanowi ekipę wyjątkowych osobowości, próbujących przewartościować swoje życie, poświęcając je szlachetnemu celowi."

http://marvelcomics.pl/publicism/index/id/1148/Historia-Guardians-of-the-Galaxy

Nie są to też typowi bohaterowie, ale nie są to też antybohaterowie a la Legion Samobójców czy Thunderbolts - może inaczej, Strażnicy to typy spod ciemnej gwiazdy, którzy postanowili zostać bohaterami, nie posiadając pochodzenia i motywacji typowych superbohaterów.
W komiksowym pierwowzorze chyba tylko Peter Quill jest takim typowym bohaterem, który rozumie zagrożenie dla Galaktyki i który kleci na prędce grupę szybkiego reagowania, prewencji, która ma "kopać tyłki" wszystkim, którzy mogą zagrozić naszej Galaktyce, a reszta jego grupy to właśnie owe typy spod ciemnej gwiazdy, zabójcy i drobne cwaniaczki.

ocenił(a) film na 7
lelen_lis

Quill - facet z innych czasów i z innego świata, próbujący dostosować się do nowo zastanego porządku, posiada w sobie pokłady heroizmu
Rocket - genialny wynalazca z ciętym językiem i lękiem przed zaangażowaniem
Groot - przerośnięty gigant, który jak się denerwuje to jest źle
Drax - siłacz mówiący staroangielską poezją i nie rozumiejący ziemskich dowciapów i aluzji
Gamora - doskonale wyszkolona zabójczyni z traumą z przeszłości

Ekipa ta początkowo nie chce walczyć o świat, który ją mało obchodzi, ale w końcu stają się jedną, kochającą rodziną.
Strażnicy są typowi jak większość superbohaterów. Oczywiście na papierze to mogło wyglądać inaczej, ale ostatecznie Disney stosuje ten sam schemat. Każdy cwaniaczek i typ spod ciemnej gwiazdy okazuje się w głębi serduszka bohaterem.

ocenił(a) film na 9
katedra

Tylko Quill ma te "pokłady heroizmu", bo reszta to już raczej nie.
Eocket to w komiksach przede wszystkim doskonały taktyk i planista (tych umiejętności filmowy szop nie przejawia) a dopiero potem specjalista od broni palnej i materiałów wybuchowych, mechanik, technik, wynalazca i pilot.
Nie porównywałbym Groota do Hulka, gdyż pobudki działania obu postaci są inne, Groot nie denerwuje się na zawołanie, on tylko wspomaga lub broni swoich przyjaciół i dosyć często ląduje w donicy ;)

ocenił(a) film na 7
lelen_lis

I dlatego napisałem, że Quill je ma.
Jasne, ale obaj rzucają monosylaby i są przerośniętymi i prawie niezniszczalnymi bydlakami.

ocenił(a) film na 9
katedra

Hulk ma różne etapy, jest zielony, szary, głupi i inteligentny.
Z Grootem jest podobnie, najpierw był potworem z planety X, potem, wygadanym władcą planety X a potem obecnym, małomównym Grootem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones