aż tak dużej dawki emocji że w tym całym absurdzie masie akcji i gagów jest też miejsce na refleksję.Nie pamiętam już kiedy jakiś film wycisnął ze mnie łzy ale temu się udało końcówka świetna.Ogólnie mam wrażenie że film jest lepszy od jedynki.
Ja się ogólnie zastanawiam, skąd u ludzi takie ogromne zdziwienie i zaskoczenie (także rozczarowanie), że ten film jest taki, a nie inny? Że ma taką budowę i taki scenariusz?
Ten film od początku miał tak wyglądać, miał być inny od oryginału i miał na co innego kłaść nacisk, inaczej porozstawiać akcenty.
Dzięki niezbyt rozbudowanej fabule jeszcze bardziej skupiamy się na bohaterach i lepiej ich poznajemy, widzimy, jak odnajdują się w nowej dlań sytuacji, gdzie funkcjonują jako specyficzna, dysfunkcyjna rodzina. Wątek rodzinny jest tu w ogóle na pierwszym planie i to w różnych konfiguracjach.
Wiele osób narzeka na środkową część filmu, że nic się w niej nie zmienia, że mamy taki bezruch, spokój, itp. Ale tak właśnie miało być!
Planeta Ego daje naszym bohaterom złudne poczucie bezpieczeństwa - bezpieczeństwa, spokoju i ogniska domowego. Widać to świetnie w scenie, w której Gamora siedzi na łące i nie morze już wytrzymać tego spokoju i bezruchu i ścina jakąś roślinkę. Ego specjalnie tworzy takie poczucie, aby móc łatwiej manipulować Peterem i być może nastawić go przeciwko przyjaciołom.
W ogóle po drugim seansie film jeszcze bardziej mi się spodobał, gdyż zauważyłem teraz szczegóły, które umknęły mi podczas wizyty w kinie i teraz jest on dla mnie pełniejszym doświadczeniem.