Ani przez sekundę nie miałem wrażenia, że oglądam coś nowego. Naprawdę, czułem jakby przerobili pierwszą część na parodię. Oprócz 2-3 momentów, które mogły rozśmieszyć reszta była żałosna. Wydaje mi się, że ludzie sami sobie wmawiają, że to było takie zabawne, tylko dlatego, że to Marvel.
Panie Kameleonie, proszę zluzować majty. Moim zdaniem, oryginalny post jest napisany w bardzo zgrabny sposób, który powinien z miejsca implikować oczywisty wniosek iż przedstawia on subiektywny odbiór dzieła, tzn. opinię, a do tej każdy człowiek ma prawo, nie zawsze trzeba się z nimi zgadzać, często zawarte w nich domniemania są fałszywe (co może wymagać sprostowania poprzez wskazanie kontrprzykładu), ale uważam że powinny być respektowane.
Zaznaczam: nie miałem wrażenia; naprawdę, czułem; wydaje mi się
Choć brak tego zwrotu w zdaniu drugim, charakter całości wypowiedzi powinien z góry wyjaśniać niuanse.
Myślę, że stwierdzenie "Naprawdę, czułem jakby przerobili pierwszą część na parodię" jest inne niż "Ten film to parodia". Pierwsze wygląda na w pełni uzasadnione prawo do wolnej opinii, drugie zakrawa o błędne narzucanie jednostkowej interpretacji jako ogólnej prawdy. Choć ze strony logicznej, odpowiedzi w stylu "Jeśli to była parodia to ty jesteś parodią człowieka" można nie mieć nic do zarzucenia (np. gdyby film nie był parodią), to w tym wypadku jej niepraktyczność sugeruje, iż jest to bezpodstawny atak na bogu ducha winnego użytkownika, który niestety mógł spowodować emocjonalną, nieprzemyślaną reakcję w postaci odpowiedzi "ten film był ch*jowy i każdy komu się podobał jest kretynem" która prawdopodobnie miała być kontratakiem, lecz przerodziła się w nieadekwatną oraz z góry fałszywą obelgę skierowaną do szerszego grona odbiorców. To samo tyczy się stwierdzenia o jakości filmu.
Aby zapobiec eskalacji konfliktu, proszę was obydwu byście poszli się [cenzura].
.
.
.
.
Żartowałem. Ha Ha Ha. śmieszne.