Hmmm....ciekawa sugestia, faktycznie mogłoby tak właśnie być, ale dla mnie również dobry w zagranej roli

co do tej roli to też nie mam zarzutów, ale mimo wszystko patrząc na jego dotychczasowe role tutaj zmarnowano trochę jego potencjał

To duża rólka czy typowy epizod Tarantino?

Tarantino zagrał w tym filmie w roku 2007 a w 2013 powstał jego film Django. Przypadek?!

Pszypadeg? Nje sondze xD (dla ludzi bez poczucia humoru: błędy zrobione specjalnie)

Ja pier... to chyba oczywista oczywistość ze to nie przypadek.

Nie wiem, czy jesteś po prostu ciekawy, czy to jednak pytanie z serii zróbmy z nich balona, ale mimo wszystko odpowiem. Tarantino ma wiele źródeł natchnień, w tym często widać jego inspiracje tkzw, "spaghetti westernami", więc zaproszony jako gość honorowy nie omieszkał zagrać w sukiyaki, co tłumaczymy właśnie jako spaghetti, albo przynajmniej podobny makaron. Po paru latach postanowił stworzyć film właśnie z tego gatunku, który tak naprawdę nawiązuje przede wszytkim nie do tego japońskiego, a do Django Sergio Corbucciego, który zresztą jest twórcą owego makaronowego gatunku westernów, z którego również twórczości garściami czerpie Takashi Miike.

Dzięki za sensowną odpowiedź.

Proszę bardzo.

tylko,że w szeryf to zwykle jest "swój" , więc nie-Japończyk by mniej pasował

co tam z drobnymi niuansami, ten film jest na tyle szalony, że i tarantino mógłby być szeryfem, szkoda, bo pewnie film by na tym zyskał

film oceniony na 9 jeszcze by zyskał?
Lubię, gdy się Tarantino gdzieś epizodycznie pojawia, ale jakoś nie przypuszczam, by trzeba go było obsadzać w większych rolach. Fanom jego osoby to się spodoba, ale jakość filmu to niezupełnie tyle, co zadowolenie fanów Tarantino. Po cóż tak znaną twarzą odwracać uwagę od filmu?

porównałam jego role w od zmierzchu do świtu i grindhous planet terror, tam idealnie pasował do ról niezbyt przyjemnych postaci, tak więc myślę, że i tutaj by się świetnie sprawdził, myślę, że nie odciągnęło by to uwagi aż tak w znacznym stopniu

Aha. Ja lubię niezbyt przyjemnego R. Hauera. Tylko co to zmienia?

Film będzie lepszy jeśli będzie bardziej podobny do filmów które lubię poprzez wcielenie się w nieprzyjemną postać tego samego aktora, którego lubię?

Mogę zrozumieć, że wolisz filmy z jakimś aktorem bardziej, a z jakimś mniej, ale właśnie: wolisz. Natomiast nie rozumiem dlaczego miałoby tu chodzić o jakość samego filmu. Na przykład gdy sobie wstawię tam 7 moich ulubionych aktorów w rolach dobrych i złych, to nie zyskuje. Staje się innym filmem, który inaczej odbieram, bo są tam lubiane przeze mnie osoby. Inaczej oglądam, inaczej odczuwam. Ale nic tu nie ma z jakości filmu. Jakość filmu mierzyłbym ogólną harmonią, jakimś takim zgraniem wszystkiego do kupy, nie zaś podobieństwem do tego, co mi się podobało gdzie indziej. SWD to film bardzo porządny jak na to, czym miał być.

ale spina, spokojnie, to tylko moja sugestia, ta rola byłaby jedynie wisienką na i tak smacznym torcie

Oho, widzę tryb gimbusia masz włączony, skoro skrytykowanie dziecięco naiwnego mylenia jakości filmu z ilością idola to już spina. Tak to nie porozmawiamy. ;)

tarantino jest moim idolem, ale jeszcze bardziej lubię azjatyckie kino - to jest dopiero miłość mojego życia, doskonale wiem, że ten film i bez tego jest dobry, tak naprawdę, to nie wiem, po co cała ta dyskusja, zrobiłeś ze mnie gimbusa mającego fioła na punkcie tarantino, kwestia gustu i tyle, poza tym nic nie pisałam o tym, że filmowa jakość będzie wyższa, gdy zagra w nim mój ulubiony aktor w określonej przeze mnie roli, ten temat był raczej puszczeniem oczka dla tych, którzy widzieli te dwa wymienione przeze mnie wcześniej filmy i docenili jego kunszt aktorski, co do gimbusa to pewnie nie jestem już w formie i nie jestem na czasie z odzywkami, bardziej zaliczyłabym się do ery dinozaurów

O fiole nic nie było. Do rozmowy nie zmuszam. Parę wypowiedzi to nie dyskusja. Gdybyśmy poszukali, kto w tym temacie jakby za dużo pisze, to będzie to osoba z "9" w nicku. Gimbusiowe jest mylenie jakości filmu z kwestią gustu, o czym już było, powtarzam. O jakości piszesz:

"tutaj zmarnowano trochę jego potencjał"
"pewnie film by na tym zyskał"

Kunszt aktorski Tarantino? On jest fajny bardziej niż zdolny. Kunszt aktorski byłoby widać tam, gdzie nie odwraca uwagi wyrazista rola. Widzisz, zimne piwo smakuje lepiej, przynajmniej niektórym, niż ciepłe. Nie jest to kwestia jakości piwa, a jego temperatury. Tak i znów rozumiem, że Tarantino w takich rolach, jakie wymieniasz, może się podobać, ale czy Ty rozumiesz, że to się z kunsztem aktorskim na mile rozmija? :)

Pozdro 600

zmarnowano potencjał - nie filmu, tylko samego tarantino, pewnie by zyskał, co nie znaczy , że jestem o tym przekonana w 100%- to tylko założenie i powiedzmy, a raczej napiszmy sobie szczerze, że chyba za bardzo się czepiasz, poza tym wierz, albo i nie, ale jestem w pełni świadoma, że z tarantino jest lepszym reżyserem, niż aktorem, po prostu zawsze będę do niego podchodzić z pewnym przymrużeniem oka, bo sądzę, że i on sam pokazując to poprzez jego twórczość nie chce być brany całkowicie na serio

To duża rólka czy typowy epizod Tarantino?

to drugie