PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=9877}
5,2 8 859
ocen
5,2 10 1 8859
3,2 6
ocen krytyków
Super Mario Bros.
powrót do forum filmu Super Mario Bros.

Nostalgia potrafi płatać człowiekowi paskudne figle. Pamięta się rzeczy fajniejszymi niż były. Coś, co budziło zachwyt, po latach może wywoływać zażenowanie, a filmy, które kiedyś kochaliśmy na zabój, dziś mogą okazać się zbyt niestrawne, by dało się je obejrzeć na raz.

Czytałem w Bravo streszczenie w formie tzw. “foto story”, śledziłem pilnie wszystkie doniesienia, robiłem wycinanki z innych gazet i katowałem piosenkę Roxette (“Almost Unreal” – polecam!) bez opamiętania. Kiedy w końcu dorwaliśmy z bratem kasetę VHS, od razu wylądowała w magnetowidzie. Pełen zachwyt, a potem seans co kilka dni aż do praktycznie fizycznego zużycia nośnika.

Jakież zdziwienie ogarnęło mnie lata później, kiedy za pomocą internetu odkryłem jak wielką klapą finansową było “Super Mario Bros.”. Mało tego, recenzenci nie zostawili na produkcji suchej nitki. Powodów na to, że film wygląda, jak wygląda, było wiele.

W sieci można przeczytać całe elaboraty o kilkukrotnych zmianach scenarzysty (w sumie przy scenariuszu pracowały trzy osoby), reżysera (sztuk: cztery!), czy nawet samej koncepcji na film. O przepisywaniu połowy scen w ostatniej chwili. O zmianach dialogów w momencie kręcenia, które doprowadzały Denisa Hoppera do furii (wyobraźcie sobie krzyki w stylu Christiana Bale’a z planu “Terminator: Ocalenie” tylko przez… 45 minut ciurkiem). Mało? Bob Hoskins złamał na planie palec, a potem przyznał się, że popijał regularnie whisky razem z Johnem Leguizamo, żeby przetrwać ten koszmar. Tak jak pisałem: aktorzy wspominają pracę na planie jak horror, ale jak jest z samym filmem?

Nie wiem. Nie wiem, czy dalej tkwi głęboko we mnie nostalgia i oglądając znów jestem beztroskim dzieciakiem, czy może “Super Mario Brothers” po prostu nie jest aż taką katastrofą, jak twierdzi wiele osób?

Obejrzałem niedawno i owszem, efekty specjalnie nie powalają (chociaż wierzcie na słowo, w 1993 roku robiły wrażenie), dialogi czasem nie powalają, a wciskanie na siłę scen, gdzie potrzeba pomocy hydraulika, jest pokraczne. Tylko że poza tym mamy lekką przygodę dwóch niezdarnych typów w niesamowitym świecie. Tak, niesamowitym! Mieszanka cyberpunku i dystopijnej wizji świata równoległego do teraz wygląda naprawdę oryginalnie, ciekawie i przywodzi na myśl “Blade Runnera” i “Pamięć absolutną”. Kolorowo, brudno i psychodelicznie. Do tego sporo slapstickowego humoru, naciągany romans i kilka elementów całkowicie absurdalnych (taniec gumbasów w windzie).

Jednym z większych zarzutów było totalne rozjechanie się z legendarną grą, która użyczyła produkcji tytułu. To się akurat zgadza, bo jak pisałem – momenty, gdzie pojawiają się stroje podobne do oryginalnych czy nazwy typu “mushroom kingdom”, rażą sztucznością i wpychaniem na siłę.

Jeśli spojrzy się jednak na “Super Mario Bros.” bez uprzedzeń, to – moim zdaniem – do dziś można spokojnie obejrzeć bez zażenowania, bez doszukiwania się w filmie bycia “tak złym, że aż dobrym”. Miewa dziury logiczne, słabsze momenty i niespecjalnie dobrze napisane dialogi, ale ma też zwariowaną przygodę dwóch hydraulików z Brooklynu, która nie powinna zostać skazana na zapomnienie. Chociaż jak pisałem – mam świadomość nostalgicznej pułapki i nie zdziwię się, jeśli będę jednym z niewielu obrońców ekranowych Braci Mario, a wy dacie tej produkcji oczko/dwa/trzy mniej.

http://zabimokiem.pl/nie-taki-zly-jak-go-od-lat-maluja/

PS Film kończy się tradycyjną (z dzisiejszej perspektywy, wtedy niekoniecznie) sceną zapowiadającą sequel, ale do realizacji nigdy nie doszło. Biorąc pod uwagę fakt, że do dziś cała ekipa albo nie przyznaje się do udziału w produkcji, albo opowiada o tym niemal jak na sesji terapeutycznej – chyba nikt nie jest zdziwiony brakiem kontynuacji.

SithFrog

Nie wiem czemu ale Kowboje przestrzeni Stuarta Gordona są trochę podobni do tego filmu klimatem. I też gra Dennis Hooper. Podobnie inny zły, zajebisty film - Kaczor Howard.

ocenił(a) film na 6
grzegorz_cholewa

Dokładnie! Kaczor Howard jest moim guilty pleasure! Super się to ogląda nawet dziś :)

SithFrog

Szczerze to jedyny film na podstawie gier do którego wracam regularnie. Niby Prince of Persia, Silent Hill są lepsze lecz mi kompletnie obojętne. Jeszcze Mortala jakoś włączę. Bo ma w sobie coś z najlepszych Spielbergów tylko głupkowato potraktowanych. Ale Przygoda działa. Więc jak to jest naprawdę z tym filmem skoro zwyczajnie nie jestem w stanie go nie lubić?

ocenił(a) film na 6
grzegorz_cholewa

Mortal to świetny przykład. Mógłbym napisać książkę o tym co tam jest zrobione źle, a i tak zawsze jak trafię w TV to oglądam do końca. Cuda jakieś :)

SithFrog

Nostalgia potrafi płatać człowiekowi paskudne figle. Pamięta się rzeczy fajniejszymi niż były. Coś, co budziło zachwyt, po latach może wywoływać zażenowanie, a filmy, które kiedyś kochaliśmy na zabój, dziś mogą okazać się zbyt niestrawne, by dało się je obejrzeć na raz. - Mario Bros jest jednym z taki przykładów, jedyne oglądalne minuty to sam początek dosłownie 4 minuty. Później widać że było tyle pomysłów że nie było wiadomo w jakim klimacie i o czym miał opowiadać film, jedne z gorszych nie tylko adaptacji gry jaką miałem okazje odświeżyć ale też filmów kinowych.

ocenił(a) film na 6
buterfly

Mi się mimo wszystko nadal podoba. Raz, że nostalgia, dwa, że wcale nie jest AŻ taki zły.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones