PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=855109}

Sweat

6,1 12 353
oceny
6,1 10 1 12353
6,8 42
oceny krytyków
Sweat
powrót do forum filmu Sweat

Przepraszam, nigdy nie hejtuję ot dla hejtu, a jak słyszę, że ktoś krytykuje polskie filmy ot tak dla zasady „bo Ciacho x lat temu”, „bo Kac Wawa” „bo te same twarze od x lat” to lubię wejść w dyskusję i bronić wcale nie tak złego polskiego kina, ale to, co dzisiaj ujrzałem to było za dużo i naprawdę nie ma nic coby mogło pozwolić na obronę tego „DZIEŁA”.

Zacznijmy od tego co miał na celu ten film? Pokazać ludzką stronę influencerów? Pokazać abstrakcyjne wręcz przypadki „z życia codziennego” influencerów? Rozgrzeszyć influencerów, że to, tam to tylko kamera, a na co dzień są inni? Czy może właśnie pokazać ich zakłamanie, że przed kamerą są „hejka kochani!”, ażeby chwilę później przybrać grymas na twarzy?

Powiedzmy sobie szczerze, Sylwia w ciągu tych trzech dni miała więcej przeżyć niż Frodo podczas całej wyprawy do Mordoru.
Fabuła - o matko, a przynajmniej jej koncept, bo mam wrażenie, że to dopiero jakaś wersja beta, albo alfa całej historii i dopiero czeka na poskładanie - jest jeszcze gorsza niż w 365 dni, bo przecież tam się nic ze sobą nie łączy. Gościu cały dzień siedzi pod domem Sylwii, ta najpierw śmiertelnie się go boi i każe pobić, żeby zaraz iść do szpitala i zgłosić jego pobicie. A, jeszcze go tam zawiozła elegancko - jego samochodem. To nic, że parę chwil wcześniej się go śmiertelnie bała i prawdopodobnie cierpiał na jakąś chorobę psychiczną, więc mógł być zdolny do wszystkiego.
Generalnie - już zostawiając temat tej absurdalnej „FABUŁY” - co to jest za popaprane uniwersum, w którym żyje Sylwia, że na każdym kroku ktoś przy niej chce się onanizować?

Kamera. Ciągle drgająca kamera mające na celu chyba podkreślić dynamizm życia Sylwii to coś, z czym ciężko sobie poradzić nawet, mając najlepsze miejsce na sali kinowej. Dynamizmu miała też nadać niewielka liczba cięć, lecz z kolei ich tempo i ogólna mozolność akcji na ekranie tworzy efekt przeciwny do zamierzonego, w związku z czym powstaje chaos nie mniejszy niż w fabule. I tak, miałem taką myśl, że takie mógł być zamiar twórców: pokazać ten chaos, w którym tak naprawdę żyją influencerzy, ale potem na końcu filmu pojawiły się sceny...szklanego budynku w Warszawie(?) i dźwigu. Tak, DŹWIGU, takiego używanego na placach budowy. I wówczas zrozumiałem, że nie, to żaden artystyczny zabieg, to po prostu totalny chaos, który miał po prostu przejść bez echa, bo...bo przecież sam temat jest wystarczająco nośny i na czasie, reszta jest nieistotna.

Jest to chyba moja pierwsza jedynka, którą wystawiam na filmwebie, zazwyczaj raczej dość łagodnie obchodzę się z ocenami, nie potrzebuje nic na siłę hiperbolizować. Tutaj jednak nie da się inaczej, bo hasło „niżej schodzą już tylko górnicy” przestało być aktualne, „Sweat” zeszło bowiem niżej.

ocenił(a) film na 3
pawelisto2

Ocenę zmieniłem na 3 po naprostowaniu przez jednego ze znajomych, bo faktycznie scena urodzin w domu Matki to było coś naprawdę dobrego, myślę, że większość polskich rodzin poczułoby się wówczas jak u siebie.
Co mimo wszystko nie zmienia faktu, że film to dla mnie ogromne rozczarowanie.

ocenił(a) film na 3
pawelisto2

Dawno nie widziałam tak kiepskiego filmu nominowanego do ośmiu nagród.trafna ocena.

ocenił(a) film na 9
pawelisto2

Myślę, że to nie miało pokazać jedynie świata influencerów, ale ogólnie świat internetu. Nie jestem osobą publiczną, a bardzo mocno odczułam, że sama miałam do czynienia z wieloma jej sytuacjami. Strasznie smutny serial, w szczególności dla kobiet, które przeżyły takie sytuacje.

ocenił(a) film na 9
dasia23

film*

ocenił(a) film na 3
dasia23

Wiesz co, ja się z tym zgadzam. Dzisiejszy świat pełen, bliski jak nigdy dotąd, a zarazem tak odległy. Codziennie mamy dostęp do kilkuset znajomych, a więc nie pielęgnujemy już tych pojedynczych, aby którakolwiek z tych kilkuset była szczerze prawdziwa. Każdy goni za perfekcją, podczas gdy ona nie istnieje, a wówczas bardzo łatwo o samotność, odosobnienie.
Ale tutaj zostało to przedstawione skrajnie absurdalnie. Tak jak pisałem, scena z zawiezieniem tego stalkera do szpitala, gdzie tak naprawdę mógł zrobić tam jej wszystko co najgorsze to naprawdę przesadne przedstawienie tego, że „influencer to też człowiek”.
Absolutnie nie czepiam się konceptu filmu, bo poszedłem na niego właśnie dlatego, że rozumiem to zjawisko, ale samo jego wykonanie i przekolorowanie, że w otoczeniu Sylwii wszyscy przeciętni zjadacze chleba to ci nienormalni, nierozumiejący jej, a ona ta dobra i kochana, to co najmniej duża przesada.

ocenił(a) film na 9
pawelisto2

Jasne, rozumiem. Nie każdemu wszystko musi się podobać i fajnie podyskutować, poznać różne spojrzenie. Mnie np. nie podobał się "Joker", który miał masę nagród, więc szanuję taką opinie.

ocenił(a) film na 8
pawelisto2

Kontrsugestia odnośnie fragmentu ze stalkerem i szpitalem, jestem ciekaw Twojej opinii: zamiast wniosku "influencer też człowiek" przemyśl zachowanie bohaterki w kontekście filmiku nakręconego przez typka. Moim zdaniem Sylwia po prostu w jakiś sposób przyznała mu rację.

ocenił(a) film na 3
bombenzeug

Powiem tak: na wstępie dziękuję za kontrsugestię i że odbywa się to bez obrzucania błotem, bo przyznam, że po mojej dość mocnej opinii o filmie nieco tego się obawiałem :P Przechodząc jednak do meritum i samej kontrsugestii, rozumiem, taki był być może zamiar twórcy, że w ten sposób Sylwia chciała naprawić to, co wyrządziła i zrozumiała, że tak jak ona, ten człowiek ma prawo popełniać błędy; sama tego oczekuje wszak od innych, a ci tego nie rozumieją, bo myślą, że wszystko jest idealne jak przed kamerą, nie rozumieją jej problemów, tak jak ona nie rozumiała problemów tego człowieka. Generalnie zgadzam się z tym, nie powinnismy oceniać kogokolwiek, bo koniec końców nigdy nie wiemy wszystkich przesłanek takiego, a nie innego postępowania.

Jednak w tym przypadku zostało to przedstawione w totalnym ekstremum, że jedyną sensowną reakcją w kinie wówczas było złapanie się za głowę. Kurczaki, gościu przed chwilą, oraz dzień wcześniej pokazał, że najwidoczniej ma problemy psychiczne, krzyczał na ulicy jakieś dziwne słowa, onanizował się na jej oczach w biały dzień, a ona wsiada w jego samochód i zawozi go do szpitala bez krzty obaw, że ten człowiek może być zdolny do wszystkiego. Rozumiem motyw naprawy błędów, ale nie rozumiem już przedstawienia tego w tak skrajny sposób, bo przecież można było zadzwonić po prostu po karetkę - tak, wiem, wówczas by mogli zadawać pytania: czy widziała Pani kto go pobił, co się stało, ale równie dobrze w szpitalu mogliby się zainteresować: „Często Pani przywozi do szpitala ofiary pobicia ich własnym samochodem?’.
Może zabrzmi to źle, a w dzisiejszych czasach nawet wręcz okrutnie, ale nie chciałbym, aby moja córka zachowała się w ten sposób, a wyjęła najzwyczajniej w świecie telefon i zadzwoniła po karetkę. Albo nawet wzięła odpowiedzialność za swoje czyny i w razie ewentualnych pytań przyznała się do winy, a nie paliła głupa i krzyczała na Bogu ducha winne pielęgniarki/recepcjonistki w szpitalu.

ocenił(a) film na 8
pawelisto2

Powiem szczerze, rozumiem Twoją interpretację i myślę, że dużo w niej zasadności. Jako, że filmowi udało się mnie wciągnąć i staram się jednak oceniać go w pozytywnym świetle, bardziej skłaniam się jednak ku innej opcji. Zakładam, że Sylwia jest zmęczona już fasadą jaką musi tworzyć, by wciąż tworzyć wiarygodną postać w internetach, ale z drugiej strony poprzez wygody życia codziennego trochę się odrealniła. Na insta nie ma ludzkich dramatów - a więc skąd miałaby wiedzieć, jak rozsądnie zachować się w niewygodnych sytuacjach? Na pewno nie od matki...

ocenił(a) film na 8
pawelisto2

A, i może dodam - również podczas seansu łapałem się za głowę, ale po obejrzeniu całości uznałem, że takie drewniactwo i bardzo grube ciosanie było jednak udaną wędrówką do "uncanny valley", kiedy widzisz ludzi zachowujących się w sumie jak ludzie, ale mimo wszystko coś jest podskórnie mocno nie halo.
Może to porównanie sporo na wyrost, ale ostatni film, który zrobił mi taki fajny mętlik w głowie było mother! Podobnie polaryzujące, podobnie mnie wkręciło. :)

pawelisto2

Chyba za bardzo chcesz wtłoczyć główną bohaterkę w szablony. Jakbyś wyłączył z całości filmu scenę, którą sam doceniasz, a która ten film przeorała i pokazała, że bohaterka ma powody, by niekoniecznie zachowywać się zawsze zgodnie z powszechnie przyjętym kodeksem "normalności".
Może ona ma więcej wspólnego z bohaterką "Pianistki" Hanekego, niż się wydaje.

dasia23

Chyba nie tylko o świat netu chodziło, ale bardziej ogólnie - o ludzi z syndromem "niedopieszczenia" (vide scena w domu matki), szukających akceptacji/podziwu u jak największej liczby ludzi.

ocenił(a) film na 6
pawelisto2

Hm.... całe szczęście, że nie zraziłem się tą podejrzanie słaba opinią i po prostu... poszedłem do kina go obejrzeć. Nie żałuję :)

ocenił(a) film na 8
pawelisto2

ojjj jakies demony zadecydowały o nocie taka irytacja ....

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones