Kilka tu naleciałości hollywoodzkich, ale jeśli to porównac do sensacyjnego kina z USA to jest to film dobry... Na tyle żeby chcąć popatrzeć na strzelanie nie zabierać się za Miami Vice, czy WaistDeep tylko za takie kino z wyższej półki. Patos pojednania obu Korei jest tu przekoloryzowany i drażni ale można to chyba tłumaczyć promocją koreańskiego kina na zachód. W Końcu Je-gyu Kang po pięciu latach ciszy doczekał się reżyserii trzeciego dopiero swojego filmu - "Braterstwo broni". Niebanalny przeskok...