1. Bohaterami muszą być nastolatkowie/studenci
2. Wystarczy żeby jeden aktor umiał grać (Fishburne), reszta może pochodzić z osiedlowej szkółki teatralnej.
3. Koniecznie któryś z bohaterów musi mieć jakiś defekt - psychiczny lub fizyczny.
4. Bohaterowie-nastolatkowie muszą cały film cierpieć, muszą koniecznie być ofiarami losu.
5. Warto użyć slow motion w każdym momencie, zwłasza warto ujmować w slow motion jak bardzo główni aktorzy nie potrafią grać, np. gdy krzyczą, gdy uderzają w coś pięścią, ogólnie - gdy CIERPIĄ, no bo przecież już ustalone że przez cały film nie mogą ani chwili się uśmiechnąć - są przecież ofiarami losu.
6. Warto sięgnąć do jakiegoś starszego, dobrego filmu sci-fi jak np. Mroczne Miasto i ściągnąć główny motyw.
7. Jeden z grających musi na końcu odegrać jakąś heroiczną scenę i poświęcić swoje życie w imię lepszego dobra/kolegi. Cała scena obowiązkowo w slow motion, żeby ukazać każdą sekundę cierpienia, a także wydłużyć film bo to wstyd jakby sci-fi było krótsze niż 1h 30 min, więc slow motion musi być.
8. Jedyny aktor potrafiący grać w filmie musi być "tym złym" i na końcu trzeba jeszcze pokazać jaki jest nieludzki zabijając bez powodu.
9. Zakończenie musi być oczywiste, żeby oglądający mogli się poczuć mądrzejsi gdy je odgadną po 1 scenie z Fishburnem.
10. Dodać jakieś wstawki ze wspomnieniami któregoś z bohaterów. Nie muszą mieć związku z filmem, po prostu by dodać minut do filmu aby było to regulaminowe 1:30.
A na poważniej, to czy ktoś poza mną zauważa że ostatnio jest coraz więcej tego typu sci-fi gdzie główne role odgrywają biedni nastolatkowie którzy (nie z ich winy oczywiście) znaleźli się w trudnej sytuacji, i przez cały film cierpią/płaczą/poświęcają się ? Dlaczego sci-fi do tego zmierza?
Kino klasy B niestety. Nic oryginalnego, nic ciekawego. Porównania do "Moon" czy "W stronę słońca" kompletnie nie na miejscu. Podczas scen ze slow motion chciałem wyłączyć film. Bardzo krótki a okropnie się dłuży, bo schemat jest typowy - kolejne sci-fi o nastolatkach (no może trochę starsi) dla nastolatków.
I'm really not agitated.
Już o nim zapomniałem, to tylko wrażenia bezpośrednio po seansie. Nie nienawidzę filmu, ja rozumiem że to jest biznes i takie filmy mają swoich odbiorców...ale chciałem oszczędzić czasu ludziom którzy szukają dobrego kina.
Zwolnienia zdecydowanie pokazują, że autorzy nie mieli pomysłu czym zapełnić te 1,30h. Po co w ogóle była ta krowa w laboratorium?
No proszę. Mnie też nurtuje ten problem. Po co ta krowa? Dawała mleko czy też - wołowinę na rosół?
krowa odnosi się do faktu, że swego czasu w programach o zjawiskach paranormalnych były popularne doniesienia o porwaniach bydła przez obcych lub tajne organizacje rządowe.
Tylko ta scena jest tak bez sensu.. Ja ją odczytuje tak, że krowa była na karmę dla jakiejś innej hybrydy która też potem dała nogę.
Krowa według mnie to metafora, a druga hybryda która uciekła to ten kolega z "super rękami"
No co wy, jaja sobie robicie?
Przecież ta krowa była z tego samego powodu, co ci ludzie. Obcy zabrali ją, żeby robić sobie na niej testy :)
W większości się zgodzę no ale: - Sny może i wkładane bezsensownie ale jednak pokazywały marzenia chłopaka, które "kosmici" spełnili(dali mu sprawne nogi), czyli ufoludki potrafiły być może je odczytywać (marzenia chłopaka).
Ogólnie film stworzony wg. wzoru jaki podałeś no i to okropne slow motion... Tak, mnie też jak Ciebie zdenerwował ten film. A i dzięki za przypomnienie o Mrocznym mieście, jak będę chciał obejrzeć produkcję"tego typu" to z powrotem sięgnę po tam to by zapomnieć o "Sygnale" :)
racje masz, nie dziwie się, bo sam czekałem aż się wreszcie ŁASKAWIE to filmidło skończy. Tupałem wręcz. Mrok.
kolejny domorosły krytyk rzuca bezpodstawne argumenty. film jest świetnie zrealizowany, ujęcia są fantastyczne, super muzyka, gra aktorska jest bardzo dobra. i skoro już pojechałeś po tym filmie tak dosadnie to podaj mi chodź jeden który jest zrealizowany według rzekomego "przepisu na film sci-fi 2 poł. XXI wieku w którym są nastoletnie ofiary losu i cierpią. i chętnie zobaczę jaki według ciebie powienien być film sci-fi. gdzie ty masz tam porównania do "W stronę słońca", albo to "Moon"?
Tak, faktycznie. Ale chodzi o to że film może się podobać albo nie, po co na siłe próbować to usprawiedliwiać takiego typu wywodami że "Przepis na prawdziwe sci-fi drugiej dekady 21 wieku....". Chodzi o to że film jest naprawdę niezły a że komuś do gustu nie przypadli aktorzy czy scenariusz to włąsnie kwestia gustu a nie realizacji
Na tym polegają dyskusje o filmach na portalach, poświęconych dyskutowaniu nt. filmów. Najlepsze są te przy piwie. :-)
"film jest świetnie zrealizowany, ujęcia są fantastyczne, super muzyka, gra aktorska jest bardzo dobra."
yy. - nie. może Ci się podobało, ale za specjalnie się nie znasz, a akurat kolega ma rację.
te slow motion to w ogóle zabiły, co chwilę nawrzucane.
"a że komuś do gustu nie przypadli aktorzy czy scenariusz to włąsnie kwestia gustu a nie realizacji"
yy - ponownie nie. gust gustem, ale tutaj właśnie realizacja (slow motion, to że go wypuścili tylko po to, żeby potem go przez pół filmu gonić) - naciągane, niepotrzebne, głupie i przeciąganie filmu na siłę.
Ktoś tam wspominał, że film jest podobny do ponoć niezłego sf jakim jest Mroczne Miasto - z ciekawości obejrzałem ten obraz ale w porównaniu z Sygnałem wypadł raczej blado. W Mrocznym Mieście w zasadzie od początku wiadomo o co chodzi, tutaj - wprost przeciwnie. Ja rozumiem, że są gusta i guściki ale dziwię się osobom mieszającym z błotem The Signal. Dla mnie to całkiem niezły sci-fi, a co po niektórzy chyba sami nie wiedzą czego oczekują od tego typu produkcji
Na przekór skrajnym opiniom ja uplasuję film w połowie- ocena (może trochę nadto) 6. Co trzeba przyznać. Jest klimat. Potrafi przykuć uwagę. Zrealizowany jest nadzwyczaj dobrze jak na amerykańskiego przeciętniaka. I ma jedną dużą (a może wadę?)- nie ma klarownego rozwiązania fabuły. Mimo fajerwerku na końcu jest więcej pytań niż odpowiedzi. Tak naprawdę dużo w tym filmie nie ma- przez ograniczenie dialogów, przydługawe sceny, niepotrzebne wątki (wspomniana krowa, slow-mo, wspomnienia bohatera) film udaje, że jest czymś więcej. Ale to tylko ściema. Tyle, że nie najgorsza. Porównanie do Moon chybione o kilometr. Ferrari i Maluch też ma silnik z tyłu i jest dostępne w atrakcyjnym kredycie,ale nikt nie wpada na pomysł porównania;P
Mroczne Miasto to film przede wszystkim artystyczny z niesamowitym światem i głębią - KULTOWY i mega klimatyczny. Signal to sezonowe gówno kręcone dla nastolatków totalnie poroniony i niskiej klasy pół produkt.
Moim zdaniem film został dobrze wykonany.
Jest fabuła, efekty komputerowe a gra aktorska też była na dobrym poziomie...
Ech może trochę nie w czas, ale jak przeczytałem Twój wpis to na pewno taką listę mieli przed sobą twórcy "Dzień Niepodległości: Odrodzenie". W sumie się zgadza co do definicji obecnego sci-fi.
Zapomniałeś jednak dodać, że to musi być koniecznie Czarny (nie Azjata, nie Latynos) naukowiec, w końcu tyle w śród nich Noblistów. Ponieważ wpis jest z 2015, a mamy 2017, to do listy powinieneś dodać, że dziś jest już niedopuszczalne by wśród głównych bohaterów nie było przedstawiciela środowiska LGBT.
"3. Koniecznie któryś z bohaterów musi mieć jakiś defekt - psychiczny lub fizyczny."
3'. Koniecznie któryś z bohaterów musi być homoseksualistą, co ma ogromne znaczenie dla osi fabularnej.
2 lata minęły i faktycznie można by parę punktów dorobić, zwłaszcza z tym LGBT :)
zgadzam sie w 100% , film ,, cloaca,, ( łac ) ....ja osobiscie przed "Moon" czy "W stronę słońca" postawię 2001: A Space Odyssey
Stanley' a Kubricka
pozdrawiam wytrawnego kinomana :)
Zdecydowanie w podobny sposób odbieram film z tym, że Moon również nienawidzę. Najbardziej drażnią sceny spowalniania aby pokazywać ich powykrzywiane ryje bez żadnego celu poza wypełnieniem czymś kolejnych minut filmu bez pomysłu. Bardzo drażnia retrospekcje, które nic nie wnoszą. Podobnie ma jak dla mnie gówniane ARRIVAL. Kino SCI-FI, które nie ma pomysłu, ale opiera się na melodramatach to nie kino SCI-FI. Przypomniał mi się film LABIRYNT, który oceniłem dobrze, a posiada taki właśnie motyw bachorów cierpiących jednakże - LABIRYNT jest filmem przygodowym na tle SCI-FI to zupełnie inne kino. Film z tematu to jednak zdecydowanie gówno mega nieinteligentne i naiwne w scenach - które swoją sztucznością (powykrzywiane ryje na slo mo czy durne retrospekcje) dają mega nużącego i żenującego kopa.
Pisarzem byś nie został. Za dużo dyrdymałów piszesz. Sprawdź w słowniku, co oznacza dokładnie te słowo.
"9. Zakończenie musi być oczywiste, "
Co, czyli że ty wiesz kim był Fishbrern? Kosmitą, robotem? I wieszy czy to był ziemski eksperyment czy kosmiczny i wiesz co w zasadzie badali tym eksperymentem?
Ale zanim odpowiesz "wiem" i zmarnujesz czas na pisanie bełkotu, to podpowiem ci co NIE ZNACZY "wiem".
"Wiesz" to nie znaczy, że sobie WYMYŚLIŁEŚ, że tak jest. Że w twojej główce wziąłeś jakieś skrawki, a potem 'zinterpretowałeś" sobie to jak ci tam wyobraźnia podpowiada. To NIE ZNACZY, ŻE WIESZ... to tylko sobie WYMYŚLIŁEŚ. Z kilku możliwych wariantów wybrałeś sobie jeden i ubzdurałeś w główce, że to ten jeden jest prawdziwy.