Trafiłem na fragment od momentu jak dziecko trafiło do ośrodka do momentu kiedy lekarz w obecności syna przeprowadza interwencję przy rodzicach.
Nie jestem psychiczny zapewniam - ale podobna sytuacja dotyczyła mnie kiedy to ja byłem na miejscu syna. Próbowałem stosować te same techniki, branie na litość i cokolwiek innego. Żaden człowiek nie chce być zamknięty, i każdy uważa że inni są w gorszym staniem od niego samego.
Zaznaczam , nie wiem jak to wygląda w amerykańskim prawie i instytucjach, jednak taka rozmowa - zwłaszcza, że syn był niepełnoletni - najpierw powinna przebiec między specjalistami a opiekunami prawnymi. Lekarz nawet nie wspomniał, że syn będzie manipulował i robił cokolwiek aby wziąć na litość rodziców. Przecież to podstawa! Przez całą rozmowę słyszałem dokładnie to czego spodziewałbym się po "typowym psychiatrze" z rozpisanym scenariuszem na film. Czyli lanie wody bez żadnych konkretów.
Nie tak się to odbywa drodzy państwo, a jeśli jednak to jest to prawdopodobnie zły lekarz.