Syriana (2005). Oscary 2005 nominacje - najlepszy aktor drugoplanowy George Clooney (wygrana), scenariusz adaptowany. Bliski Wschód. Będący u schyłku życia władca państewka żyjącego ze zródeł ropy ma namaścić na swojego następcę albo syna utracjusza podatnego na wpływy albo drugiego potomka, mającego szeroką wizję rozwoju kraju, postępowego nawet w idei podniesienia roli kobiet w tym typowo patrialchalnym, islamskim państwie. Amerykanów zaskakuje, że niewielka firemka uzyskała tam kontrakt na obrót ropą, węszą korupcję, w między czasie tajny agent zostaje wysłany na mokrą robotę a z innej firmy na rozmowę z Arabami zostaje wysłany pracownik z rodziną, dodatkowo mamy jeszcze wątek pakistańskich gastarbeiterów, wykorzystywanych jako rodzaj taniej siły roboczej. Wszystkie te wątki splatają się w gąszcz, w którym czasami trudno się połapać. Nie jest to wybitny film, nie jest to film rozrachunkowy ale cyniczny, smutny obraz tego co nazywa się demokracją. W świecie wielkich liczb na kontach bowiem wcale nie liczy się czy ktoś chce postępu i dobrych zmian, bogatej, sytej Ameryce wcale nie zalezy, że ktoś może zmienić oblicze skostniałych państwowych struktur. Politycy maja tylko usta pełne frazesów a jedyną wartością do której wszyscy dążą jest nic innego tylko ZYSK i walka z konkurencją ( tutaj z Chińczykami). Przykra konstatacja - pieniądz, korupcja, wyzysk żądzi światem wskazuje nam powód dlaczego młodzi wyznawcy Islamu, traktowani jak śmieci są tak podatni na religijno - fanatyczne pranie mózgu prowadzące do terroryzmu. Ciekawy film