PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=9407}

Szachowe dzieciństwo

Searching for Bobby Fischer
6,8 3 597
ocen
6,8 10 1 3597
Szachowe dzieciństwo
powrót do forum filmu Szachowe dzieciństwo

Szachiści, w szczególności młodzi, powinni trzymać się zdala od tego filmu. Jest bardzo naiwny, postacie są przerysowane, a sceny szachowe sprawiają wrażenie jakby ich twórcą był szachowy ignorant.

Film mogę polecić jedynie osobom, które szukają filmu familijnego i nie nastawiają się na wartości edukacyjne czy dokumentalne.

bkasperczak

to ciekawe co napisałeś, bo nam (mojej klasie) ten film puścił nasz nauczyciel (szachista) na lekcji szachów

ocenił(a) film na 5
bkasperczak

Jakie filmy o szachach są lepsze?

ocenił(a) film na 4
marinho

Ja znam niewiele, ale mogę polecić "Obronę Łużyna". Tam też jest sporo uproszczeń, ale zęby nie bolą.

ocenił(a) film na 3
bkasperczak

Niestety ale się zgadzam. Taki poziom może być w sam raz dla dzieci dla których merytoryczna wartość filmu nie będzie mieć znaczenia, a może wzbudzić zainteresowanie tym sportem. Natomiast jeśli ktoś szuka głębszych przemyśleń i bardziej subtelnej gry na emocjach niż np. obrazek siedzącego na deszczu, zdołowanego przegraną dziecka z ckliwą muzyczką w tle, to zdecydowanie lepiej poszukać czegoś innego.

ocenił(a) film na 4
zooo_2

A ja do obrazków i sentymentalnych przesłań akurat nic nie mam -- te są w miarę w porządku. Płytkie to wszystko raczej i dość banalne (... a przede wszystkim, bardzo powtarzalne: wiele z tych samych przesłań, w niezwykle podobnej formie można znaleźć w wielu innych filmach, np. serii Karate Kid ...), ale ogólnie da się w tym zauważyć jakąś tam wartość wychowawczą.

Natomiast, moim zdaniem, ten film raczej szkodzi szachom jako takim, i za to mam do jego twórców żal. Przedstawia on je jako grę dla geniuszy i/lub wariatów. Na jego podstawie można wysnuć wrażenie, że z szachami człowiek się rodzi (czytaj: jak się nie urodzi z tym talentem, to w ogóle nie ma po co grać). Niewiele i mętnie mówi o tym, że szachy na poważnie, to bardzo dużo nauki i pracy. I nie ma tu taryfy ulgowej -- Fisher też nie grał tak, jak grał, dzięki dotknięciu bożego palca, tylko dlatego, że z jednej strony miał predyspozycje, a z drugiej szachy stały się jego pasją, więc po prostu bez przerwy je zgłębiał. Najbardziej chyba irytującym elementem przedstawienia szachów w tym filmie jest wściekłe walenie figurami o szachownicę i bicie w zegar przy każdym ruchu -- oraz wykonywanie ruchów w tempie jeden na pół sekundy. Tak to może gra się w tzw. "bulleta", czyli jednominutówkę. Ale w to się nie gra turniejów :). I oczywiście każdy szachista rozważa kilka ruchów do przodu wizualizując je w wyobraźni, więc jeśli Pandolfini miałby to małemu szachowemu geniuszowi przedstawiać to jako jakiś nowatorski sekret, to chyba nie mógłby mieć wcześniej okazji tego małego geniusza poznać, bo po prostu ten geniusz nie mógłby się wcześniej objawić :).

Wydaje mi się, że szachy niestety słabo sprawdzają się jako materiał na film fabularny. Ale na pewno dałoby się nie dorabiać im gęby, a zamiast tego pokazywać je raczej jako grę polegającą na cierpliwości, pokorze, odwadze i przedsiębiorczości. Jako rodzaj języka, w którym ludzie różnych kultur mogą się spotkać i odbyć coś w rodzaju rozmowy... no, powiedzmy, małej, przyjacielskiej sprzeczki :).

sbbbbs

No właśnie - antycypacja. Dobrze to widać w naiwnej scenie finałowego pojedynku. Niby siły wyrównane - po królu i po pionie, ale rywal Josha - podobnie jak on uzdolniony - musiałby widzieć, że wyścig po hetmana, nawet wygrany na nic mu się nie przyda, ponieważ konfiguracja na szachownicy sprzyja Joshowi.
Tymczasem filmowymi trickami zrobiono z tego pasjonujący wyścig po zwycięstwo.

użytkownik usunięty
sbbbbs

Film szkodzi szachom? Rozbiorę to na elementy:

1. Przedstawia je jako grę dla geniuszy lub szaleńców?
Zauważ, Panie bystre oko, że tam jak w parku grali, to bezdomne ćpuny były, o czym była mowa chyba z pięć razy w tym filmie. Reszta graczy w tym filmie to prawie same dzieci.
2. Nie, nie było przedstawione, że trzeba się z talentem do szachów urodzić. Po pierwsze, główny bohater pomimo talentu niejednokrotnie przegrywał, po drugie jego nauczyciel grany przez Kingsleya powiedział wprost, że większość tych profesjonalnych szachistów grają nie z weną/wrodzonym talentem, tylko wyuczonymi mechanicznymi schematami, wziętymi z przeanalizowanych grach GMów (w tym filmie była oczywiście mowa o Fischerze)
3. Niewiele, że szachy są na poważnie? A scena, gdy Kingsley porównywał szachy do formy sztuki? Gdy ojciec młodego się wkuuuu....rzył na nauczycielkę, że pokpiwała sobie z szachów nazywając je "chess thing" i za brak szacunku do tej gry - i w rezultacie do jego syna - zmienił mu szkołę? Oglądałeś w ogóle ten film? Jasny gwint. Jadę dalej.
4. Ojejku, walenie bierkami w szachownicę i mocne uderzanie w zegar, straszne. :D To grały dzieci w wieku poniżej 10 lat, o nasz Wielki Empato.
5. Nauczyciel młodego UCZYŁ GO JAK PRZEWIDYWAĆ CZTERY RUCHY DO PRZODU, do jasnej anielki. Kiedykolwiek udało Ci się przewidzieć i wykonać mata w czterech, tak by przeciwnik nie miał szansy się obronić? To nie lada wyzwanie, miałem przyjaciela nauczyciela szachów, który miał profesjonalny ranking FIDE i oficjalny certyfikat do nauczania dzieci szachów ... R.I.P. Zdzichu ;-( ... który mi pokazywał tak zwane zagadki szachowe 'mat w czterech' (mat w 5 też są oczywiście, udało mi się za pierwszym podejściem tylko raz w życiu) i są one w większości naprawdę trudne do wykonania, zwłaszcza dla dziecka. Czy Ty w ogóle umiesz grać w szachy, takie głupoty wypisując to chyba nie? Czy po prostu oglądałeś film jednym okiem i do tego przysypiając?

ocenił(a) film na 4

Panie "Bystre Oko", nie wiem, czy zauważyłeś, że film oglądałem 4 lata temu, więc forma recenzji w postaci polemiki i powoływania się na konkretne sceny nie jest chyba najlepszym pomysłem. Jeśli jest to na dodatek polemika w klimacie niespecjalnie uzasadnionej napastliwości, to forma taka staje się chyba po prostu pomysłem całkowicie chybionym.

Polegając jedynie na swojej zawodnej pamięci, podtrzymuję to, co twierdziłem. Cała ukazana w filmie relacja uczeń-mistrz niewiele ma wspólnego z normą: szachy to nie jest czarna magia i nie trzeba duszy zaprzedać diabłu, czy też podporządkować się bez reszty jakiemuś guru. Trener szachowy po prostu potrafi dostrzeć u "podopiecznego" te elementy, które wymagają pracy i pomaga mu tę pracę zorganizować. Utytułowani gracze też często miewają coachów (nierzadko sporo niżej od nich stojących pod względem rankingu). Dlatego podtrzymuję, że film tworzy cokolwiek niezdrowy mit szachowego rozwoju, upodabniając ten rozwój do procesu nabywania wiedzy tajemnej przez ucznia czarnoksiężnika. To odnośnie punktu 1.

W punkcie 2 chyba sam sobie zaprzeczyłeś. Czyli albo talent albo -- w tym ujęciu prawie bezmyślne -- mechaniczne powtarzanie schematów. Kompletna bzdura. Ani jedno, ani drugie. Każdy szachista posługuje się schematami. Szachy to jest gra schematów. Dlatego właśnie silniki szachowe biją już od dawna arcymistrzów -- i to nawet w grze z forami. Rzecz w tym, że człowiek, w przeciwieństwie do komputera, przeliczyć pozycji jest w stanie bardzo niewiele. Stąd niebagatelna (choć nie nadrzędna!) rola intuicji i kreatywności -- często polegających na pewnym uproszczeniu idei i skupieniu na jakiejś konkretnej właściwości danej pozycji szachowej. Owe intuicja i kreatywność występują u wszystkich graczy, ale, oczywiście, nie u wszystkich na jednym poziomie. U tych, którzy mają tych zdolności więcej, mówimy że mają do szachów talent, albo że są szachowymi geniuszami.

3. Chyba rozumiem różnicę między nami. Inaczej odbieramy rzeczy. Ja uważam, że o szachach mówi się poważnie, gdy pokazuje się, jak praca i praktyka prowadzi w nich do sukcesu. Ja potrzebne jest zaangażowanie i poświęcenie, skrupulatność i systematyczność. I jak przy tym wszystkim szachy są jednocześnie dla wszystkich, bo są na tyle łatwe w opanowaniu ich podstaw, a z drugiej strony tak praktycznie bezkresne, gdy chodzi o kres ich poznania, że nie jest trudno znaleźć sobie odpowiedniego przeciwnika i cieszyć się satysfakcjonującą rywalizacją na swoim poziomie. Na Tobie zaś zdaje się robić wrażenie porównanie szachów do sztuki, które mnie nie bardzo przekonuje, a przy tym zdaje się je lokować w sferze aktywności, do których trzeba mieć szczególny dar albo coś wyjątkowego do pokazania. Z kolei nie przeszkadzałoby mi w ogóle, jeśliby ktoś nazwał moje szachowe hobby per "chess thing". Dopóki nie poświęca się temu całego życia, to jakoś nie widzę potrzeby traktowania tej akurat gry z jakąś szczególną czcią.
Oglądałem film. Mogłeś sobie darować chwyt retoryczny na poziomie przedszkolaka. Oducz się tego, bo Ci wejdzie w krew i ktoś Ci kiedyś narobi większego wstydu.

4. A widziałeś kiedyś jakiś turniej szachowy dla dzieci? Nie odpowiadaj -- widzę przecież, że nie. Obejrzyj sobie na YouTube -- łatwo znajdziesz nagrania, szczególnie z Rosji. Na turniejach obowiązują reguły sportowego zachowania. Do nich między innymi należy poprawne obchodzenie się z bierkami i zegarem. Oczywiście, rygoryzm przestrzegania i egzekwowania tych reguł w zawodach dla młodszych jest mniejszy, ale żadnego demonstracyjnego walenia w cokolwiek nie uświadczysz.
Słowa "empata" słowniki nie odnotowują -- sprawdziłem (Ty już nie musisz :)). Funcjonujący w pewnych kręgach neologizm w tej postaci pasuje do kontekstu mojej opinii o takiej lub innej formie posługiwania się bierkami jak pięść do nosa. A robienie z niego epitetu jest wręcz kuriozalne.

5. Daruję sobie. Zamiast wzywać anielkę, czy kogokolwiek innego, mógłbyś czytać z choćby minimum uwagi i otwartości. Przewidywanie kilku ruchów do przodu, i to w formie plastycznej wizualizacji w wyobraźni, jest w szachach rzeczą najzupełniej zwyczajną, podczas gdy film, swoim zwyczajem, przedstawił to jako jakąś niesamowitą, tajemną technikę. Szachiści nazywają to żargonowo "kalkulacją". Oczywiście, że głębokość -- a przede wszystkim szerokość -- kalkulacji ogromnie różni gracza początkującego od mistrza. Co do zasady, robią to jednak w ten sam sposób. Podstawy kanalkulacji to jest szachowe przedszkole, więc sugerowanie, że protagonista filmu miałby się tego uczyć na etapie, gdy trafia do mistrza jest komiczne.

Tak, umiem grać w szachy. Tak przynajmniej mi się wydaje :). Oczywiście, na poziomie absolutnie hobbystycznym. Mój ranking w blitzu (zwykle grywam 3+2) na chess.com to ok. 1400, na lichess.org -- ok. 1700. Mam podać nicki, czy jednak jesteś na tyle dorosły, żeby uwierzyć na słowo?

bkasperczak

Jako pedagog mogę powiedzieć, że wartości edukacyjnych i wychowawczych jest w tym obrazie bardzo wielu. Od ponad 20 lat mam przyjemność wykładać na kursach instruktorskich w dyscyplinie szachy i kilka scen wykorzystuję na potrzeby zajęć. Oczywiście, trzeba to wszystko dostrzec :)
Co do walorów dokumentalnych, to każdy z branży szachowej z przyjemnością obejrzy Bobby Fischera. Uważam 7 za całkowicie zasłużoną ocenę.

ocenił(a) film na 7
bkasperczak

:))) oglądałeś ten film oglądając czy wtedy jak myłeś podłogę ??? raz iż film jest na faktach a dwa iż wiele mądrego można z niego wyciągnąć... 7/10 ;)

ocenił(a) film na 4
bastek1

Akurat myłem podłogę. Mój pojedynek z brudem na kuchennych kafelkach przypominał szachy bardziej niż te ukazane w filmie.

bkasperczak

Chłopie ten film jest z 90 lat

ocenił(a) film na 4
HV71

No jest, ale co w związku z tym, bo nie bardzo rozumiem?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones