Jak sam humor podszedł, bo było sporo momentów w stylu "co", w stylu, gdy główny bohater szedł wejść do kuli, laska go pyta "co ty robisz?", a on z taką śmieszną miną odpowiada "nie wiem", to też sama idea za filmem mi się podobała. Pokazanie karierowiczów i tego co robią, żeby tylko mieć dobrą karierę. Jak rodzice głównego bohatera chcą, żeby został inżynierem, gdy on sam nie wie czego chce. Jak dla mnie właśnie ważniejsze jest, żeby korzystać z życia, robić rzeczy, które dają choć trochę radości, zamiast zmarnować całe życie w celu zdobycia dobrego stanowiska. Nieraz widziałem posty ludzi po 40/50, którzy całe życie gonili za karierą, mieli często własne firmy czy wysokie stanowiska, a potem zorientowali się, że nie korzystali z życia, że wolą robić coś innego a w międzyczasie rozwijać swoje hobby, pasje.

W filmie dość w mocny sposób ukazano "korzystanie z życia" w postaci zjazdy z kuli, branie koki, czy kradzież samochodu. Może i niektóre z tych rzeczy to przesada, ale jednak warto się zastanowić, co byśmy chcieli wspominać w ostatnich latach życia. Gonitwę za rzeczami nie dającymi tak naprawdę niczego, czy właśnie takie momenty jakich dokonywali główni bohaterowie?