Gdybyś choć w małym stopniu interesował się kulturą Indian, zrozumiałbyś piękno i prawdę tego filmu...

Być może. Ale wtedy sięgałbym raczej do filmów dokumentalnych. Było też kilka fabularnych, które warto obejrzeć, jak choćby "Mały Wielki Człowiek" czy "Tańczący z wilkami". Nie oceniam ich wartości historycznej, bo jak słusznie zauważyłeś (choć nie wiem na jakiej podstawie) kultura Indian nie jest mi zbyt dobrze znana, choć byłem w kilku rezerwatach (kasyna gry i pamiątki "Made in China) a język navajo słyszałem na ulicach miasta.
Lubię za to muzykę Nakai i ona jest autentyczna.
Jeśli chodzi o ten film, to niestety, ma on w sobie tyle realizmu co Pocahontas, czy Winnetou i chyba był adresowany do podobnej widowni.

Ok. Nie umniejszam twej znajomości. Przyznam ci też rację, że film zrobiony trochę pod publiczkę, jednak zdecydowanie więcej ma realizmu od tych 2 cudaków... No i nie powiesz mi, że Niebieskie Kurtki to fajne chłopaki były... Obydwa wymienione filmy przez ciebie i wiele innych też widziałem. Byłem w rezerwacie także i zdecydowanie nie w kasynie;) Black Hills to magia.... Moja ocena bierze się w sumie z tego, że Lakota Oglala to plemię w którym się kiedyś zakochałem i pochłaniałem wszystko na ich temat. Szalony Koń za swą waleczność i bezkompromisowość po prostu najbardziej zarył mi się w głowie... Trochę przypominał mi siebie w młodzieńczych latach;)

Problem z tzw. rozliczeniowymi filmami polega na tym, że zwykle rozliczana jest jedna strona, a druga idealizowana. Oczywiście białych nikt nie zapraszał do Ameryki, a Indianie walczyli o swoją ziemię i swój sposób życia, i to są fakty niezaprzeczalne. Natomiast system wartości Indian był niekoniecznie podobny do zachodniego, a ich zachowania i zwyczaje odbiegały od europejskich. Niestety, filmy często na siłę wciskają tym plemiennym wspólnotom zachowania właściwe dla cywilizacji zachodniej. Ma się to tak do prawdziwych Indian, jak rycerstwo u Sienkiewicza do historii.
A jeśli chodzi o rezerwaty, to byłem tam ponad 20 lat temu, więc może się coś zmieniło ze względu na renesans kultury Rdzennych Amerykanów. Wtedy były to takie biznesiki korzystające z faktu, że na ich terenie nie obowiązywały prawa stanowe, tylko federalne i uprawiające na potęgę hazard i nisko opodatkowany handelek.

Zauważ,że w większości westernów to Indianie to dzikusy i obdartusy pijący białą śmierć,a białe twarze to patrioci i wzorcowi amerykanie pochodzenia europejskiego.

'dopoki nie wszedlem do internetu nie wiedzialem, ze na swiecie jest tylu idiotow' (St. Lem).