Zastanawia mnie teraz skąd ten międzynarodowy sukces filmu Szumowskiej? Może nie zrozumiałem tego skrajnie "artystycznego" filmu? Jednak nie ma co drwić tylko przejść do konkretów. Oczekiwałem solidnego debiutu a otrzymałem niestety niestrawną papkę która ma tylko przebłyski dobrego kina (np. pierwsze przyjście Janka do mieszkania Marty i jej zagubienie).
Przedewszystkim mimo że jest to krótki film to jest przeraźliwie nudny, ciągnie się jak flaki z olejem. Kolejną wadą jest postać Janka który miał być artystyczną duszą zagubioną w otaczającym świecie jednak ówczesna debiutantka nie potrafiła przekonać do tego. Jej bohater przypomina raczej kretyna i obiboka który nie potrafi sobie choćby zadać trudu poszukania pracy. Można przecież kombinować na lewo!
Kolejnym moim zarzutem wobec Szumowskiej jest to że chciała zrobić film opierający się na dialogu z widzem, bardzo intymny i skromny jednak czuć w „Szczęśliwym człowieku” pewien fałsz, silenie się na „artyzm” co nie wyszło jej debiutowi na dobre.
Nie jest to jednak totalna katastrofa film ten ratują aktorzy Jankowska –Cieślak czy Hajewska-Krzysztofik oraz muzyka Z. Koniecznego. Mimo to film do zapomnienia. 4/10.