Możecie mi powiedzieć jak taki 'gniot' kolokwialnie mówiąc doczekał się dwóch kolejnych części?
Bo ja tego nie rozumiem...
Mogę odpowiedzieć tyle, że ...bez problemu.... gorsze filmy miały kontynuacje ... chociażby http://www.filmweb.pl/Dom.Smierci.... jest sequel ! To chyba największa zagadka kontynuacji :P mogli przeznaczyć budżet dla mnie :(
Wytłumacz mi więc Izabelo, jakie masz argumenty na to, że ten film nie jest gniotem.
Zrozumiałam go, w sumie, nie było w nim nic do rozumienia.
Vanilla, chyba masz rację.. i zawsze pozostanie zagadką!
Zamiast Izabela przedstawi nam argumenty, dlaczego film nie jest gniotem, Ty Caroline przedstawisz nam wszystkie ZA gniotem.
Dla mnie to typowe romansidło, bo komedią to tego nie nazwę( no chyba, że mówimy o poziomie filmu).
Bardzo przewidywalny film, niestety.
Gra aktorska też zbytnio nie powalała.
W każdym razie, w połowie filmu miałam ochotę zasnąć.
Trzeba było zasnąć, a nie tu ludziom głowę zawracać, że historia jest przewidywalna! Przecież to nie wina filmu, a książki - to po pierwsze. Gra aktorska, mimo, że często oceniana jako średnia, jednak nie była aż tak zła, ale umówmy się, to nie miał być spektakl. Nie jest to typowe romansidło, ale to już kwestia interpretacji.
Przewidywalne było, że Valmont się zabuja w Anette. Pod tym względem każdy film z wątkiem miłosnym jest przewidywalny. Avatar był przewidywalny, To właśnie miłość, Lepiej być nie może, Malowany welon, Iluzjonista, Fight Club, Prestiż, 25 godzina, Władca Pierścieni, Donnie Darko, Ojciec chrzestny, Star wars. W każdym filmie był przewidywalny wątek miłosny. ALE GNIOTY.
Masz na myśli, że każdy z tych filmów, które wymieniłeś: począwszy od Avatara, a na Star Wars skończywszy jest gniotem? Czy tylko, że ich wątek miłosny jest przewidywalny? Co przewidywalnego było w wątku miłosnym Prestiżu?
Co do samej Szkoły Uwodzenia, to osobiście podobały mi się dwa momenty... Jak Reese Witherspoon wykrzywia twarz, no i kiedy grają Bitter Sweet Symphony... Poza tym żenujący spektakl.
Chodzi mi tylko o wątek miłosny. Poza tym zauważ, że posłużyłam się ironią. Kiedy pierwszy raz oglądaŁAM (a nie -łem) film to akurat śmierci głównego bohatera nie przewidziałam. Myślę, że teraz, kiedy praktycznie w każdym filmie główny bohater umiera to bym to przewidziała, niemniej były inne czasy wtedy i z reguły filmy tego typu kończyły się happy endem. Sorry za błędy językowe w wypowiedzi.
Wybacz, nie sposób było określić na podstawie Twojej wypowiedzi, czy jesteś NIĄ, czy NIM... Co do Prestiżu, to nie chcę za bardzo spoilerować, ale w filmie tym największym zaskoczeniem nie była dla mnie wspomniana przez Ciebie śmierć głównego bohatera, ale właśnie ten wątek miłosny i sposób w jaki Borden wykonywał swoją sztuczkę. Nieprawdopodobne poświęcenie.
Można określić na podstawie wejścia na moje konto, płeć jest ogólnodostępna dla każdego użytkownika portalu. Chodziło mi o śmierć Valmonta. Co do Prestiżu to jak dla mnie za dużo efektów specjalnych i za mało psychologii. W Szkole Uwodzenia też jest tego mało, ot po prostu wątek manipulacji, próba zniszczenia czyjegoś życia i koniec końców morał "kto przed kimś dołki kopie ten sam w nie wpada".
Dla mnie ten film jest świetny...
gra aktorska na wysokim poziomie, Kathryn Merteuil zachwycajaca, lubie taką tematke filmow:)
może i przwidywalny ale ma niesamowity klimat i rewelacyjna muzyka :)
To pytanie retoryczne... gnioty zawsze były w cenie, żerowanie na nastolatkach, a raczej portfelach ich rodziców. Sam miło wspominałem ten film z moich młodszych lat, ostatnio obejrzałem pierwszy raz od tamtej pory i bije się w pierś... szmira. Nawet nie ocenie, bo ciężko mi to sklasyfikować... kojarzy mi się z "Plotką", ale słabszy.