Film się nawet przyjemnie oglądało, bo nie miałem co do niego żadnych oczekiwań, wiadome jest jakie są te amerykańskie historyjki, ale zakończenie to dno totalne. Główny bohater, który przez 3/4 filmu był odrażającym dupkiem, a pod koniec na parę chwil odmienił się dla dziewczyny zginął przez głupią bójkę, po czym jego ukochana narobiła jedynie wstydu jego siostrze i odjechała jego samochodem z uśmiechem na twarzy! Co to ma być ja się pytam, to zakończenie w ogóle nie miało sensu ani logicznego ani emocjonalnego
Samochód zastanawia mnie najbardziej. No bo skoro był nastolatkiem, to samochód należał do jego ojca, a nawet jeśli był zapisany na niego, to jego ojciec go odziedziczył. Chyba nie spodziewał się śmierci i nie zostawił jej go w testamencie.
Co do reszty zarzutów to jest to film na podstawie książki "Niebezpieczne związki" Choderlosa de Laclos wydanej w 1782 r. W książce z grubsza tak było, jak w tym filmie. Tylko że w książce uwodzenie trwało dłużej i było znacznie bardziej skomplikowane. Książkowa "Anette" była mężatką, katoliczką po ślubie kościelnym, czyli praktycznie bez możliwości oficjalnego zakończenia małżeństwa. Akcja dzieje się we Francji, a sądząc po francuskich książkach, kwitła tam rozwiązłość, ale raczej się z nią nie afiszowano. Zatem pokątnie robiono wiele rzeczy, a oficjalnie trzeba było trzymać fason i na tym polegał największy problem zawarty w tej książce - zakochani nigdy nie mogliby być razem. Autor książki nie podkreślał jakoś specjalnie faktu, że "Sebastian" się zakochał ani nic nie wspomniano, że się zmienił na lepsze. Po prostu się zakochał i będąc świadomym beznadziejności sytuacji doprowadził do swojej śmierci (w książce nie był to wypadek). Zresztą filmowy Sebastian też nie przeszedł jakiejś przemiany - zakochał się i na ten moment przestały go bawić podboje, co nie znaczyło, że później nie wróciłby do swojego dawnego życia. Stan zakochania trwa tylko kilka lat i niekoniecznie na tej podbudowie da się zbudować trwały związek, o czym świadczą statystyki rozwodów. W warunkach amerykańskich trudno jest przedstawić wiarygodne okoliczności, w których para nie mogłaby być razem, więc przeniesienie książki w dzisiejsze czasy musiało się wiązać ze zmianami w scenariuszu.
Jeśli chodzi o siostrę, to w książce była to znajoma, a "Sebastian" poprosił znajomego o rozpowszechnienie pamiętnika.
A jeśli chodzi o uśmiech to uśmiechała, bo wspominała czas, kiedy byli razem.