Debiut aktorski Emily Lloyd i reżyserski Davida Lelanda. Podobnie jak w filmie
"Personal Services", scenariusz "Wish You Were Here" został oparty na wczesnym życiu kontrowersyjnej prostytutki i burdelmamy Cynthii Payne, znanej z wielu skandali obyczajowych.

Film koncentruje się na życiu seksualnie rozbudzonej 16-letniej Lindy, która po śmierci matki zamieszkuje z oschłym ojciem i "nudną" siostrą.
Linda nie należy do tzw. "grzecznych dziewczynek". Już od najwcześniejszych lat nadmiernie przeklina, jest bezpruderyjna, a otaczające ją otoczenie, zachowanie jej określa mianem "nieprzyzwoite".
Ojciec Lindy, jako "szanowany" obywatel, wciąż musi wstydzić się za zachowanie córki. Najchętniej pozbył by się "zbędnego balastu", który przynosi chańbę jego obywatelskiej pozycji. Linda natomiast niczego bardziej nie potrzebuje jak miłości (zwłaszcza tej rodzicielskiej). Boleśnie odczuwa brak uczuć ze storny ojca i nieobecność matki. Chcąć zapełnić wewnętrzną pustkę, odnajduje przyjemność w zwracaniu na siebie męskiej uwagi.

Film łączy w sobie wątki dramatyczne i ironiczny humor (choć jest go tu zdecydowanie za mało). Fabuła jest dośc ciekawa, lecz przedstawiona w mało absorbujący sposób. Niestety udany występ aktorski Emily Lloyd nie przysłonił dłużyzn i panoszącej się tu nudy. Ponad to "irytująca maniera" głównej bohaterki po czasie zaczyna nużyć.
Jest kilka udanych scen, ale ogółem przebija monotonia. Jeśli ktoś spodziewa się odnaleźć w tym obrazie jakieś wartości pedagogiczne - może się tym bardziej rozczarować.

Można obejrzeć, choć ogół wypada bez fajerwerków.