"Strange Nature" jest pełnometrażowym debiutem reżyserskim Jamesa Ojala. Szokująca natura to całkiem niezły B-klasowy horror. Ba, ten film mógłby śmiało powstać w latach 70' lub 80'. Scenariusz wydaje się jakby przeleżał jakieś 40 lat w szufladzie i nagle ktoś postanowił bez większej ingerencji w skrypt stworzyć film. Efektu dopełniają w znacznej mierze praktyczne efekty specjalne. Oczywiście nie jest to zarzut, a raczej swego rodzaju siła tego filmu. Fabuła jest bardzo prosta. Była gwiazda muzyki pop wraz synem przyjeżdża do małego rolniczego miasteczka by zająć się chorym ojcem. W tym samym czasie w okolicy miasteczka dochodzi do zaginięć oraz pojawiają się zmutowane żaby. Nasza bohaterka czynnie włącza się w rozwiązanie zagadki tajemniczych mutacji. Filmów opowiadających o tym jak szkodliwe są działania człowieka względem natury powstało mnóstwo. Filmów o mutacjach ludzi czy zwierząt powstało chyba jeszcze więcej. Dzieło Ojala jest w tej kwestii bardzo odtwórcze, co jednak nie oznacza, ze jest to zły film. To co najlepiej wypada w filmie to wspomnianego praktyczne efekty specjalne. Mutacje ludzi i zwierząt wyglądają naprawdę obrzydliwie. Jednak nie ma się czemu dziwić gdyż reżyser tego filmu wielokrotnie pracował przy efektach specjalnych w różnych filmach. Pod względem samej reżyserii jak już wspomniałem film wygląda niczym wyjęty z lat 70 lub 80'. Niektóre ujęcia są na odpowiednim poziomie, a czasami wyglądają jak z produkcji "direct to video" z początku tego wieku. Film ma naprawdę kilka świetnych momentów i z pewnością tyle samo przeciętnych. Aktorsko także wypada on całkiem nieźle, oczywiście jak na B-klasowe standardy. Film nie bawi się konwencjami czy świadomie przerysowuje klimat starych grindhouse'owych filmów jak to robił np. Tarantino czy Rodriguez a w subtelniejszy sposób oddaje im hołd.