Film jest sprawnie i dobrze zrealizowany i ma świetnych aktorów - a także oddaje całą intrygę szpiegowską.
Ale w porównaniu do serialu - film jest średni. Brakuje natężenia uczuć i zwrotów akcji. Peter powinien być inaczej zagrany (o jego orientacji nie wspominając:). Ricky też powinien być inny - choć lubię Toma Hardiego - to jednak czegoś w nim brakuje! Nawet Smiley - w serialu - w interpretacji Aleca Guinnessa bije na głowę Oldmana (choć i Oldman jest świetnym aktorem). Guiness jakby dotknął serca bohatera, jego uczuć tłamszonych, był bardziej prawdziwy - zwłaszcza w relacji z żoną. Przez to bardziej poruszała jego sytuacja. A film daje nam poprawnego Smileya. Dobrego i fajnego nawet - ale bez tego błysku.
Co tam - nie będę się rozpisywać:) Wystarczy obejrzeć i samemu porównać:)
To prawda serial jest dużo lepszy. Zobacz też Smiley's People z tą samą obsadą. Ten serial jest wybitny jeszcze lepszy niż Tinker... Cała obsada, ale przede wszystkim Alec Guinness byli lepsi. I mimo, że serial jest dłuższy jakimś sposobem film jest zwyczajnie nudny.
Nie mogłam nigdzie dostać tego serialu, tj. Ludzi Smileya. Czytałam za to całą trylogię Johna Le Carre i jestem fanką :) :)