Filmy Gus'a Van Sant'a nauczyły mnie, że w jego produkcjach nie należy doszukiwać się wielkich zwrotów akcji, szaleńczego tempa. To raczej inteligentna zabawa z widzem, choć może zabawa to nie do końca właściwe słowo. Parę razy już słyszałem o tym filmie, ale tak jakoś nie było okazji obejrzeć. Az do dziś. Co do naciągnięcia fabuły jakoby super uzdolniony uczeń akurat trafił przypadkiem do podglądacza-wielkiego artysty przemilczę. Bo nie o to chodzi. Zestaw młody-stary zostaw ciekawie pokazany i ku mojej uciesze bez nadmiernych środków wyrazu, patetyzmu, itp. Bardzo ciepła opowieść o dojrzewaniu i odnajdywaniu sensu w życiu. Ale trochę też gorzka lekcja o świecie i niezrozumieniu jednostki.