Według mnie jak Hobbs skacze sobie na ludzi, którzy po linie się spuszczają z wieżowca no i ta scena z helikopterem na łańcuchu, gdy przez chwilę Hobbs sam utrzymuje w rękach ten łańcuch ;)
w szóstce w akcji z czołgiem Diesel skoczył na autostradzie i w powietrzu złapał Letty po czym wylądował plecami na szybie jakiegoś auta - wtedy się ludzie czepiali że nierealistyczne ;D The Rock to by wskoczył na czołg i wygiął lufę do środka żeby sami się wysadzili XD Koleś jest tak niepokonany że rzygać się chce
Helikopter z trudem podnosi jeden samochód. Podłączmy drugi! Teraz z takim samym trudem podnosi dwa. Podłączmy trzeci! To samo z czwartym.
Najbardziej raził mnie i tak początek filmu. Ktoś jak gdyby nigdy nic podchodzi do drużyny MI6 zaraz po akcji, a ci się tylko na niego gapią. Nie oddali nawet jednego strzału zanim BBEG sam wszystkich położył.
Jest tego jeszcze sporo, ale film i tak spełnił moje wymagania - prosty odmóżdżacz, który mimo wszystko się fajnie ogląda :)
Mi się bardzo podobało, że mimo, że od zarażenia Hattie do aktywacji wirusa miało minąć niedużo czasu to w międzyczasie Hobbs zdążył przylecieć z USA do Londynu (gdzie najbardziej poszukiwaną osobę na świecie znalazł sobie od tak), potem polecieli do Rosji, a potem na Samoa. I w międzyczasie zaplanowali dwie akcje.
Akcja na Samoa zaczęła się w nocy, potem przez jedno czy dwa ujęcia widać wschód słońca, a potem od razu przeskakujemy do momentu gdzie słońce jest praktycznie w zenicie. Wszystko to w niecałe 10 minut realnego czasu filmu (po stoperze tego urządzenia do ekstrakcji wirusa). A potem z ciągu dziesięciu sekund ze słonecznej pogody robi się burza z piorunami. Ogólnie mieli duży problem z zaplanowaniem czasu i tego jak on normalnie przebiega.