Właściwie od tego filmu zaczęła się moja przygoda z acjatyckim kinem... polecam wszystkim. Dobra gra aktorska, kilka scen, że łza w oku się zakręci, ale ogólnie pozytywny wydźwięk. Kilka scen sprawia, że nie można się nie uśmiechnąć ("lubię banany, nie mam chłopaka" :-)). To, co mnie urzekło w tym filmie, to wyciszona japońska miejska noc... pierwsza dłużąca się scena, gdy Kaoru patrzy przez okno na ulicę... to trzeba zobaczyć, dla mnie rewelacja :-)
Dla mnie średniak, widziałem już kilka lepszych azjatyckich melodramatów. Plus za fajną obsade i muzyke.
Nie jest to może wybitna pozycja w światowej kinematografii, aczkolwiek na mocną 8 zasługuję. Jest to zasługa klimatu filmu, dobrej gry aktorskiej no i oczywiście muzyki oraz cudownego śpiewu YUI. Pełna zgoda z Kaspric - japońskie miasto nocą pozbawione całego zgiełku mocno chwyta za serducho ... Pozycja obowiązkowa dla fanów YUI, a tych nie brakuje ;)