Dawno takiej szmiry nie widzialem. Najlepsze co moge napisac to to ze pomysl orginalny (co nie znaczy ze dobry). Film jest piekielnie nuzacy - 90% akcji to facet ogladajacy telewizor. "Film dla myslaych" hehe dobre faktycznie tak trudnjo sie nim zaapsorbowac ze mysli sie o wszystkim tylko nie o tym co sie dzieje w filmie. Omijajcie ten film z daleka, nie katujcie sie niskobudzetowym australijskim kinem, szkoda zycia. Juz lepiej przez 1,5 godziny pogapic sie w sufit.