Sądzę, że małżeństwo i udawanie hetero to też zdrada ich "miłości". W ogóle ten film podobał mi się kiedyś, a z czasem coraz mniej podoba mi się sposób przedstawienia w nim romansu. Próbują pokazać disneyowską miłość, ale równocześnie osadzić to w realiach życia. Nic dziwnego, że życie wygrywa z bajką. Ta historia ma sens tylko w tym fragmencie, kiedy są sami w górach i mają przelotny romans

Co do komentarza autorki - Jack czekał na Ennisa 20 lat, mógł dla niego zrobić wszystko. Jednak po tym czasie coś pękło, nie mógł znieść czekania, które było dla niego tak okrutne. Postanowił zawalczyć o swoje szczęście, niemniej uważam osobiście, że jedyną osobą, którą kochał Jack był Ennis.

Lady - niestety nie zrozumiałaś chyba sensu tego filmu. Film jest genialny z tego względu, że pokazuje tragizm aż czterech osób. Pokazuje, że czasem szczęście nie jest dla nas osiągalne. W tamtych czasach małżeństwo z kobietą było jedynym slusznym wyborem. Ennis nie mógł poradzić sobie z tym, kim jest. Jack był gotowy oddać wszystko za miłość. Cierpiały oczywiście też ich żony - ale dlatego ten film jest tak genialny - jest bardzo złożony i pokazuje jak kruche jest życie i do czego prowadzi brak wiedzy i tolerancji. :)

Tak, chyba faktycznie nie zrozumiałam. Moja empatia dla chłopców kończy się tam, gdzie zaczyna się przemoc w stosunku do kobiet – taka jestem nieczuła.

PS. Można także zostać kawalerem zamiast rujnować życie kolejnym osobom jedynie po to, by udowodnić sobie, że jest się hetero.

Jeśli oglądałaś uważnie film pewnie wiesz, jak skończył kawaler w wiosce.