Z tego filmu można się dowiedzieć, że kobieta porucznik to poruczniczka, że zakończenie odtwarzania nagrania to kończenie modułu, że w 2091 roku wciąż będzie się używać portów USB i twardych dysków.
Słaby scenariusz i słabe aktorstwo. Ratunkowy oddział komandosów zachowuje się jak grupa skautów. Spędzając noc w nowym wrogim miejscu, nawet nie wystawiają warty, tylko wszyscy grzecznie kładą się spać. Gdy jeden z członków oddziału kątem oka zauważa coś poruszającego się za wzgórzem, to od razu do tego strzela - a miała być misja ratunkowa.
Co się zaś tyczy zakończenia, to scenarzysta i reżyser musieli być mocno naćpani, że tak popłynęli na fali absurdu.