Nie obchodzi mnie, ze wiekszosc ludzi kocha Russela Crowa i Kevina Spaceya (chodz obaj to swietni aktorzy i znakomicie sie spisali w "Tajmenicach") nie mowiac o Kim Basinger. Jednak uwazam ze najwspanialszy w tym filmie jest Guy Pearce. Jego gra az chwyta za serce. Zreszta wszedzie gdzie sie pojawi mozna sie po nim spodziewac wspanialego repertuaru. Mysle ze to najwieksza gwiazda australijska w Hollywood. A nie zaden Melus-Cwelus czy Nicolus-Cruzus ani wspanialy i podziwiany zreszta przezemnie Russel-Gladiator. Kto sie nie zgadza jego sprawa.