PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=607536}
6,9 8 887
ocen
6,9 10 1 8887
6,6 11
ocen krytyków
Take Shelter
powrót do forum filmu Take Shelter

Myślicie, że to wszystko działo się w jego głowie ? Urojeń ciąg dalszy, czy może podświadomie przewidział nadchodzący kataklizm, czy cokolwiek to było. Jaki ma związek z opadami katostrofa chemiczna o której mówili w wiadomościach ? Film pozostawia sporo furtek do interpretacji.

Według mnie : końcówka jest niepewna, niejasna niczym postawiona diagnoza przez lekarzy. Nikt tak naprawdę nie wiedział co dolega bohaterowi, nawet on sam i chyba nawet on sam już nie wie czy scena tornada w finale dzieje się w jego głowie czy rzeczywistości. Czy za kilka sekund się obudzi z bólem głowy i krwią lecącą z nosa.
Ciekawe, świeży i zawiły film zagłębiający się w skrawki ludzkiej psychiki. Dosyć ciężki, ale jednocześnie dobrze się go ogląda. Co ciekawe kosztował tylko 1 milion $.

Finalny_Odbiorca

5 mln $

za 1mln to ekipie nie opłacało się nawet podrapać po ....

ocenił(a) film na 7
wiesus

IMDB podaje, że 1 mln.
http://www.imdb.com/title/tt1675192/business

Czekam na twoje zródło, które obali moje. Co prawda szacowany ale z 1mln może zrobić się max 1,5 a nie 5.

Finalny_Odbiorca

Proszę.

http://boxofficemojo.com/movies/?id=takeshelter.htm
http://www.the-numbers.com/movie/Take-Shelter
http://en.wikipedia.org/wiki/Take_Shelter

a ostanie źródło to zdrowy rozsądek. Nawet w Polsce nikt nie zrobiłby filmu z efektami specjalnymi za 1mln$. Dlatego zresztą zacząłem szukać poza imdb.

ocenił(a) film na 7
wiesus

Okej dzięki. Jak widać IMDB nie jest biblią świata filmowe. A może i jest. Tu i tu zdarzały się nagięcia faktów ;)

ocenił(a) film na 7
wiesus

@wiesus, filmy z dużo mniejszymi budżetami się kręci i często są to naprawdę bardzo wartościowe produkcje. Niedoceniany "Monsters" na przykład kosztował pół miliona dolarów; świetny, zeszłoroczny "Another Earth" - 200 tysięcy dolarów. W przypadku "Take Shelter" w ciemno stawiam, że największą część budżetu pochłonęły gaże Shannona i Chastain, a nie efekty specjalne.

ocenił(a) film na 8
Finalny_Odbiorca

Jedno mi nie daje spokoju. Jeśli dobrze pamiętam w ostatniej scenie pada słowo "Sam". Jestem zmieszany i może coś mi nie zaskoczyło, ale wciąż nie wiem, co ono oznaczało. Ktoś mi pomoże "połączyć kropki"?

Osek

Sam od Samantha.

troll ?

ocenił(a) film na 7
wiesus

A gdzie tam. W tych zdrobnieniach idzie się pogubić niewprawionemu oku TAK jak nasze ;)

ocenił(a) film na 9
Finalny_Odbiorca

Lakoniczna rozmowa z końca filmu to wg. mnie pytanie o to, czy Samantha podejmie się z Curtisem wspólnej ucieczki przed nadchodzącą w ich życiu burzą.
Krótkie "Ok" to deklaracja spędzenia nadchodzących chwil razem jako rodzina.

ocenił(a) film na 10
Finalny_Odbiorca

Główny bohater nie wie czy nadchodząca burza nie jest przypadkiem kolejnym urojeniem. Dlatego patrzy na żonę, która skinieniem głowy potwierdza, że to dzieje się naprawdę. Każda interpretacja jest poprawna, równie dobrze cała końcowa scena mogła być snem. Nie ma to znaczenia. Moim zdaniem reżyserowi zależało na przedstawieniu pięknej historii o miłości i bezgranicznym zaufaniu do ukochanej osoby, a nie o postępującej chorobie psychicznej. Jedno jest pewne, Sam nie opuści męża i będzie się nim opiekować, niezależnie od sytuacji.

ocenił(a) film na 6
Maro_2

Dokładnie. Facet miewał stopniowe zaburzenia, spowodowane rozwijającą się chorobą, więc na końcu dostosował się z żoną do porad lekarza... I wyjechali sobie odpocząć, ale pech chciał i złośliwość losu, że akurat dopiero wtedy pojawiła się ta potężna burza... Akurat w momencie jak był daleko od swojego schronu ;] także ostatnie słowa żony to potwierdzenie, iż jemu się nie wydaje, tylko to się dzieje ;]

ocenił(a) film na 7
Finalny_Odbiorca

Moim zdaniem, nie ma sensu doszukiwać się nie wiadomo skąd wziętych interpretacji. To nie jest Lynch. Interpretacja jest oczywista. Główny bohater przewidział kataklizm, wtedy żona dopiero zrozumiała i koniec.

ocenił(a) film na 8
McCoval

dokładnie, również tak myślę.. przeszło mi przez myśl podczas oglądania, że jego urojenia nie są prawdziwe i burza naprawdę może się zdarzyć, także bardzo się cieszę, że reżyser poszedł tą drogą - znakomite zakończenie

Pauleta

Dosyć spora burza, skoro w tej wizji szła na nich kilkumetrowa fala tsunami

ocenił(a) film na 6
McCoval

Niczego nie przewidział, to był obszar nękany często przez tornada. Więc prędzej czy później by nastąpił.

ocenił(a) film na 7
nephilim_718

Nie prawda. Ohio nie leży na Alei Tornad.

Mistrzu-1

Tym bardziej, że byli już na Florydzie

ocenił(a) film na 8
Finalny_Odbiorca

Tutaj chyba możliwość nadinterpretacji została przez reżysera zminimalizowana. Przez cały film doświadczając wizji tylko główny bohater widzi co się dzieje reszta otoczenia jest głucha na to co się dzieje. W ostatniej scenie najpierw to córka zauważa zbliżającą się burzę a potem matka zdaje sobie sprawę, że niepotrzebnie wątpiła w słowa męża. Jak dla mnie zakończenie jest jednoznaczne.

ocenił(a) film na 9
reese

Jest tak jak pisze reese czy McCoval - tu nie ma potrzeby niczego interpretować.

ocenił(a) film na 7
Finalny_Odbiorca

Film opowiada o czlowieku, ktory przeczuwal biblijny koniec swiata. Nie do konca rozumiem czemu budowal schron, byc moze z czystego atawistycznego strachu, niemniej cala reszta to sa po prostu bibliijne zwiastuny Apokalipsy.

per333

A po co buduje się schron?

ocenił(a) film na 10
nastka_3

ogladajcie uważnie, a zobaczycie ze na koncu pojawia sie nie burza a tsunami, woda cofa sie w strone morza, reżyser nie pozostawia złudzeń... główny bohater z góry skazany jest na przegraną... film prawie arcydzieło, można znaleźć kilka drobnych błedów - godzina w scenie przedawkowania pigółek, źródła światła w schronie... itp. jednak to i tak świetny film. a wszystko jest bardzo mocno przemyślane...

ocenił(a) film na 10
cabriofun

nie wiem jak mozna nie zauwazyc ze to tsunami;}

ocenił(a) film na 10
kin0fan

Burza też tam było, podobnie tornado ;)

Natomiast co do zakończenia to jest to sprawa dyskusyjna. Czytałem nt tego zakończenia, że tak naprawdę ta burza i apokalipsa to metafora kryzysu gospodarczego. Główny bohater przewiduje konsekwencje, nikt mu nie wierzy gdyż 'wszystko jest w porządku' w końcu przychodzi jedna większa burza po jednej jego zapowiedzi i następuje finał. Bohater buduje schron (odkłada pieniądze) na czarną godzinę nawet kosztem życia doczesnego. Robi to by ich zabezpieczyć gdyż to dla niego najważniejsze.

Myślę, że tutaj nie było ukazania 'rozwoju choroby psychicznej'. Bohater dobrze wiedział, bał się, że to choroba ale sam doszedł do wniosku poprzez książki i testy, że nie ma schizofrenii. Nikt mu nie wierzył z powodu jego matki gdyż inni to utożsamiali. Dlatego nie był chory psychicznie, jego zachowanie było spowodowane tym, że wszyscy go odrzucali, uważali za świra. Nawet jego żona była sceptyczna wobec tego chociaż starała mu się wierzyć.

Jesli to do was nie przemawia to posłuchajcie piosenki "Shelters" Brata reżysera i scenarzysty - Bena Nicholsa. Myślę, że sam wiedział najlepiej o co chodziło reżyserowi. Jest tam dobitnie pokazane "all i know is to keep you close'.

ocenił(a) film na 8
Finalny_Odbiorca

Prawdopodobnie rację mają ci, którzy piszą, że tym razem nadciągnął prawdziwy koniec. Widzimy chmury burzowe w odbiciu w szybie wskazuje na nie córka... Dla mnie jednak ten film jest głównie opisem progresu choromy umysłowej, walki człowieka, który na nią zapadł i trudnych decyzji jakie będzie zmuszona podjąć żona celem ratowania rodziny. Dlatego ostatnia scena jest dla mnie symbolicznie przedstawioną chwilą, kiedy żona orientuje się, że jej małżeństwo jakie znała do tej pory skończyło się. Może objaśnię. Dla mnie jej zgoda na pozostanie na noc w schronie była ostatnią próbą, ona wyraźnie wiązała z tym wielkie nadzieje. Uparła się przecież aby to właśnie mąż przełamał strach i przekonał się, że na zewnątrz trwa normalne życie. Kiedy w finałowej scenie zobaczyła, że mąż po raz kolejny widzi nadciągający kataklizm zrozumiała, że będzie musiała z tym żyć, że mąż odpływa coraz bardziej w chorobę. Dla niej, jako kochającej żony to również koniec świata. Taką interpretację nabardziej lubię. Wątek katastroficzny moim zdaniem trochę spłyca ten piękny film.

ocenił(a) film na 8
Borys_17

Podoba mi się ta interpretacja, choć dla mnie to głównie film o rodzinie, o tym, jak mimo trudności ludzie postanawiają być razem.

Borys_17

Nie zgadzam się kompletnie. Po co doszukiwać się w filmie czegoś na siłę. Finałowa scena pokazuje, że bohater wcale nie był chory psychicznie. Już wcześniej sam się o tym przekonał. Z testu wyszło mu, że nie ma schizofrenii. Wyczuwał coś spektakularnego i tyle. Ktoś kto takich odczuć nie doświadczył uważał go za wariata. Przez to sam bohater zaczyna wątpić w swoje zdrowie psychiczne. Idzie do lekarza, próbuje odkryć co się z nim dzieje. W finale odczuwaną wcześniej katastrofę widzi córka i żona. Zawsze mnie bardzo irytowało (szczególnie na języku polskim) i irytuje do dzisiaj, że ludzie w pewnych rzeczach naprawdę prostych starają się doszukiwać jakiś interpretacji bardzo dziwnych skomplikowanych układów i zależności. Tak naprawdę każdy utwór można zinterpretować w jakiś tam każdemu wiadomy sposób i nawet logicznie uzasadnić. Po co jednak na siłę doszukiwać się jakiś podtekstów, gdy sprawa jest oczywista. Często bywa tak, że ludzie interpretują jakiś utwór w sposób o którym nigdy nie pomyślałby twórca.

ocenił(a) film na 8
maciekmtr

Jak napisałem powyzej - interpretacja, którą opisałeś wydaje mi się najbardziej prawdopodobna. Stąd nie bardzo rozumiem dlaczego tak bardzo jej bronisz. Dla mnie wersja z autentycznym końcem świata czy katastrofą jest jednak o wiele mniej ciekawa. Sam niejednokrotnie zarzucam innym doszukiwanie się drugiego i trzeciego dna w filmach, w których zwyczajnie należy odbierać to co widzimy. Niestey twój zarzut chyba mało pasuje w tym miejscu bo moja interpretacja nie jest doszukiwaniem sie podtekstu a jedynie dość oczywistą interpretacją. Nie ma tu niczego na siłę - to jedynie kolejny, alternatywny sposób odbioru. Pisałem wyżej, że wolę taka wersję bo historia o nadciagającej katastrofie, którą potrafił wyczuć jeden, jedeny człowiek zmienia film w mało intersujące mnie dziełko z pogranicza new age, SF i bóg wie czego jeszcze.
Proponuję ci ochłonąć, przeczytać raz jeszcze post, który komentowałeś i zobaczysz, że dla własnego komfortu, świadomie zdecydowałem się na swoją wizję filmu a tej proponowanej przez ciebie nie tylko nie neguję ale piszę nawet, że prawdopodobnie jest zgodna z zamysłem reżysera.

Borys_17

W Twojej interpretacji przeszkadza mi jedna rzecz. Żona najpierw dostrzegła kataklizm - dopiero potem spojrzała na męża. Nie mogę tego interpretować jako jej spostrzeżenia, że mąż nadal będzie świrował. Ona sama na własne oczy się przekonała o tym, o czym mówił.

ocenił(a) film na 8
chryssalid

Tuta przedstawię moją interpretację. Scena na plaży poprzedzona była sceną u tego lekarza psychiatry. Podczas rozmowy padło stwierdzenie, że dobrze by było gdyby wyjechali gdzieś na jakiś czas, żeby odciągnąć curtisa od schronu. Samantha wspomniała coś o tej plaży, że jeżdza tam co roku. Lekarz uznał, że to dobry pomysł, żeby się przygotowali jako rodzina do walki z chorobą, po czym dodał, że jak wrócą to curtis powinien rozpocząć leczenie w placówce.
I teraz scena końcowa na plaży (uważam, że symboliczną), ma zwiastować ich ostatni dzień wspólnego pobytu oraz wyjazd curtisa do placowki terapeutycznej. A Burza ma zwiastować walkę całej rodziny z chorobą curtisa

chryssalid

Chryssalid oczywiście na rację, nie mówiąc o tym, że na samym początku burzę dostrzegła przecież Hannah.

ocenił(a) film na 7
Borys_17

"Sam niejednokrotnie zarzucam innym doszukiwanie się drugiego i trzeciego dna w filmach, w których zwyczajnie należy odbierać to co widzimy."
Sam zarzucasz, a teraz co robisz? Jeśli już chcesz zwyczajnie uznać to co widzisz za przekaz bez podtekstu czy drugiego dna, proponuję uznaj, że reżyser jasno oddzielił wizję umysłu od realnej rzeczywistości. Każda scena wizji była w filmie pokazana albo jako sen z którego bohater się wybudził, albo jako coś co widzi tylko on a inni przebywający obok niego są na to głusi i ślepi.
Tak reżyser pokazuje wizje. Świat realny to ten w którym obraz widziany przez bohatera jest weryfikowany przez inną osobę która widzi to samo. np koparka czy pies... W przypadku obrazy tornada mamy jedną taką scenę. Jedną jedyną. Ostatnią. Najpierw to córka spogląda w stronę oceanu a potem pokazuje w języku migowym tornado! Tak tak. To właśnie znaczy młynek który zakręciła rękami. W języku migowym, to oznacza że mówi słowo tornado/ huragan itp... Potem kamera wędruje w stronę Samanty. Ona wychodzi i patrzy po chwili w ocean. Potem mąż pytająco zwraca się do żony. "Sam?" , a ona kiwa głową że tak. Potem kamera pokazuje nadciągające tsunami i huragan. Koniec filmu.
I teraz jeśli nie chcesz nadinterpretacji to możesz powiedzieć że i tak on jest chory psychicznie a to po prostu przypadkowe tornado które nadchodzi. Ty jednak nieuważnie patrzysz na środki wyrazu stosowane w filmie i dalej uznajesz że to wizja reżysera. Na jakiej podstawie pytam? Możesz dalej powiedzieć, że ok to prawdziwe tornado a on jest itak chory. Jednak. Odebrał byś w ten sposób sens filmowi i ostatniej zamkniętej w ten sposób scenie która pokazuje: Proszę bardzo jest olbrzymia chmura burzowa i tornado. Zdarza się właśnie w filmowym świecie realnym to co widział bohater. Nie jest to wizja. Tak pokazał to reżyser i tak zakończył historię. Uważasz że tak opowiada się o chorobie psychicznej? Żeby na końcu pokazać prawdziwość zaistnienia w rzeczywistości urojeń z tej choroby? Nie wydaje mi się...

ocenił(a) film na 7
chalice78

PS *i dalej uznajesz że to wizja reżysera, miało być

ocenił(a) film na 7
chalice78

PS *i dalej uznajesz że to wizja bohatera, miało być

chalice78

Muszę się z tym zgodzić - właśnie forma wizji użyta przez reżysera wcześniej w sposób bardzo specyficzny mówi jasno, że to co dzieje się na końcu jest prawdziwe, a wariat okazał się być prorokiem.

ocenił(a) film na 6
Borys_17

Najbardziej sensowne wyjaśnienie końcówki

ocenił(a) film na 9
Borys_17

Film miał na celu faktycznie pokazać stadium rozwoju choroby umysłowej u bohatera. Począwszy od jego matki, skończywszy na nim samym. Czy jego sny,wizje miały podłoże tylko i wyłącznie choroby umysłowej? Ciężko to stwierdzić, odnosząc się właśnie do ostatniej sceny filmu oraz sceny na spotkaniu mieszkańców. Jedno jest pewne. Bohater był świadomy tego,że coś się z nim dzieje,że widzi trochę więcej niż inni. Końcowa scena filmu..Tutaj obserwujemy burzę nie oczami bohatera. Odbicie szyby,żona,córka one (zdaje się) również widzą burzę. Kluczowy jest gest, gdzie Curtis spogląda na żonę (trzymając córkę na rękach) i czeka na jej znak,potwierdzenie czy to, co widzi jest realne. Żona wyraźnie potwierdza to co widzą obydwoje. Dochodzi również ten dziwny deszcz (żółta, oleista substancja), którą Samantha obserwuje i czuje na swojej dłoni. Zakończenie jest katastroficzne. Zgadza, się również z jednym - ile głów tyle pomysłów. Pozdrawiam.

użytkownik usunięty
Borys_17

Zgadzam się. Przede wszystkim należy zauważyć fakt, ze choroba psychiczna to coś autentycznego. Zadarza się. Pokazanie procesu rozwoju tej choroby, jest bardzo ciekawe. Z drugiej strony, przewidywanie katastrofy za pomocą snów, przeczucia i czegoś tam jeszcze... to nie jest możliwe. Nie wiem po co takie zakończenie. Taki niepotrzebny (nierealny) happy end.

ocenił(a) film na 7

"przewidywanie katastrofy za pomocą snów, przeczucia i czegoś tam jeszcze." przewidzenie czegoś jest to jak najbardziej możliwe.

ocenił(a) film na 6
ocenił(a) film na 7
Lewaknielewak

jest mozliwe. Przyszlosc juz jest , co wynika z teorii wzglednosci ktora jest juz teoria tylko z nazwy poniewaz zostala eksperymentalnie udowodniona. Sam wielokrotnie w snach widzialem przyszlosc.

ocenił(a) film na 6
czewrony

Z tej wypowiedzi wynika, że nie masz pojęcia o tym, czym jest teoria jako taka, ani w jaki sposób się ją udowadnia. Zrozumienie prawdziwości konkretnej teorii jest zadaniem o poziom wyższym, które widać cię przerasta. W pierwszej chwili nazwałbym cię świrem, ale to jest pewnie właśnie to, czego pragniesz. Czemu? Bo jesteś zwykłym atencjuszem.

ocenił(a) film na 7
Lewaknielewak

"Teoria wzglednosci" jest udowodniona dowiadczalnie czy nie?
Z "Teori Wzglednosci" wynika ze przyszlosc juz jest czy nie?

Odpowiedz na te dwa pytania wowczas bedziemy mogli kontynuowac dyskusje.
Jesli nie jestes w stanie na te pytania odpowiedziec dalsza polemika z toba nie ma sensu.

No ja Cię bardzo przepraszam, ale jakim cudem bycie świadkiem kataklizmu (combo tsunami , tornado i burzy) miałoby być happy endem? Co z tego, że nie okazał się chory, skoro wszyscy za kilka minut zginą?

Borys_17

Przecież córka mogła się tak zachowywać w jego śnie, nie? :P

szklaneskrzydla

Córkę najbardziej kochał. Ona zawsze będzie wracać do niego. Żona nie koniecznie.

Borys_17

Zgadzam się z Tobą.

ocenił(a) film na 9
Finalny_Odbiorca

Siła tego obrazu przejawia się w tym, że zostawia interpretację odbiorcy. Osobiście w połowie seansu miałem wrażenie, że twórca kładzie duży nacisk na wartość jaką jest rodzina(zwróćcie uwagę na plakat), której zadaniem jest walka z przeciwnościami i wzajemne wsparcie. Poza tym w jednej z ostatnich scen główny bohater po raz pierwszy zasięga porady specjalisty, który zaleca specjalistyczną terapię, świadczyć to może, że jednak Curtis był chory. Niemniej jednak apokaliptyczna wersja też ma rację bytu, dzięki czemu "Take Shelter" to niewątpliwie film działający na kilku poziomach.

użytkownik usunięty
Finalny_Odbiorca

Nic na siłę. Bardzo prosty obraz.
Gdzieś na początku filmu przypomniał mi się pewien tekst. Czytałem kiedyś zbiór opowiadań Phillipa K. Dicka. Jedno z nich opowiadało bardzo podobną historię z tą różnicą, że gość zaczął budować małą ale konkretną łódź będącą w stanie przetrwać ew. tsunami a potem spokojnie sobie płynąć po katakliźmie. Zawarte były w tym opowiadaniu te same elementy tj. rodzina, zwątpienie w jego poczytalność a na końcu właśnie takie ciężkie gęste krople deszczu i identyczne zakończenie. Oczywiście mistrzu zawarł to wszystko w paru ( ok. 5 ) stronach tekstu i nie było możliwości nadinterpretacji. Dick od pół wieku już inspiruje twórców filmowych i nie zdziwiłbym się gdyby w przypadku tego obrazu było tak samo. Tam jego rzeczy są jak u nas "Pan Tadeusz" itp. A więc prosta historia bez komplikacji. Gościu wyczuł nadchodzącą masakrę i zrobił wszystko by uchronić rodzinę. KONIEC KROPKA. A film cudny... i muszę przyznać, że z coraz większym zainteresowaniem oglądam poczynania tego aktora.

ocenił(a) film na 8

Szanuję twoją wypowiedź, jak każdą inną zresztą. Musisz jednak wziąć pod uwagę to, że to co jest skomplikowane lub to co nie jest oceniasz subiektywnie. Dla mnie historia choroby jest jasna, przejrzysta i bardziej prawdopodobna niż historia końca świata. Właśnie dostrzeganie w tym historii apokaliptycznej jest dla mnie "na siłę". Oczywiście nie odmawiam racji bytu twojej interpretacji choć gdyby miało to być tak "proste" jak piszesz to reżyser chyba nie przykładał by tak dużej wagi do historii choroby psychicznej w rodzinie oraz samego bohatera. Piszesz, że film jest cudny - zgadzam się w 100%. Tyle, że dla mnie cudne jest pokazanie wewnętrznej walki kobiety, która żyje z chorym człowiekiem, która chwieje się między miłością i poświęceniem a perspektywą życia bez chorego męża. Finałowa scena jest dla mnie ostatecznym wyborem, kiedy nie ma już miejsca na złudzenia, że będzie lepiej ale mimo wszystko decyduje się z nim pozostać.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones