PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=114454}
7,6 12 568
ocen
7,6 10 1 12568
7,6 19
ocen krytyków
Takiego pięknego syna urodziłam
powrót do forum filmu Takiego pięknego syna urodziłam

Każdy by się wkurzył, jakby ktoś za nim ciągle z kamerą łaził. Film jest żenujący. Aż dziw bierze, że ten sam facet, który to nakręcił jest tak dobrym operatorem (ostatnio świetny "Rewers"). No, ale to jeszcze pracka szkolna na zaliczenie. Dziwią mnie tylko te wszystkie zachwyty nad filmem, który ma poziom amatorski, jest totalną jednostronną manipulacją, w dodatku naprawdę podłą i niesmaczną.

ocenił(a) film na 1
snoopy

Ten film to zwykły jazgot. Nie ma sensu takich bzdur oglądać. Miałem kiedyś sąsiadkę która podobnie psioczyła i wiecznie się kłóciła z drugim sąsiadem. Film to po prostu wyrwane z kontekstu sceny - nie wiemy tak na prawdę czy może ta matka jest prowokowana, czy to końcówka jakiejś afery, kłótni, może to specjalnie... Jeden wielki chaos. To właściwie nie jest film tylko jakaś kpina.

ocenił(a) film na 4
snoopy

,,Każdy by się wkurzył, jakby ktoś za nim ciągle z kamerą łaził.''

^^ przez całe 25 minut tego filmu tak właśnie myślałam




Mogę jeszcze dodać, że chyba byłabym tak samo męcząca jak ta matka gdybym miała w domu dwóch nierobów. Mąż - siedzi przed telewizorem i nic nie robi, syn taki sam - 27 lat, mieszka u rodziców, rachunki płacą oni, na jedzenie dają oni, a gość ani nie posprząta po sobie, ani nie pomoże, ani nie da pieniędzy - nic kompletne zero. Zamiast kręcić te wszystkie męczące sceny z życia mógłby docenić chociażby to że kobieta, którą przedstawił w tak złym świetle wychowywała go i niańczyła przez prawie 30 lat.
I pomyśleć, że ktoś kto tylko włóczył się po nocach, leżał na kanapie przed tv i użalał się jaką to ma męczącą rodzinę zaszedł później tak daleko... a niektórzy całe życie pracują, ani minuty dnia nie marnują ale nie mają szczęścia i im nie wychodzi.
Krótko mówiąc nie dość, że film żałosny to sam twórca także.

ocenił(a) film na 9
alexandra_10

Snoopyemu film przypomina poziomem filmiki z YouTube, mnie Twój komentarz.

ocenił(a) film na 1
Klee

Nie rozumiem. Komentarz przypomina ci filmiki z YouTube?

ocenił(a) film na 9
snoopy

Rzeczywiście nie rozumiesz, tylko ja z kolei nie bardzo rozumiem, dlaczego. Przecież napisałem: "poziomem przypomina". Innymi słowy, uważam, że jego poziom jest taki, jak poziom większości filmików na YouTube - niski. Chyba mogę tak uważać, nie?

ocenił(a) film na 1
Klee

no i co z tego?

ocenił(a) film na 9
Boskigrom

Podejrzewam, że to, co i z opinii Snoopyego. Ciężko dziś z myśleniem? Może to przez pogodę...

ocenił(a) film na 1
Klee

przyszedłeś tu rozmawiać o filmie czy zaczepiać?

ocenił(a) film na 9
Boskigrom

Jedyną osobą, która uprawia tu zaczepki jesteś Ty, więc nie mnie pytaj.

ocenił(a) film na 1
Klee

W przeciwieństwie do ciebie to ja napisałem tu opinię na temat filmu.

ocenił(a) film na 9
Boskigrom

A potem zacząłeś się czepiać mojej opinii na jego temat, tylko dlatego, jak rozumiem, że została sformułowana w zbyt wysublimowany sposób jak na Twoje możliwości percepcji i przetwarzania informacji. Nie zamierzam za to przepraszać. Natomiast pozwala to lepiej zrozumieć, dlaczego Twoja opinia na temat tego filmu jest taka, a nie inna. Tobie wiele niejazgotliwych rzeczy zdaje się jawić jako jazgot. Takie mam przeświadczenie.

ocenił(a) film na 1
Klee

Jedyne co napisałem to "no i co z tego?" bo chce wiedzieć jaki to ma związek z filmem i jak się okazało związku nie ma żadnego. W którym miejscu twoje wypowiedzi są wysublimowane to ja nie wiem (w ogóle jak by to miało jakiekolwiek znaczenie), może przeczytaj sam siebie. Kogo obchodzi to co ty myślisz na temat czyjejś osoby? Ludzie wchodzą na forum bo chcą przeczytać czy warto obejrzeć, albo dyskutować o tym filmie. Nikogo nie interesuje to czy poziom czyjejś wypowiedzi tobie nie pasuje. Przypuszczam że tobie się podobał ten film i jesteś wściekły lub nie możesz pogodzić się z faktem że inni mieli skrajnie złą opinię, więc musisz im dopiec jakimiś docinkami. Piszę to tylko dlatego żebyś się człowieku opanował. Takie zachowanie nie zmieni niczyjej opinii. Sam wiele razy czytam fora moich ulubionych filmów i oczom nie wierzę, ale używanie argumentów spoza sfery filmowej udowadnia tylko że brak jest takich plusów w filmie.

ocenił(a) film na 9
Boskigrom

No właśnie, jedyne, co napisałeś, to zdanie, które z zasady jest czepialskie, bo można je zadać w stosunku do dowolnej opinii i nic z niego nie wynika, bowiem każda opinia wnosi tyle, ile wnosi, ile opinia wnosić może, i pytanie, co to, jest redundantne. Zdaje ono jedynie sprawę z dezaprobaty dla tej opinii i z wywołanej nią irytacji, to tak a propos wściekłości, którą próbujesz projektować na mnie.

Jeśli ktoś przedstawia film, mówiąc oględnie, jako płytki, a ja jako płytką określam tę jego opinię, to mówię dwie rzeczy przede wszystkim: 1) uważam, że film nie jest płytki (bingo, Panie Detektywie ;-)), 2) uważam, że analiza filmu, na której bazuje dyskutowana przeze mnie opinia, była powierzchowna i stąd ta opinia jest nietrafna. Zapewniam Cię, że rozumny forumowicz to uchwyci i będzie to dla niego cenna, zwłaszcza w kontekście pozostałych, opinia na temat tego filmu.

Ludzie wchodzą na forum z bardzo różnych powodów, nie tylko tych dwu wspomnianych przez Ciebie, i mogą pisać bardzo różne rzeczy. Mogą na przykład komentować posty innych forumowiczów, jeśli tylko uznają to za stosowne i jeśli najdzie ich taka ochota. Tak zrobiłem ja, tak zrobiłeś Ty. Sugerowałbym nie używać wielkich kwantyfikatorów typu "nikt". Jakkolwiek, moje opinie nie muszą nikogo interesować, tak jak nie muszą nikogo interesować opinie Snoopyego czy kogokolwiek innego, nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że możemy je wyrażać. Jeśli nikogo nie zainteresują, to nikt ich nie skomentuje. Moja opinia, najwyraźniej zainteresowała (czy może w Twoim przypadku bardziej dotknęła, zezłościła?) przynajmniej dwie osoby.

Zapewniam również, że jestem opanowany. To raczej Ty zdradzasz przejawy irytacji tym, co piszę. Wytwory kultury wywołują we mnie, jak w każdym świadomym ich odbiorcy, różne emocje, ale nigdy nie wściekłość. Reakcje innych odbiorców - co najwyżej obojętność, aprobatę lub niezgodę, ale ta ostatnia nie jest stanem emocjonalnym, a intelektualnym. I ten właśnie stan w swoim poście wyartykułowałem. Podobny stan, tyle że w odniesieniu do filmu, wyraził Snoopy. I też można by powiedzieć, że nikogo to nie obchodzi. Tylko po co? Chciał to wyraził, po to jest forum. Ponadto, czy nie sądzisz, że gdyby negatywne opinie na temat tego filmu wywoływały moją wściekłość, to zakomunikowałbym ją wcześniej? W końcu dwie osoby przed Alexandrą10 skrytykowały go dość bezpardonowo. Rzecz w tym, że to były czyste opinie, oceny, a te, jak wiadomo, można mieć dowolne i mało mnie one obchodzą (może te Snoopyego nie są mi całkiem obojętne, bo zwykłem czytać różne Jego wypowiedzi na FW). Skomentowałem tę trzecią dopiero z określonych powodów, o których już nadmieniłem - film przedstawia określoną rzeczywistość i postaci określonego pokroju, Alexandra10 zdaje się być częścią tego bezrefleksyjnego świata, a co za tym idzie, nie może rzeczowo ocenić tego filmu, filmu, który o tej rzeczywistości opowiada. Nie jest możliwe ocenienie czegoś, czego część się stanowi. Umyka Jej nawet ten prosty, oczywisty fakt, że może mówić o twórcy jako jednym z bohaterów źle, bo jej na to pozwolił, bo się tak a nie inaczej pokazał. A skoro tak, to znaczy, że wszystko w tym filmie jest pokazane tak a nie inaczej intencjonalnie, a skoro tak, to Jej zarzuty nie mają racji bytu, podobnie jak nie ma racji bytu próba obrony i usprawiedliwiania matki, a jako jej adwokat i oskarżyciel pozostałych występuje. Żeby cokolwiek tu odsłonić i próbować zrozumieć, trzeba się naprawdę posługiwać innymi narzędziami, niż podczas oglądania serialu "Sędzia Anna Maria Wesołowska". To nie ta problematyka, nie ten poziom. A jeśli ktoś stosuje te same kryteria, co podczas oglądania wspomnianej paradokumentalnej telenoweli, to nie dziwne, że mu się poziomy równają w dół.

Zapewniam też, że niczyjej opinii nie myślę zmieniać. Gdybym tego chciał, to założyłbym wątek, w którym bym do jakiejś przekonywał. Nie chcę też rozmawiać o tym filmie, bo już o nim rozmawiałem, w innym wątku na tym forum, i mi starczy. Nikomu nie dopiekam, ani nie robię docinków, raz jeszcze - wyrażam opinię, na to miałem ochotę. Druzgocącą, owszem, ale co z tego, takie są zabronione? Nie było niegrzecznie, napastliwie, obyło się bez emocji, więc w czym rzecz? I teraz, jeśli ktoś, tak jak Ty, nie może tego znieść, opanować się i to zostawić, to mogę mu odpowiedzieć jak Ty mnie - nikogo to nie interesuje. Choć sam powiedziałbym raczej - nie mój problem, reklamacji nie przyjmuje się.

ocenił(a) film na 1
Klee

Powiedz mi jak ty sobie to wyobrażasz? Ktoś kompletnie obcy przychodzi do mnie i mówi mi: mylisz się, bo tak. I na tej podstawie ja miałbym zmienić zdanie? Człowieku na jakim świecie ty żyjesz? Nawet gdybym na prawdę się mylił to jakże musiał bym być naiwny by uwierzyć temu człowiekowi? Póki nie poda konkretnych argumentów związanych z tematem to nie ma mowy żeby ktoś sobie pomyślał "faktycznie może się myliłem".
Tak, twoje odpowiedzi tu mnie zirytowały, bo przyszedłem tu czytać o filmach, a po raz kolejny przeczytałem jakieś brednie niezwiązane z tematem. Mówisz że ludzie mogą tu przychodzić i pisać cokolwiek. Owszem mogą, tylko potem z forum robi się taki chłam że trudno rzeczywiście coś na temat filmu tu odnaleźć. Jasne, można bałaganić jak ktoś lubi żyć w brudzie.

ocenił(a) film na 9
Boskigrom

Nie, nie zrozumiałeś. "Zapewniam też, że niczyjej opinii nie myślę zmieniać" - oznacza, że nie chcę, abyś zmieniał zdanie. I podobnie: "wyrażam opinię", oznacza, że formułuję ocenę, a nie, że przekonuję do czegoś, bo ocena ma charakter afirmatywny, nie perswazyjny. Formułuję tę ocenę w podobny sposób jak wszystkie inne osoby, które zabierały głos w tym wątku, tyle że ocenę od pozostałych odmienną. I formułuję ją w taki sposób, który dla Ciebie okazał się niekomunikatywny, ale to nie mój problem.

I wypraszam sobie, dopóki nie wdałem się w rozmowę z Tobą, nie napisałem niczego niezwiązanego z tematem, a w żadnym momencie nie pisałem bzdur. Nie twierdziłem też, że na forum można pisać cokolwiek. Sam, jako moderator, usuwam posty nie na temat.

Jeśli przyszedłeś tu czytać o filmach, jak deklarujesz, to czytaj o filmach, zamiast rozmawiać ze mną na temat moich postów i wyrażonych w nich opinii. A jeśli chcesz się czepiać osób, które zabrały tu głos, a nie pisały o filmie, to powinieneś wszystkich oprócz Alexandry10, która jako jedyna, choć rzeczy zupełnie wg mnie od rzeczy, o filmie napisała. Pozostałe osoby ograniczyły się do czystej oceny. Proponuję, abyś zaczął od siebie. "Jazgot, bzdura, kpina, chaos...". Wiązanka epitetów okraszona wspomnieniem o sąsiadce. Nic o filmie, ocena sama, a więc pisanie o sobie w istocie. Gratuluję opanowania sztuki bycia rzeczowym, o uprawianie której apelujesz do osób, które ją już dawno posiadły.

ocenił(a) film na 1
Klee

Powiedz mi jak według twojej logiki mam czytać tu na temat filmów? Skąd mam wiedzieć przed przeczytaniem jakiejś odpowiedzi że dotyczy ona filmu, a nie jest kolejną zaczepką w twoim stylu? I ty jesteś moderatorem? W tym momencie mnie przekonałeś jak nędznym portalem jest Filmweb. Właśnie przez takich ludzi jak ty zamiast o filmach to dyskutuje się tu o portretach psychologicznych widzów którym się jakikolwiek film nie spodobał. Tak, bo wystarczy wejść na jakikolwiek film i zawsze znajdzie się jego obrońca który będzie używał takich samych argumentów jak ty - czyli niezwiązanych z filmem, typu 'nie zrozumiałeś'. Ja w tym momencie zrobię tak jak zrobiła już ogromna rzesza starszych użytkowników tego portalu. Było tu na prawdę wielu ludzi piszących z sensem O FILMACH. Nie było im do tego potrzebne wyszukane słownictwo bo to z nikogo nie czyni mędrca. Pewnego dnia czytając odpowiedzi twojego pokroju po prostu przestali się tu logować. I ja robię w tym momencie to samo. Napiszesz, że mała strata - ale dla mnie żadna bo tego już się po prostu nie da czytać. Jeśli takie rzeczy piszą moderatorzy to na prawdę nie ma już nadziei na poprawę sytuacji w tym portalu. Człowieku ty mi tu piszesz że coś dla mnie okazało się niekomunikatywne, a sam piszesz jedno a robisz drugie. Ręce opadają. I na samym wstępie już kultowe dla tego portalu sformułowanie "nie zrozumiałeś". Mam wrażenie że każdy użytkownik przeczytał kiedyś pod swoim adresem właśnie te słowa. Wychodzi na to, że nikt tu niczego nie rozumie.

ocenił(a) film na 9
Boskigrom

Do niczego nie przekonuję, do tego informuję, że tego nie robię, a Ty mimo to wyrażasz przekonanie, że jest inaczej, i mimo to wydaje Ci się, że rozumiesz, co się wokół Ciebie dzieje? Dobre sobie, hahaha!

Masz rację, gdybym wykasował Twój niemerytoryczny post, który zainicjował cały ten nieprzyjazny i nieprzyjemny offtop, nie byłoby sprawy. Ale skoro obaj mieliśmy tu moc decyzyjną, to może Ty powinieneś był raczej zaniechać po prostu jego zamieszczenia? Bo moderatorowi niezręcznie zawsze usuwać posty kierowane do niego, mógłby popaść w uznaniowość. Poza tym ja zawsze idealistycznie wierzę w moc dydaktyczną tego rodzaju offtopów.

Nie, myślę, że kiedy z forum przestają korzystać osoby nastawione konfrontacyjnie wobec innych, inicjujące offtopici właśnie, zamieszczające chętnie czcze oceny, a nieznoszące opinii kontra... - otóż jeśli osoby takie stąd znikają, to nie tylko, że nie jest to z żadną stratą dla forum, ale jest dla niego z korzyścią.

I jeszcze raz, bo to Ci nieodmiennie umyka. Ani Twój pierwszy post nie był zaczepką, ani mój. Oba były ocenami, ocenami skrajnie różnymi. Zaczepką, co sam przyznałeś, był dopiero Twój drugi post, ten skierowany do mnie. Jaki z tego morał? Może taki, że nie zaczepiaj, a nie będziesz miał powodu do płaczu.

ocenił(a) film na 1
Klee

"Jaki z tego morał? Może taki, że nie zaczepiaj, a nie będziesz miał powodu do płaczu."
Dokładnie, a skoro ty pierwszy zacząłeś się czepiać w tym temacie to nie płacz mówiąc że ktoś inny się ciebie czepia.

ocenił(a) film na 9
Boskigrom

Pierwszy czepialski post w tym wątku brzmiał: "no i co z tego?". Podpowiem, nie był to mój post. :-D

ocenił(a) film na 1
Klee

Pierwszy czepialski post w tym wątku brzmiał: "Snoopyemu film przypomina poziomem filmiki z YouTube, mnie Twój komentarz." Podpowiem, nie był to mój post. :-D

ocenił(a) film na 9
Boskigrom

Jak już zwróciłem wcześniej uwagę, była to opinia, nie zaczepka. Jeśli utożsamiasz te dwie, Twoja rzecz, tylko nie wmawiaj innym, że to jedno i to samo.

ocenił(a) film na 1
Klee

Jak już zwróciłem wcześniej uwagę, było to pytanie na temat związku z omawianym filmem, a nie zaczepka. Jeśli utożsamiasz te dwie, Twoja rzecz, tylko nie wmawiaj innym, że to jedno i to samo.

ocenił(a) film na 9
Boskigrom

Ale co? To Twoje pytanie? Przestajesz być komunikatywny. To, jaki związek istnieje między filmem a oceną czyjejś opinii na temat tego filmu, wyjaśnień nie wymaga i dlatego właśnie pytanie o to, zwłaszcza sformułowane w zaczepnym tonie, jest czepialstwem i wyrażaniem dezaprobaty, na co też już zwracałem uwagę. Mimo to na to pytanie odpowiedziałem, kiedy padło. A może potraktowanie serio tego pytania to właśnie przejaw mojego czepialstwa, hmm?

ocenił(a) film na 1
Klee

Ty nie oceniałeś czyjejś opinii na temat filmu, ale oceniałeś styl napisania tej opinii, a to zupełnie coś innego. To, jaki tu związek istnieje z filmem wyjaśnień nie wymaga ponieważ taki związek nie istnieje, a twoja odpowiedź w zaczepnym tonie, jest czepialstwem i wyrażaniem dezaprobaty, na co też już zwracałem uwagę.
Przestaje być komunikatywny? Pewnie zaraziłem się od ciebie, w końcu z kim się zadajesz takim się stajesz. Poza tym wszystko co wypisujesz pasuje jak ulał do ciebie samego. Tak jak byś podświadomie pisał o sobie.

ocenił(a) film na 9
Boskigrom

No właśnie, nie istnieje. Bingo! W końcu to przyjąłeś. Rozumiesz zatem, że Twoje pytanie było od rzeczy.

Nie, nie styl, a treść głównie oceniałem, ale nawet gdybym oceniał styl i tylko styl, to nadal byłaby to ocena tej opinii, czyż nie? Wszak styl opinii jest jej immanentną częścią.

Moje komentarze są zaczepne, ja to, ja tamto... Wiem to wszystko, wiem. Tylko kiedy zapytać Cię gdzie, co konkretnie, poprosić o podanie przykładu, to poprzestajesz na ogólnikach, przestajesz nagle wiedzieć. Hmm...

Jasne jest dla mnie, Bobo, że masz poczucie krzywdy. Ale ani ja go nie spowodowałem, ani Cię z niego nie wyleczę. Wyłączam się zatem, cześć!

ocenił(a) film na 1
Klee

No właśnie, a czy to nie ty napisałeś: "Posty jak Twój powyżej na forach filmów i osób z filmem związanych będą usuwane, są nie na temat."
Więc usuń swoje posty które "są nie na temat", bo przeczysz sam sobie w tym momencie.
Nie, nie była by to ocena opinii, bo to tak jak bym zamówił jakiś produkt kurierem do domu, a później oceniał produkt po tym czy kurier był ładnie ubrany.
Podaję gdzie konkretnie zaczepiasz i tu również to zrobiłem. W drugim temacie też to zrobiłem, ale post został usunięty albo to po prostu to jakiś błąd, nie wiem (widocznie jeszcze raz będę musiał napisać). Tyle, że ty i tak tego co ja napiszę nie zauważasz albo się wiecznie usprawiedliwiasz czymś, tak jak byś był upoważniony do czepiania się. Tymczasem czepialstwo jest i będzie czepialstwem bez względu na twoje powody i tłumaczenia.

snoopy

Gdybyście sami się znaleźli w takiej sytuacji to pewnie zmienilibyście zdanie na temat dokumentu. Tego typu sytuacje w wielu polskich domach to szara codzienność, wieczne rycie bańki. Zdarzają się w tym wszystkim chwile refleksji, ale należą do rzadkości, a człowiek mieszkający w takich warunkach odczuwa nieustanny chaos i wyłącza się. Jak ma chwilę spokoju to poświęca ją na to żeby odpocząć psychicznie. Nie jest zdolny do podjęcia jakiegokolwiek działania, a kolejne próby kończą się fiaskiem ponieważ jest przekonany i wychowywany w poczuciu własnej beznadziejności. Na szczęście autor przekuł swoją życiową porażkę w sukces i paradoksalnie pomogli mu w tym jego rodzice. Szczerze mówiąc to dzieci każdy głupi umie zrobić, ale wychować je później w normalnych warunkach, wspierając a nie gnojąc każdego dnia i dając "dobre" (nic nie warte) rady to już jest sztuką.

ocenił(a) film na 9
joe_kaktus

Jest to jedna z prawd, którą ten film odkrywa. Trudno temu zaprzeczyć.

ocenił(a) film na 1
Klee

Skoro ten film cokolwiek dla ciebie odkrywa i jeśli takie powszednie sytuacje są dla ciebie czymś nowym to ja się pytam co ty wiesz o życiu? Gdzieś ty się uchował?

ocenił(a) film na 9
Boskigrom

A ja pozwolę sobie nie odpowiedzieć na te pytania, bo uważam je za niemądre i bardzo konfrontacyjne.

ocenił(a) film na 1
Klee

Próbuję rozszyfrować do jakich widzów skierowany jest ten film. Czy po prostu jest to film który nie jest przeznaczony dla widzów, a jedynie by sobie istniał.

ocenił(a) film na 3
joe_kaktus

ja tam oceniam ten film negatywnie i wątpię żebym zmienił zdanie gdybym znalazł się w takiej sytuacji, bo "taka sytuacja" przecież nie jest wcale jakaś wyjątkowa i niespotykana...

nie oceniam autora filmu, nie oceniam jego rodziny ani samej inicjatywy żeby taki film zrobić, bo przecież każdy ma prawo zrobić tak jak chce, ale oceniam sam film - a ten ma dla mnie niski, że tak powiem, poziom "artystyczny" w szerokim rozumieniu tego określenia.

może dla niektórych jest to odkrywcze (?) może nawet dla niektórych szokujące, ale dla mnie osobiście żadnej Ameryki nikt nie odkrył, a ten dokument pozostawił co najwyżej niesmak.

nie wiem jaki jest cel (oprócz tego, że trzeba coś nakręcić jako student szkoły filmowej) - jeśli był to cel na tyle szlachetny i ambitny, że próbował zmienić swoją rodzinę i sprowadzić na dobrą drogę to gratulacje, aczkolwiek jakoś mi się nie wydaje, bardziej odczuwałem tu nienawiść autora do swoich rodziców i jakąś chęć odwetu i wręcz satysfakcję w kręceniu tych wybiórczych bez wątpienia a jakże kompromitujących urywków. po drugie nie bardzo też wierzę w możliwość głębokiej zmiany tych dwojga starych ludzi, ale kto wie?

jeśli miał na celu natomiast użalanie się nad sobą czy choćby zwrócenia uwagi na przedstawiony problem, nota bene dość powszechny chyba problem, to trochę zbyt jednostronnie to wszystko. no bo jak można mówić o piekle życia codziennego w takiej sytuacji? jeżeli już to jest to przecież piekło na własne życzenie. bo rozumiem jakby on się tymi rodzicami musiał opiekować albo coś, ale przecież sytuacja przedstawiona w filmie jest odwrotna. nie zawsze można mieć wszystko po swojej myśli, ale jeśli 27-latek nie wyprowadza się z takiego mieszkania to widocznie musi mu być dobrze z tym, że mamusia -emerytka ugotuje obiadek i upierze skarpetki.

dlatego czyż emisja takiego filmu w telewizji nie jest rzeczywiście trochę brakiem szacunku do rodziców i robieniem kariery czyimś kosztem?

ocenił(a) film na 1
sten44

Ja tobie odpowiem - gość nakręcił ten film z jednego jedynego powodu - musiał coś nakręcić, a że ma matkę wariatkę to włączył kamerę. Nie miał w tym żadnych intencji prócz zaliczenia w szkole. Dopiero potem znaleźli się mędrcy którzy dorobili do tego teorię.

ocenił(a) film na 9
Boskigrom

Ujmując to innymi słowy - znalazł dobry temat i zrealizował świetny film, który inni potem docenili. :-)

ocenił(a) film na 3
Klee

dobra dobra :) powiedzmy raczej, ze zrealizował przeciętny film tyle, ze kontrowersyjny, który jest znany i nagłośniony głównie ze względu na dyskusję wokół jego "skandalicznej" tematyki i otoczki.
przede wszystkim facet zyskał na tym filmie i wypromował swoje nazwisko niezależnie od tego jak zdolnym jest filmowcem.
to czy jedni go docenili, a w oczach innych wzbudził politowanie i zażenowanie to już mniej istotne tak na prawdę.

ocenił(a) film na 9
sten44

Nie podzielam tej opinii. Według mnie jest zupełnie nieprzeciętny, na wielu poziomach. Trafnie dobrany temat to, owszem, jeden z jego walorów, za przyczyną których się o nim mówi.

Tak to jest zazwyczaj, że jak się zrobi coś, co zasługuje na uznanie, to się na tym zyskuje. Chociaż nie zawsze, bywają artyści, którzy zyskują na tym poniewczasie. I o tyle (tylko?) istotne jest, czy inni to coś docenią, czy się tym zażenują.

ocenił(a) film na 1
Klee

Bywa również tak jak w przypadku tego pseudofilmu, że coś nie zasługuje na uznanie, a jednak się na tym zyskuje.

ocenił(a) film na 9
Boskigrom

Kwestia ocenna. Dorobek reżysera wskazywałby raczej na to, że sądy krytyczne należy wydawać w sposób ostrożny.

ocenił(a) film na 1
Klee

Nie widziałem innych filmów tego reżysera, ale zapewne są lepsze od tego nieudanego debiutu. Słyszałem o filmie "Pręgi", ale nie obejrzałem go ze względu na to że nie przepadam za polskim kinem z powodu jego nadmiernej depresyjności, melancholii i przygnębienia.

ocenił(a) film na 3
Klee

to był eksperyment - trafiony. zyskał uznanie nie tylko dlatego, że jest merytorycznie i obiektywnie wysokiej klasy dokumentem. ale głównie dlatego, ze jest "inny" (abstrahując w jakim rozumieniu - pozytywnym czy negatywnym).trudno go porównać z innym filmem, bo nawet nie ma z jakim, bo ten był pierwszy i zajął całe miejsce (osobiście mógłbym wskazać bez problemu kilka klasyków polskiego dokumentu z lat 80 czy 90, ale nie byłoby w żadnym razie porównanie do końca przekonujące).
gdy teraz kolejny student zrobi podobny film tylko, że obiektywnie lepszy, to i tak takiej sensacji i rozgłosu już nie wzbudzi...
obiektywnie to znaczy, gdyby każdy, albo prawie każdy widz nie wiedział który z nich został nakręcony później a który wcześniej a wskazał by ten drugi jako zdecydowanie lepszy. ale przewaga "Takiego pięknego syna..." jest taka, że Marcin Koszałka zrobiłby to pierwszy, i oczywiście jest to przewaga niekwestionowana...

sten44

Filmy w stylu "Takiego pięknego syna urodziłam" dla starszych zawsze pozostaną "kłamstwem i publicznym oczernianiem rodziny", jednak dla młodych będą bardzo przykrą dokumentacją tego jak rodzina potrafi wyniszczać, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, gdyż do swoich patologicznych zachowań są przyzwyczajeni. Gnojony Bergman wyrósł na Bergmana, gnojony Koszałka został operatorem kamery, wysyłany do internatu Dolan został reżyserem.

Spójrzmy na to z tej strony. I zamiast ganić, pochwalmy za odwagę wizualnego zaprezentowania tego czego zdolni doświadczali w toksycznym domu...

A filmu Xaviera Dolana nikt nie pamięta? Co prawda ten już był fabularny ale problematykę dotykał...
Oglądając jego debiut i wiedząc, że jest to po części jego autobiografia, sam Dolan może wydać nam się narcystycznym, zgorzkniałym, zarozumiałym sukinkotem, któremu chrześcijańskie przykazanie "szanuj ojca swego i matkę swoją" jest obce. Można go ganić za to, jak publicznie pierze rodzinne brudy, czy nawet "sprzedaje się" by wybić się w filmowym świecie, wszcząć sensacje i zaistnieć kosztem ukochanej matki. I początkowo i ja dostąpiłem takiego wrażenia. Jednak tak szybko jak zaistniało ono w mojej głowie, równie szybko mnie opuściło. Gdyby brać na warsztat ciekawie napisaną biografię jakiegoś młodziana to byłyby duże szanse na przedstawienie wszystkiego w innym świetle dla dobra filmu. Koloryzować, dramatyzować, przeinaczać. W przypadku Dolana, opowiada on o samym sobie. Uważam, że opowiada prawdę. A dlaczego tak sądzę? Ponieważ reżyser to postać inteligentna, wykształcona, posiadająca wiele umiejętności. To reżyserzy są zdolni, utalentowani i wizjonerscy. Byle śmieć wyzywający matkę w domu nie będzie kręcił filmów. Do tego trzeba prezentować sobą jakieś wartości, zarówno artystyczne, jak i mentalne. A o pracowitości, ambicji i mobilizacji wspominać nawet tu nie trzeba. Sądzę zatem, że jeśli reżyser opowiada o swojej historii to wyrzuca z siebie to co leżało mu na wątrobie bez idącego daleko koloryzowania i podkręcania. No widzicie drodzy czytelnicy... Matka awanturująca się o to, że syn zbyt długo czasu spędza w wypożyczalni filmów, a jak wiemy, w kilka lat potem zostaje reżyserem. Zapewne ograniczenie, brak wyobraźni i ignorancja tkwiła w jego matce. Rozumiem to doskonale. Rozumiem film Dolana i rozumiem jego postawę. I rozumiem też "Zabiłem swoją matkę".

ocenił(a) film na 3
BUNCH

no być może. ja zresztą nigdzie nie kwestionuję talentu Marcina Koszałki i nie deprecjonuje jego osiągnięć, ani też tego jakkolwiek ich dokonał. twierdzę jedynie, że ten film to tylko mierny zlepek urywków, które nie tworzą wcale dobrego dokumentu ani w ogóle dobrego filmu. chwalić za odwagę? no nie wiem czy jest za co chwalić w tym przypadku, powiedzmy, że można tę odwagę docenić patrząc z mojej perspektywy i to wszystko. z drugiej strony to tyleż odwaga co i użalanie się nad sobą. czy powinno się też Marcinowi Koszałce współczuć z tego powodu jaki miał dom? moim zdaniem ten film tak naprawdę za mało mówi o całej sytuacji i relacjach jakie tam panowały, żeby ja obiektywnie oceniać, ponieważ autor skupił się na jednej rzeczy, jednakże całą masę innych pominął ze względów zresztą obiektywnych i zrozumiałych.

snoopy

tylko w roku produkcji o YT mało kto słyszał, tym bardziej widział więc za samą innowacyjność tego projektu, odwagę autora do obnażenia własnego życia rodzinnego, które zawiera tak uniwersalne dla każdego domu schematy , warto jednak powściągliwsze opinie wnosić, moim zdaniem... pozdr.

ocenił(a) film na 1
anuta

Jak ktoś nakręci film o robieniu kupy to też będzie on innowacyjny, pokaże odwagę do obnażenia własnego życia, które zawiera tak uniwersalny dla każdego człowieka schemat.

Boskigrom

były już takie próby i hitem się nie stały więc po co taka próba rozpętania pseudointelektualnej dyskusji skoro swoje zdanie już Szanowny Pan wyraził wyżej co wszyscy mogli zauważyć wchodząc w ten temat... ja za "zgromienie" ze swej strony podziękuję. Peace.

ocenił(a) film na 1
anuta

Może to właśnie twoje gadanie jest pseudointelektualne? Nie wpadłaś na to, co?
Akurat znam jeden film o robieniu kupy który stał się hitem - "2 girls 1 cup" - widziało ten film miliony ludzi na całym świecie. Jest na pewno bardziej znany niż to jajco Koszałki, chociaż też jest koszmarny.
Szanowna Pani swoją niewiedzę już ujawniła - co zapewne wszyscy mogli zauważyć czytając twój ostatni post. Serdecznie dziękuję że z twojej strony to już koniec bo póki co nie napisałaś nic co było by zgodne z prawdą i jednocześnie czymś o czym nie wiem.

Boskigrom

wchodzenie z Panem w jakiekolwiek konfrontacje, bo dyskusjami nazwać tego nie można, nie ma sensu więc pozostawiam to już bez komentarza.

ocenił(a) film na 1
anuta

W takim razie po co powyższy komentarz?
A jaki sens ma wchodzenie z Panią w jakiekolwiek konfrontacje skoro jedynym argumentem są osobiste wycieczki?

ocenił(a) film na 7
Boskigrom

Ale film Koszałki nijak nie traktuje o kupie.

ocenił(a) film na 1
hauser

i co w związku z tym?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones