Budowanie tamy. W tle rewolucja w Sudanie. Nawiązanie kontaktu z siłami natury, walka z nimi i nie tylko. W tej produkcji liczy się niemal wyłącznie obraz, słów tu prawie nie ma. Aktorzy to amatorzy, grają tutaj siebie, ale protagonista ma tę twarz, którą można wypełnić ekran i opowiedzieć wtedy historię. Siła natury jest tu przedstawiona w potężny, spektakularny sposób. To wizja, którą staramy się ogarnąć.
Reżyser nie jest jednak debiutantem - zrobił dwa krótkie metraże i po prostu kolejny rozrósł mu się do pełnego. Wszystkie trzy zresztą tworzą całość. Na spotkaniu zadawałeś mu głupie pytanie, a on rozkręcał odpowiedź w esej o powstawaniu tytułu. Było widać, że przyjmuje czyjeś interpretacje obrazu, ale ma swoją wersję - nie narzuca jej, zamiast tego mówi, że na dane wydarzenie można patrzeć w inny sposób - - i tu właśnie o tym mówi. A przynajmniej tak to odbieram. Tak czy siak, ważny twórca, o którym chcę pamiętać.