Od dzieciaka pamiętam jak na TVP 1&2 w niedziele zawsze leciały westerny albo filmy z de Funès w samo południe. Do dziś tak mam, że o tej porze najlepiej mi się ogląda tego typu kino. "Taxi, ruletka i corrida" trafiły więc do mojego odtwarzacza w dobrym czasie.
Obiektywnie to bardzo typowa dla swojego okresu komedia francuska. Posiada więc mnóstwo zwariowanych gagów na różnym poziomie. Na plus jestem w stanie zaliczyć atak krów ustylizowany na fragment monster movie, oraz pościg za wozem staczającym się z górki. Są tu niestety także typowo slapstickowe gagi gdzie bohaterowie zamykają drzwiczki z jednej strony, a otwierają się z drugiej. Cieszę się że mimika de Funès nie zdominowała tej produkcji i zostawił pole do popisu reszcie aktorów. Lubię go, ale zdarzały mu się filmy gdzie przez połowę seansu wykrzywiał się do kamery.
Największą wadą jest totalny brak Hiszpanii. Niby kręcono ten film w Granadzie i Kordobie, a równie dobrze można było w Polsce. Kadrów gdzie pojawia się miasto nie ma prawie w ogóle, a z typowo regionalnych smaczków pozostaje scena tańca. Czepiam się, ale jeżeli już robić film z "corrida" w tytule, to należałoby zapewnić chociaż klimat kraju o którym się opowiada.
Dla fanów lekkich, starych komedii de Funès pozycja obowiązkowa. Reszcie polecam, ale tylko o 12 w niedzielę ;)