Jak dla mnie to jeden ze słabszych odcinków cyklu "Najważniejszy dzień życia". Fakt, że zdjęcia Warszawy z czasów PRLowskiej prosperity urzekają jak w filmie "Nie lubię poniedziałku", to jednak przesłanie filmu jest mało czytelne. W porówananiu do filmu "Broda", "Telefon" wypada blado. Akcja filmu skupia sie na próbie odnalezienia desperackiej samobójczyni, przez co przesłanie o empatii i dystansie do uczelnianych procedur rozmywa się. Takie jest moje zdanie.