Jeżeli chodzi o jakiekolwiek kino surrealistyczne, z domieszką horroru, to nie ma tak bardzo piorącego umysł filmu jak ten. Film jest autentycznie przerażający, niczym wyciągnięty z koszmaru schizofrenika. Tsukamoto nakręcił film, po którym odebrało mi mowę. Film jest niesamowicie odrealniony, wg mnie to już właściwie klasyk, który chowam między Psem Andaluzyjskim a Eraserhead'em Lyncha. Oprócz tego, jest to, może nie pierwsze, ale na pewno najbardziej dosadne wykreowanie industrialnego przesytu, który może stać się chorobą układu organicznego.