PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=90812}
7,2 4 144
oceny
7,2 10 1 4144
7,1 14
ocen krytyków
Tetsuo Człowiek z żelaza
powrót do forum filmu Tetsuo - Człowiek z żelaza

Hała 1ooo-lecia

ocenił(a) film na 1

Pseudointelektualny przydługi teledysk, strata czasu, katorga dla oczu, uszu i duszy. Można na to patrzeć w małych dawkach jedynie jako na ponury żart. Próby oglądania tego jako filmu i poskładania w całość - nadawanie sensu itp skończy się zarżnięciem ostatnich szarych komórek.

ocenił(a) film na 10
korniszoner

Ty już chyba nawet tych ostatnich nie posiadasz.

ocenił(a) film na 1
bansuj_

Oświeć zatem mnie, prostaczka, i z wysokości tronu wyprowadź na ścieżkę prawdy jedynej - cóż w tym filmie jest ciekawego - chaos? brak spójności? bałaganiarski (ale jakże modny!) montaż? Wszystko to, ale w znacznie lepszym i 100 % strawnym wydaniu jest w dowolnym teledysku Nine Inch Nails. Ale nie przecież na pewno się mylę, ten chłam ma 2 i 3 i 4 dno (dno to jest na pewno...) tylko ja jestem ułomny i nie potrafię odczytać przesłania! Zatem ponawiam apel - wnieś oświaty kaganek w mroki ciasnego zaściankowego umysłu i nauczaj o MISTRZU.

ocenił(a) film na 10
korniszoner

Nie potrzebny ten sarkazm, bo to Ty się zachowujesz jak wielki znawca i uważasz, że każdy powinien mieć taki sam problem z tym filmem jak Ty masz, bo Tobie ten film tak ryje baniak, że aż szare komórki uciekają. Mi nie uciekły. Jak sam zauważyłeś - jesteś prostak. Nie mam zamiaru Cię w niczym uświadamiać, bo takich jak Ty się nie da. Się uprze taki, bo tak jest modnie - pokażę im, że jestem lepszy i wystawię 1/10, bo im się podoba. Den się tu nie trzeba doszukiwać za bardzo - to jest widowisko - resztę każdy może sobie dołożyć po swojemu. I jak możesz powiedzieć "modny montaż" o filmie sprzed ponad 20stu lat? Jak montaż może być modny? A NIN te swoje dowolne teledyski zaczął robić długo po premierze tego filmu...

ocenił(a) film na 1
bansuj_

Widzę że chaos tego typu produkcji udziela się, bo wieje nim i z twojego postu. Co ja robię "modnie" od kogo mam być lepszy i komu (i co?) chcę pokazać? Ale do rzeczy - skrytykowałem to coś (bo filmem juz tego nie nazwę) ze względu na peany wypisywane przez recenzenta i większość komentujących. Wszystko razem daje obraz taki: niby artystowski twór, nawtykane wszystkiego co w worek postmodernizmu można zmieścić, wstrząśnięte i zmieszane w koktajl Mołotowa. Jeśli ktoś lubi bawić się w podpalacza to w sam raz.. Zachwyceni fazującymi obrazkami kinomaniacy na siłę dopisują nadbudowę do tego co widzieli. Co do montażu - modny jest teraz tego typu, taki właśnie teledyskowy, a jeszcze "lepiej" udający reporterskie nagranie z ręki. Patrząc pod kątem innowacyjności to owszem, 20 lat temu była to nowość, która teraz jest standardem, czyli mógłbym dać mały plusik za wyznaczanie trendów...gdyby nie fakt, że nie znoszę pasjami tego typu pracy kamery i montażu w filmach. Jeśli chodzi o NIИ to się pośliznąłeś w czasie - tetsuo 1989 r. a dziewięciocalowe gwoździe 1988 więc chyba łatwo stwierdzić kto czerpał z jakich wzorców. Szczególnie że od kiedy Japonia otworzyła się na świat znosząc izolację jedynie przetwarza zachodnie wzorce, zarówno kulturalne jak techniczne. Często z doskonałym skutkiem, ale nie w tym wypadku. Jako podsumowanie - Andy Warhol nakręcił kiedyś film, by sprowadzić na ziemię fruwających na wielkim haju krytyków, którzy twierdzili że można nakręcić film o niczym. Zrobił to, wstawił kamerę do mieszkania gdzie na statywie umocowana kamera kręciła : 8h snu "bohatera" jego krzątanie się i wyjście z domu, 10 h pusty pokój, kolację itp itd. Krytycy aż się zaślinili ze szczęścia jak i cała artystowska śmietanka, ale tylko do czasu jak A.W. ujawnił prawdziwy zamysł projektu. Jak widać - nie pomogło, nadal są intelektualiści głębi oceanu szukający w kuwecie.

ocenił(a) film na 10
korniszoner

"Co do montażu - modny jest teraz tego typu, taki właśnie teledyskowy, a jeszcze "lepiej" udający reporterskie nagranie z ręki.". Bredzisz i tyle. TERAZ? Powtarzam znów - film ma ponad 20 lat, ja oglądałem go po raz pierwszy jakieś 7 lat temu, gdzie modne było co innego a film ten po dziś dzień jest niszowy. I nie wiem co się na ten NIN uparłeś. Naprawdę sądzisz, że po obejrzeniu teledysku NIN, który wtedy nie był sławą wszechświata, powstał ten film? Masz jakieś dziwne wyobrażenia. I Japonia przetwarza wzorce? Przecież to zachód w kółko przetwarza kino japońskie na swoje potrzeby. Że już nie wspomnę, że większość technologii pochodzi właśnie z Japonii. Nie mam zamiaru Cię przekonywać, że to jest arcydzieło, bo wiem, że nie każdy jest w stanie obejrzeć chociażby 10 minut tego filmu, tak samo, jak Ty nie musisz przekonywać mnie do twórczości NIN. Nie zgadzam się tylko z tym, że wystawiasz temu filmowi 1/10, tylko dlatego, że jakieś teledyski są do tego podobne i zarzucasz komuś, że zgłupieje po obejrzeniu. A nawet jeśli już musisz wystawić 1, to po co jeszcze to zakładanie tematu i mądrowanie się na terenie o którym pojęcie się ma słabe. Sam piszesz "Andy Warhol nakręcił kiedyś film, by sprowadzić na ziemię fruwających na wielkim haju krytyków" - i Ty właśnie starasz się być takim krytykiem - krytykiem, który uważa, że skoro mi się nie podoba, to nie powinno podobać się nikomu...

PS. Wg wiki pierwszy teledysk NIN jest datowany na 1989, więc do końca nie podążam chyba za Twoim tokiem.

ocenił(a) film na 1
bansuj_

Czytaj ze zrozumieniem - to po pierwsze. Pisałem TERAZ bo odnoszę sie do teraźniejszości i popularnych obecnie środków wyrazu i data powstania w tym momencie się nie liczy. Ważna by była w kwestii innowacyjności, o której pisałem poprzednio. Po drugie - po za obelgami i inwektywami używaj argumentów czymś popartych. Do tej pory jedyne co można uznać za argument - że jest to twór niszowy. Ale co z tego? Niszowe są też pornole ze zwierzętami ale to nie powód by je oglądać. Po trzecie - możliwość komentowania jest po to właśnie by wypowiadać swoje zdanie, owszem zrobiłem to możne zbyt agresywnie i bez poprawności politycznej, ale jasno i przejrzyście. Po czwarte - Japonia jest naprawdę bardzo zapatrzona w Europę i USA (polecam lekturę Bezsenność w Tokio). Faktem jest że mają bardzo zaawansowane technologie i świetne kino ale to jest efekt sprzężenia zwrotnego - coś wzięli z innej kultury i "oddali" ulepszone. To o czym piszesz - jakoby że my (czytaj Europa i USA) czerpiemy z nich garściami to podwójne sprzężenie zwrotne - bo podejrzewam że chodzi ci o schemat 7 samurajów - 7 wspaniałych,Straż przyboczna -Za garść dolarów; Ringi japońskie Ringi amerykańskie...Ale budowanie pierwowzorów japońskich było oparte właśnie na "zachodnim" kinie, sposobie montażu, tworzeniu scenariusza. Sama gra aktorska w filmach np Kurosawy ma naprawdę więcej wspólnego z Fellinim czy Lumetem niż z tradycyjnym teatrem japońskim. Kino, kamera i taśma celuloidowa dotarły do Japonii przez ocean a nie dzięki ich wynalazczości. Po piąte - czasem jest tak, że aby zrozumieć i docenić jakieś dzieło trzeba znać klucz do jego odczytu - kontekst historyczny wydarzeń przedstawionych, okoliczności powstania np. fakty z życia twórcy, sposób patrzenia (np. obrazy impresjonistów) lub mieć odpowiedni sprzęt np. okulary do 3D. Dlatego pytałem, przyznaję że w sarkastycznej formie, co stanowi o wartości tego tworu? Może przeoczyłem coś, lub brak mi tego właściwego klucza? Jeśli chodzi o NIN - uczepiłem się, bo ich teledyski, jak i oprawa koncertów to klasyka industrialu klimatem bardzo blisko Tetsuo. Z tą różnicą że godzinny koncert NIN to przynajmniej 11 utworów a Tetsuo to jeden niby teledysk bez przerwy ale i bez wyraźnej ciągłości. Specyfika teledysków do nich samych najlepiej pasuje,

ocenił(a) film na 10
korniszoner

"Niszowe są też pornole ze zwierzętami ale to nie powód by je oglądać." Dla Ciebie pewnie nie, ale dla innych na pewno tak. Dla mnie kino niszowe jest tym, co lubię właśnie dlatego, że nie poddaje się konwencją, które przez wszystkich postrzegane są jako "te prawidłowe".
"cóż w tym filmie jest ciekawego - chaos? brak spójności? bałaganiarski (ale jakże modny!) montaż?"
Czytam ze zrozumieniem lepiej niż myślisz. Odnosisz się do TERAŹNIEJSZEJ mody, pisząc o filmie, który powstał 20 lat temu. Przecież to czysta głupota.

"kamera i taśma celuloidowa dotarły do Japonii przez ocean a nie dzięki ich wynalazczości"
No tak, to wszystko tłumaczy - te taśmy pewnie były już zagrane japońskimi filmami jak do nich dotarły, a jak nie były, to Japończycy w internecie podglądali amerykanów jak kręcić filmy. I w ogóle Japończycy też ściągnęli od Amerykanów to, że mają 2 nogi i mieszkają w domach z szybami i mają okrągłe koła w samochodach. Za co tak nienawidzisz Japonii?

"czasem jest tak, że aby zrozumieć i docenić jakieś dzieło trzeba znać klucz do jego odczytu - kontekst historyczny wydarzeń przedstawionych, okoliczności powstania"
A czasem jest tak, że bezsensem jest szukanie drugiego i piątego dna, wystarczy patrzeć i słuchać i niczego nie trzeba sobie "dogrywać" żeby się podobało. Nie potrafisz tak? Bo ja potrafię. I mi się ten "jeden niby teledysk bez przerwy ale i bez wyraźnej ciągłości" bardzo podobał.

bansuj_

Mogę się wtrącić do dyskusji?
Właśnie obejrzałem Tetsuo (a właściwie obejrzałem całą trylogię) i też nie rozumiem co w tym filmie jest takiego ponadczasowego i wspaniałego. Zgodzę się, że gdyby nie ten bałaganiarski montaż i kamera "z ręki" (bo bardzo tego nie lubie) to bym pewnie tak nie narzekał.
bansuj_ Tobie się wyraźnie ten film podobał. Może powiesz dlaczego.

A co do reszty dyskusji:
"Odnosisz się do TERAŹNIEJSZEJ mody, pisząc o filmie, który powstał 20 lat temu."
Fakt interpretuje się utwory w konwencji czasu w którym powstały. Ale myślę, że korniszonerowi chodziło o to, że teraz jest to modne dlatego się ludziom podoba. to ze film powstał 20 lat temu nie ma tu nic do rzeczy.
Co do efektu "sprzężenia zwrotnego" to jest to trochę bardziej złożona sprawa. Ale to, że są zapatrzeni w Europe to fakt. Ale przy okazji dają światu jeszcze dużo, dużo więcej swojej własnej (dziwnej) pop-kultury.

ocenił(a) film na 10
grayseer

Napisałem czemu mi się podobał, nie będę powtarzać. A ja ten film widziałem jak moda była inna i generalnie sam nie przepadam za taką formą i nawet gdyby faktycznie ludziom podobał się dlatego, że teraz taka moda, to przecież nie wina tego filmu. Tu jednak forma taka pasuje jak ulał, inna nie dałaby takiego właśnie efektu. Wkurza mnie szukanie jakichś podłoży intelektualnych, gdy nie jest to niezbędne. Oczywiście, że można, można sobie wkręcać, że ta przemiana w maszynę symbolizuje coraz większą symbiozę człowieka i maszyn, coraz większą zależność, ale po co? Wszystko co potrzeba widać na ekranie, reszta to twórczość własna. No i jeszcze teksty, że Tetsuo powstał pod wpływem teledysków NIN - przecież to aż żal gardło ściska jak się czyta takie coś. A już fakt, że ktoś mi zarzuca utratę ostatnich szarych komórek po obejrzeniu, to już w ogóle z miejsca jest dla mnie idiotą. Od razu prostuję - jak się potem okazało, założyciel tematu całkiem mądrze prawi, tym bardziej nie rozumiem skąd przyszło mu do głowy założenie tak niskolotnego wątku. "Hała 1ooo-lecia" - no prooooszę... Chyba "chała" - to po pierwsze, a nawet jakby było bez błędu, to chyba nie widziałeś Strasznego Filmu i wieeeeelu innych produkcji, których obejrzenie naprawdę grozi utratą szarych komórek - to po drugie. Dla mnie to naprawdę dobra industrialna wizualizacja nie mieszcząca się w żadnych istniejących wtedy konwencjach. To po trzecie.

ocenił(a) film na 1
bansuj_

A w którym miejscu napisałem że nienawidzę Japonii? Chodziło mi o wspomniane już sprzężenie zwrotne. Jeszcze do 2 połowy lat 70 XX wieku japońskie było synonimem dzisiejszej "chińszczyzny" czyli paździerzy i taniej tandety. Dość szybko bo w latach 80-tych nastąpiła przemiana totalna- przede wszystkim w świadomości społecznej. Ale poszukaj wielkich odkryć technologicznych ostatnich 40 lat - generalna większość to USA i Europa (uściślę - przełomowych technologii). W niektórych przypadkach jak płyta CD brali wspólny udział (Sony i Philips). Im nowsze odkrycia tym trudniej mówić o ich geograficznym umocowaniu-powstają bowiem w laboratoriach międzynarodowych koncernów. Japonia dała światu nową jakość już znanych technologi. Większość zapożyczonych rzeczy udoskonalili na tyle, że im właśnie przypisuje się "prawa autorskie" w całej rozciągłości. Wracając do kina - japońskie filmy stały się popularne w Japonii i na świecie dopiero kiedy się zeuropeizowały. Nie odmawiam w żadnej mierze klasy ich reżyserom, bo wspominany Kurosawa to jeden z moich ulubieńców. Nie pisałem też, że NIN było wzorem dla Tetsuo. Przytoczyłem jedynie przykład czegoś zbliżonego klimatem a dużo bardziej strawnego - podawanie dat miało pokazać że Tetsuo nie było też tak bardzo innowacyjne bo nieco wcześniej już były używane takie środki wyrazu. Tak się zagotowałeś, że twój ulubiony film został "zrypany", że zatraciłeś dystans. Pisząc słowa "hała" itd (pozwolę sobie nadal pisać z błędem) itd, nie odnosiłem się do osób lubiących ten film a do samego filmu. Ja nie identyfikuje się z filmami, które lubię a NAWET UWIELBIAM, jeśli ktoś wiesza na nich psy chętnie wdaję się w polemikę, nawet przyznam rację jeśli jest słusznie wyłożona. Ale nie przeszkodzi mi to lubić ten film dalej. Resztę napisał Grayser, sam bym lepiej tego nie wyłożył.

ocenił(a) film na 10
korniszoner

Wszystko, ok, niech będzie jak mówisz, z tą Japonią (chociaż piszesz "Jeszcze do 2 połowy lat 70 XX wieku japońskie było synonimem dzisiejszej "chińszczyzny" czyli paździerzy i taniej tandety." a film powstał później), nie mam zamiaru się w to zagłębiać. Ale jeśli już ktoś się "zagotował", to raczej jednak Ty, co przedstawia dobitnie pierwszy Twój post. I to Ty w nim właśnie straciłeś dystans. Popłynąłeś nieadekwatnie do sytuacji i zdecydowanie nieadekwatnie do poziomu rzeczowej dyskusji.
Nie napisałem nigdzie, że Tetsuo jest innowacyjny. Nie musi być, dlaczego nie może po prostu stać w szeregu. Nadejdzie kiedyś taki czas, że nie będzie można zrobić niczego innowacyjnego, ale czy tylko takie filmy są dobre, każde inne będą Ci się nie podobać? Wg mnie bywa wręcz inaczej - często robienie czegoś na siłę innowacyjnego wychodzi o wiele gorzej niż robienie czegoś dobrze na utartych szlakach. I Ty także nie zmienisz mojego zdania do tego filmu i ja Twojego od początku nie miałem zamiaru zmieniać (nauczyłem się po latach czytania mądrych i mądrzejszych opinii na filmwebie, że nie warto) - ja się tylko nie zgadzam z tą "jedynką", bo jest, wg mnie, nieadekwatna do argumentów, których używasz "rypiąc" ten film. Nie wiem jaką resztę napisał grayseer, bo w sumie nie napisał nic wnoszącego, potwierdził tylko to, co zostało wcześniej napisane. Wszystko już chyba zostało napisane.

użytkownik usunięty
korniszoner

O czym jest ten film? Proszę bardzo: http://www.filmweb.pl/user/reviews/Zardzewia%C5%82a+industrialna+apokalipsa-5484

Gdyby ci się nie chciało czytać, to tu masz parę wycinków z recki, które idealnie streszczają to, o czym jest film:

1. "Tsukamoto staje się posępnym piewcą zardzewiałej industrialnej apokalipsy, zagłady prawdziwego człowieka spowodowanej rosnąca ingerencją techniki w jego życie."

2. "Idźmy dalej, rozważa też kwestie powiązane z ludzką seksualnością." -> w dalszej części tekstu wyjaśniono ten punkt.

3. "Początek drogi współczesnego człowieka - dobrowolne ingerowanie we własny organizm, przeistaczanie się w humanoida." -> i tutaj słowo-klucz: TRANSHUMANIZM

4. "Tsukamoto obwieszcza początek zagłady, komentując jednocześnie współczesny kult fizycznej doskonałości."

Tyle powinno wystarczyć, żeby zachęcić do przeczytania całej recenzji. Ten film ma sens i ma przesłanie. Zupełnie inną sprawą jest, czy się komuś podoba. Ultraszybka animacja poklatkowa mnie wprawiła w zachwyt. Muzyka zwaliła mnie z nóg (słucham do dzisiaj). Antyestetyczne tło wydarzeń zaszokowało. Rację ma autor recki: ciężko uwierzyć, że to niskobudżetowy utwór rozprzestrzeniający się wyłącznie za pomocą VHS-ów. To bez wątpienia arcydzieło cyberpunku, którym inspirowało się wielu twórców (choćby: "964 Pinokio", z tym że to akurat epigonizm i chała).

Co do montażu - to jest akurat najmocniejsza strona filmu. Bałaganiarski? Co to znaczy?

ocenił(a) film na 1

Wreszcie rzeczowa polemika :) Recenzje czytałem i właśnie ona skłoniła mnie do tak niepochlebnego komentarza. Wszystkie te zgrabne zdania to niemal slogany reklamowe. Na dobrą sprawę można by je dopasować, przy odrobinie złej woli, do ogromnej ilości produkcji, A słowem kluczem nie jest wydumany transhumanizm tylko szokowanie. Takie utwory powstają jedynie po to by szokować. I to się udało na 300%. Cała reszta to doklejanie idei na siłę do masy migawek. I to jest właśnie bałaganiarski montaż: zero ciągłości, pourywane ujęcia, mnóstwo wstawek, przeskoków. Jak w teledyskach, o czym już pisałem. Gdybym nie oglądał filmu to po przeczytaniu recenzji popadłbym w zachwyt i osaczyłaby mnie nieodparta chęć obejrzenia. Film "trafiłem" dzięki podobnemu grafomańskiemu opisowi w książce "1001 filmów które musisz zobaczyć". Pozostaje jeszcze kwestia najzwyklejsza, czyli gust. To proste, niezależnie od całej intelektualnej nadbudowy (lub jej braku) film może się podobać lub nie. U mnie jest to stanowcze nie. Ale czy moje zdanie zaważy na rzeczywistej wartości obrazu? Cała wcześniejsza dyskusja przypomina mi fanowskie (polconowe itp) manifesty odnośnie fantastyki w kinie "Dlaczego mainstreamowcy nas nie doceniają? Przecież sf i fantasy jest (tu padają hymny pochwalne) i powinni nas pokochać i wynieść na piedestały!!!" Ja jestem zdeklarowanym fanem sf i fantasy, niezaleznie od nośnika, ale nie wymagam aby utwory lubiane przeze mnie miały rzeszę wielbicieli. Przypomniały mi się słowa Inkwizycji "Czy zmieni się racja boga gdy mu się wyznawców doda?"

użytkownik usunięty
korniszoner

Eee, w ten sposób to można każdy film skrytykować. Spytałeś, o czym jest utwór Tsukamoto. Ja udzieliłem odpowiedzi, a w zasadzie uczynił to autor recenzji. Jeśli to "niemal slogany reklamowe", to to samo mogę powiedzieć o wszystkich achach i ochach dotyczących większości filmów. Gdzieś się tam mówi o miłości, innym razem o przemijaniu, niekiedy o chciwości i podłej ludzkiej naturze itd. To wszystko są slogany reklamowe! Też mi krytyka, phi...

Transhumanizm nie jest wydumany. Wydumana jest twoja krytyka, a w zasadzie krytykanctwo. I co ty na to? Uważasz, że to jest dyskutowanie, o które tak zabiegasz?

Sądzisz, że ten utwór powstał tylko po to, aby szokować? Okej, masz do tego prawo. Ale nie odbieraj innym prawa do wyniesienia z tego filmu konkretnego przesłania. Ja takie wyniosłem, lektura recenzji tylko rozszerzyła moje horyzonty. Ty nie wyniosłeś nic - w porządku, twoja sprawa.

Teraz sprawa bałaganiarskiego montażu - "zero ciągłości, pourywane ujęcia, mnóstwo wstawek, przeskoków". A ja tam widzę, o czym pisałem już wcześniej, znakomitą - niespotykaną nigdzie indziej - hiperszybką animację poklaktową. Cholernie dużo precyzyjnej roboty trzeba było w to włożyć, żeby osiągnąć taki efekt. Ujęcia są często krótkie, aczkolwiek daleko im do agresywnego montażu znanego choćby z filmu "Requiem dla snu" (pewnie oglądałeś). Tam to dopiero był "teledysk".

ocenił(a) film na 1

Wszystkich filmów w ten sposób skrytykować się nie da bo jak słusznie zauważyłeś - wiele z nich mówi o miłości, zdradzie, wojnie, emocjach itd itp -i mówi to za pomocą fabuły i spójnego scenariusza. Requiem rzecz jasna widziałem, tam poszatkowane ujęcia były dodatkiem nie sensem obrazu, zabiegiem artystycznym. Niemal "poklatkowa", jak w Memento, odtwarzana nie jako od tyłu akcja, z początku kompletnie wydawać by się mogło bez sensu jednak powoli, równolegle do odkryć bohatera, nabiera wyrazu i odsłania fabułę. A w Tetsuo cała misternie tkana warstwa wizualna pozostaje tylko obrazem. Oddziaływuje jedynie zmysłowo - (dźwiękiem również) i emocje może wywoływać jedynie związane ze zmysłami. Aha poklatkowych animacji nie znoszę. Ten film (miałem go już filmem nie nazywać ;) ) po prostu nazbierał w sobie zbyt dużo niestrawnych dla mnie elementów na raz. Co do transhumanizmu - były już podobne pomysły w nurcie futurystów. Niestety ale duża część "izmów" jest wydumana bo próbuje nadać naukowe ramy tak naprawdę kilku luźnym przemyśleniom. Do podparcia się autorytetem nauki to nie wystarczy. "Transhumanizm zakłada, że człowiek w swym obecnym kształcie jest zaledwie stadium przejściowym ku czemuś więcej. Ewolucja będzie trwała nadal, a nasz obecny poziom wiedzy pozwala nam przejąć kontrolę nad zmianami. Ostatecznie ludzkość wykroczy poza człowieczeństwo, dążąc do stanu postludzkiego". Przecież to tylko wycinki z antropologii powkładane w industrialny klimacik. Sprawa ewolucji homo sapiens jest bezdyskusyjna, wystarczy przejrzeć podręcznik antropologii albo porównać chociażby zdjęcia i statystyki XIX w. z obecnym stanem. Rozwój technologii też jest oczywisty. Cóż to więc za ideologia odkrywcza? Szczególnie, że mało konsekwentna. Odwołują się do naukowego i racjonalnego poznania a zaadoptowali na swoje potrzeby religijny schemat - życie teraz to stan przejściowy do wyższej formy bytu etc.

użytkownik usunięty
korniszoner

<<Wszystkich filmów w ten sposób skrytykować się nie da bo jak słusznie zauważyłeś - wiele z nich mówi o miłości, zdradzie, wojnie, emocjach itd itp -i mówi to za pomocą fabuły i spójnego scenariusza.>>
Zupełnie mnie nie zrozumiałeś. Właśnie "miłość", "zdrada" i cała reszta to takie slogany reklamowe. Czytam recenzję jakiegoś filmu, a tam wszystkiego po trochu naciapane. To film o miłości, przyjaźni, życiowych rozterkach, zdradzie, gdzieś tam wojna w tle, Bóg wie, co jeszcze - miszmasz. Film o wszystkim, to film o niczym, podobnie jak z medykamentami na każde schorzenie. "Tetsuo" ma do przekazania konkretną treść. Dowodem jest tutejsza recenzja, jedna z najlepszym na Filmwebie. Większość tekstów jest krótka, ogranicza się do pochwalenia bądź zrugania czyjejś gry aktorskiej, rzucenia paru banałów itp. A w tej recenzji autor powołuje się na konkretne sceny i je interpretuje. Dlatego oburzony jestem, kiedy czytam twój "zarzut" o sloganowość.
Zapewniam cię, że "Tetsuo" ma fabułę, posiadają ją nawet eksperymentalne filmy Richtera.
Nie wyniosłeś wiele z filmu, więc nie dziwi twoje stwierdzenie dot. niespójnego scenariusza. "Tetsuo" scenariusz ma jednak spójny, kolejne sceny logicznie z siebie wynikają. Bohaterowie nie pojawiają się znikąd, nie ma przeskoków w akcji. Ot, normalny film, tyle że tzw. "mindf.uck", więc i trudniejszy w odbiorze. Na tej samej zasadzie istnieją filmy Jodorowskyego - ciężkie, ale z sensem. Obejrzyj sobie zwiastun do "Świętej góry". Kop większy niż po seansie całego "Tetsuo".

Cały twój komentarz można streścić krótkim: przerost formy nad treścią. Okej, ty tak uważasz. Ja natomiast dostrzegłem treść, nie tylko ja zresztą. A to znaczy, że ona tam jest. Po raz kolejny przywołam recenzję, bardzo konkretną recenzję. Wszystko jest tam uzasadnione, a to na Filmwebie prawdziwy rarytas.

Co do transhumanizmu - chodzi oczywiście o taki rozwój człowieka, który opiera się na technologii. Ale nie idzie o stworzenie lepszego modelu samochodu, ale o ingerencję we własne ciało. Czyli: zamiast ręki z pięcioma palcami, nowa mechaniczna ręka z siedmioma palcami. To tak na szybko, nieco spłaszczając cały transhumanizm. Nie wiem, gdzie ty miałeś o czymś takim informacje w podręczniku antropologii, ale jako że nie lubię ludzi rzucających coś od tak, to proszę cię o konkretne cytaty. Albo odwołaj się do konkretnej książki (podaj rozdział, żebym mógł sprawdzić).
Pewnie że idea transhumanizmu pojawiła się nieco wcześniej niż samo pojęcie.

<<Sprawa ewolucji homo sapiens jest bezdyskusyjna, wystarczy przejrzeć podręcznik antropologii albo porównać chociażby zdjęcia i statystyki XIX w. z obecnym stanem.>>
Ale jakie zdjęcie porównać? Portret faceta z XIX wieku i człowieka z wieku XXI będzie się różnił fryzurą i zarostem. nie o taki rozwój chodzi w transhumanizmie. Nie chodzi też o rozwój technologii w ogóle. Mam wrażenie, że nie wiesz, o czym dyskutujesz.


<<Odwołują się do naukowego i racjonalnego poznania a zaadoptowali na swoje potrzeby religijny schemat - życie teraz to stan przejściowy do wyższej formy bytu etc.>>
Wytłumacz mi jak twardogłowemu - gdzie tu RELIGIJNY SCHEMAT?

ocenił(a) film na 1

Nowy głos w dyskusji przypomniał mi o niej samej, tak też odpowiadam z dużym poślizgiem czasowym
1. „a tam wszystkiego po trochu na-ciapane. To film o miłości, przyjaźni, życiowych rozterkach, zdradzie, gdzieś tam wojna w tle, Bóg wie, co jeszcze – miszmasz” ten miszmasz i na-ciapanie wszystkiego po trochu to się nazywa właśnie życie, ścisłej definicji nie ma ale mieści się w niej wszystko, o czym pisałeś. Polecam spróbować życia - po trochę z każdej dziedziny
2. Przedmiotowa recenzja jest tylko interpretacją autora i nie jest żadnym dowodem a jedynie przekazaniem wrażeń i przemyśleń.
3. Jeśli ty i jakiś nieokreślony bliżej zbiór ludzi widzi spójną treść w tym hmm horrorze to oznacza tylko, albo aż tyle, że operacja „mind f..k” dokonana tym obrazem przebiegła nad wyraz pomyślnie. A tak na poważnie – kiedyś ogromna większość twierdziła BA! wierzyła ta większość, że słońce krąży wokół ziemi. Ostatnio nawet kościół katolicki po kilkuset latach uznał że jest na odwrót i przeprosił za spalenie Giordano Bruno.
4. Widzę, że masz bardzo hmm tradycyjne podejście do obszaru badań antropologii. To nie tylko mierzenie czaszek i szkieletów. Proszę oto cytat z publikacji: „społeczeństwo i kultura kształtuje ciało; ciało nie jest w pełni interpretowalne; kształtuje je też biologia i biografia”. Obecnie antropologia jest bardzo szeroką nauką – obejmuje min. antrop. fizyczną, kulturową ale zawiera lub przenika także dyscypliny pokrewne jak etnologia, archeologia, socjologia. Antropolodzy zajmują się min. wzorcami piękna i dostosowywaniem się do nich na przestrzeni dziejów i w przekroju kultur. Przykłady? Deformowanie czaszek niemowlętom w staroż. Egipcie, ogromne ozdoby mocowane w różne części ciała i zniekształcające je jak kolczyki, kółka, kości zwierząt lub zabitych wrogów, obręcze wydłużające szyję itd.. A bardziej współcześnie – chociażby cała transplantologia, która jak najbardziej leży w zainteresowaniach antropologów. Występują tu np. implanty, sztuczne kończyny itd. O przeszczepionej ręce z siedmioma palcami nie słyszałem, ale już podłączenie sonaru do ludzkiego mózgu jest faktem i odbyło się w USA min. pod okiem antropologa, albo przeszczep ręki od martwego dawcy osobie, która rękę straciła kilka lat wcześniej. Mary Shelley mruga figlarnie z zaświatów... Chirurgia plastyczna i różne jej aspekty (zatem modyfikacje) to również obiekt badań antropologów. Jeśli potrzeba więcej informacji lub potwierdzenia odsyłam do dowolnej katedry antropologii na którymkolwiek z uniwersytetów. „Międzypokoleniowe zmiany w budowie morfologicznej i proporcjach ciała młodzieży licealnej z Pomorza Zachodniego” ; "Pretty Modern: Beauty, Sex and Plastic Surgery in Brazil" Alexander Edmonds antropolog z uniwersytetu w Amsterdamie. To przykładowe tematy prac z zakresu antrop.
5. W kwestii porównania zdjęć XIX w. ze współczesnymi: na prawdę nie trzeba być specjalistą by dostrzec wyraźne różnice w profilach twarzy i czaszki, a już szczególnie proporcjach ciała i wzroście. Uległy bardzo istotnym zmianom!!! Dzieje się tak chociażby ze względu na dużą ruchliwość przestrzenną współczesnych społeczeństw, a co za tym idzie – dużym wymieszaniem narodowości i ras, zmiany w odżywianiu i stylu życia. W razie dalszych wątpliwości odsyłam do roczników statystycznych.
6. Trans humanizm jest zatem jedynie zlepkiem antropologii, teorii ewolucji oraz religii właśnie ale bez żadnej systematyki, metodologii. A gdzie religijny schemat? Uffff powtórzę - życie teraz to stan przejściowy do wyższej formy bytu. To właśnie praktycznie każda religia w jednym zdaniu, bo dążenie do ogólnie pojętego boga czy absolutu nie jest cechą wspólna wszystkich religii, ale dążenie do wyższych stanów bytu/świadomości już tak. Czy twardogłowy rozumie? W związku z tym nie jest trans humanizm nauką ani nawet filozofią. Jest w miarę znośnie brzmiącą nazwą na wybrane aspekty przemian ludzkiego ciała.
Czy mój adwersarz wierzy już, że wiem o czym piszę? Pozostałe wątpliwości wyjaśniłem chyba przejrzyście w innych postach tego tematu.

ocenił(a) film na 6
korniszoner

Niestety, nie przypadł mi ten film do gustu. "Eraserhead" Lyncha mi sie podobal. Film ogladalem o 3 w nocy i nie nastroil mnie pozytywnie. Nie moglem nawet zasnac, nie tylko obrazy ale muzyka byly straszne, jednak strach ten to raczej obrzydzenie i niesmak :/ Duzo scen nie potrafilem zrozumiec i ich powiazania z innymi, wiele rzeczy nie bylo w ogole wytłumaczonych. Tworca tego filmu chyba bierze jakies dopalacze i to na pewno nie jest trawka :P

ocenił(a) film na 10
rafusss

No i właśnie. Wszystko co Ci się nie podobało, dla mnie jest kwintesencją tego, co lubię w tym filmie.

ocenił(a) film na 6
bansuj_

No cóż, film zdecydowanie nie zasługuje jak wyżej ktoś napisał na 1/10. Film wzbudził we mnie emocje wiec to już jest na +, ciężko mi go również będzie zapomnieć. Jednak szkoda, ze nie potrafię zrozumieć przekazu i tego co autor chciał przekazać tym filmem, włożenie wysiłku intelektualnego w rozumienie kończy się fiaskiem. Pod koniec filmu stwierdziłem, ze przy tym filmie lepiej wyłączyć myślenie i po prostu patrzeć na pojawiające się obrazy i odbierać bodźce słuchowe :) Polecam dość głośno oglądać ten film albo w nocy- masakra :D

ocenił(a) film na 10
rafusss

Pozwolę sobie zacytować samego siebie z jednego z powyższych postów:
"Wkurza mnie szukanie jakichś podłoży intelektualnych, gdy nie jest to niezbędne. Oczywiście, że można, można sobie wkręcać, że ta przemiana w maszynę symbolizuje coraz większą symbiozę człowieka i maszyn, coraz większą zależność, ale po co? Wszystko co potrzeba widać na ekranie, reszta to twórczość własna."
Nie trzeba, ale można szukać podtekstów. Czy autor filmu tego wymaga? Czy tylko odnajdując głębszy sens może się ten film podobać? Wg mnie nie.

ocenił(a) film na 1
bansuj_

I własnie mimo woli wskazałeś "klucz" umożliwiający przyswojenie tej wizji. Trzeba zdać się na zmysły, czyli po prostu chodzi o specyficzną wrażliwość. Moja została ukształtowana tak że nawet genialny teledysk, z pomysłem, rewelacyjnym wykonaniem itd ale przekraczający długość kilku-kilkunastu minut jest nie do przyjęcia, co też bez ogródek zaakcentowałem zakładając wątek. Ja do filmów podchodzę jak do opowieści. Ktoś chciał coś przekazać, opisać, wyśmiać, rzucić nowe światło itp itd. Tutaj wszystko opiera się na mechanizmie clipów tv, przy których też się lubię odmóżdżyć, dając ponieść jedynie emocjom ale nie ponad godzinę bo to już wyżymaczka a nie przyjemność.

ocenił(a) film na 10
ocenił(a) film na 10
korniszoner

ja akurat wszystko poskładałem do kupy i dokładnie rozumiem treść tego filmu....

ocenił(a) film na 9
Movie_Crash_Man

treść sierść

ocenił(a) film na 5
korniszoner

Wiem, że dyskusja dość stara...

Dziś obejrzałem i zawiodłem się. Przeczytałem tu wszystkie opinie - i te za i te przeciw - i zastanawiam się kto ma rację...
Prawda zaś, jak to często bywa, leży po środku. Moim zdaniem nie jest to "hała" gdyż scena z pogoni w metrze jest genialna. Nie jest to arcydzieło gdyż film na końcu znużył mnie a wręcz przestał interesować.

Jestem raczej na nie - a chwała założycielowi wątku za odwagę wyrażenia swojej opinii.
Cholernie mnie wkurzają znawcy od siedmiu boleści, którzy idąc za modą, lansem i szpanem - choćby najbardziej śmierdzące gówno nazywają złotem.
Szacunek jedynie dla tych, którzy potrafią bronić swoich racji a nie powielają wygodne slogany.

Te ochy i achy co do omawianego filmu - zdecydowanie przesadzone.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 1
ladaco

Lekcje już odrobione?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones