Film zacząłem oglądać nic o nim nie wiedząc i jakże przyjemnym było uczucie całkowitego pozytywnego zaskoczenia jakie mnie nawiedziło. Po pierwsze film nie nudzi, a trzyma w napięciu od początku do samego końca. Fabuła sprawia wrażenie zgrabnego połączenia wątków z kilku innych filmów (Noc myśliwego, Funny Games, Siedem, Piła) ale całość prezentuje się nadzwyczaj przyzwoicie i świeżo. Mamy tu tajemniczego, nocnego gościa z teczką z narzędziami chirurgicznymi, (znakomity Patrick Breen), zdziwaczałą rodzinę z problemami (w sumie na początku nie wiedziałem, która ze stron pierwsza zaatakuje rodzina czy tajemniczy koleś) , odosobniony domek w głębi lasu...
Muszę przyznać jednocześnie nie zdradzając zbyt wiele, że Patrick Breen wykreował postać niesamowitą w "Bleeding House", dobre dialogi z jej udziałem oraz godne sporej pochwały umiejętności aktorskie Breena stworzyły postać która intryguje, interesuje, wciąga, sprawia że oglądamy ten film właśnie dla niej.
Wszystkiemu akompaniuje bardzo dobra, mroczna ścieżka dzwiękowa, i posępny, lekko przygnębiający i mroczny klimat. To nie jest film na imprezę, to film do obejrzenia samemu ze sobą w odosobnieniu i ciemnym pokoju, by wczuć się w sytuację i przeżywać razem z bohaterami, to co dzieje się na ekranie. Jak najbardziej polecam : 8/10.