Początek jak zwykle był niezbędny, bo wprowadzał nas w całą akcję, która miała tutaj miejsce. Niestety... Całe rozwinięcie, jeśli możemy tak to nazwać, było zupełnie niepotrzebne i po prostu nudne. Końcówka, która trwała 30 minut była chyba najciekawszą częścią filmu. Mimo to reżyser chciał nam pokazać za dużo w takim małym kawałku czasu. Wszystko działo się tak chaotycznie, że musiałem przewijać sceny, aby wiedzieć o co chodzi. Może to moja wina, ale nie trafił do mnie przekaz po tytułem: ,,Dziecko umarło, ale żyje i mieszka w ścianach domu. Rodzice go kochali i mieli kukłę, ale wiedzieli, że syn żyje u nich w domu.". Szkoda potencjału, bo film zapowiadał się na prawdę dobrze...