"Teen movie" ze stajni Cormana: młody Nicholson jako kryminalista "mimo woli", skonfundowany smarkacz, który z miłości gotów zabić. Zrealizowane za grosze (co widać), pisane "na kolanie", zagrane w typowej dla B-klasowych produkcji z lat 50. manierze (mieszanka zblazowania i egzaltacji), ale ogląda się zacnie. Urok poczciwego starocia odurza niczym eter winylowy, rodzice rwą włosy z głowy, a dzieciakom na myśli tylko dwie rzeczy: rozróby i muzyka rock'n'rollowa płynąca z szafy grającej. Przede wszystkim dla sentymentalnych, ale ciekawi początków Jacka też z pewnością nie pogardzą.