Pierwsza połowa to sensacyjna rzeźnia, a druga to abstrakcja na kwasie. Mam wrażenie, że film zrobiono na siłę dla fanów, którzy oczekują wybuchów i fajerwerków na końcu. Absurdu dodają jeszcze napisy i podziękowania w środku filmu. Estetyka i symbolika dalej trzymają poziom, ale to uleganie fanom trochę skrzywiło mi obraz przedstawionego świata. Najlepszym momentem było w zasadzie to, jak nowa generacja Ev rozszarpała Asukę na strzępy. Dawno nie miałem tak znienawidzonej postaci w serialu. Niestety na końcu znowu się pojawiła, nie mówiąc nic mądrego pod koniec filmu.