Aż dziw, że wyszedł od Fishera, mistrza filmów Hammer. Historia jest sztampowa - amerykanin przyjeżdza niezapowiedziany do domu rodzinnego swojej narzeczonej i ni stąd ni z owąd w domu tym zaczynają umierać domownicy. I tak zawiązuje się intryga, której film stara się znaleźć rozwiązanie.
W zamierzeniu miała być to chyba komedia połączona z horrorem, ale nie gra tu nic. Oba formaty są nijakie, nie spianają się i przynudzają. Film trwa 70 minut, więc od biedy można go zobaczyć, ale nie jest to kino najwyższych lotów. 3/10