Ogółem nic godnego zaprzątania sobie głowy, ale czegoż spodziewać się po wczesnej Tromie.
Sceny gore, których jest niewiele, nie robią żadnego wrażenia, film jest nudny i bez sensu. Dziełko
to kojarzy mi się nieodparcie z klasycznymi produkcjami Herschella Gordona Lewisa, ("Gore,
gore girls" z 1972 roku) oraz z "The Last House on Dead End Street" (1977). Jednak jak dla mnie,
nie dorasta im do pięt, co prawda ma fajny, taki undergroundowy klimacik ale nic poza tym. Nawet
cała masa, nagich panienek, niewiele tu pomaga...