PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=469370}
6,5 12 974
oceny
6,5 10 1 12974
6,6 19
ocen krytyków
The Limits of Control
powrót do forum filmu The Limits of Control

U granic kontroli

ocenił(a) film na 8

To nie jest realistyczna historia. Dlaczego bohater nie śpi? Bo nie jest człowiekiem. To raczej przygody umysłu, który próbuje się uwolnić od tej formy życia, która domaga się konsumpcji, artystycznej prostytucji, zaprzedania się. Nauka, muzyka, film, taniec i gitara, narkotyki. Sztuka i niezależność. Kobieta próbuje go odwieść od właściwej drogi. Gra na dwa fronty: z jednej strony miłość jest nośnikiem największej ambicji i wolności, z drugiej najlepszym przyjacielem kobiety są brylanty. Kobieta zagraża stagnacją. Dlatego bohater nie daje się jej uwieść. Milczy. Zachowuje czystość i naturalność. Pcha go do przodu tylko sztuka, niezależne myślenie, ciekawość. Napotkane postaci to upostaciowane myśli, wskazówki, wszystko, co osiągnął w życiu. Osobiste objawienia. Osobiste refleksje, które próbują dostać się do umysłu człowieka. On im ulega, słucha ich, bo jest czujny i gotowy na odkrycie prawdy. Gdy zbliża się do rozwiązania – zabicia w sobie bezmyślnej chęci życia – kobieta umiera, umiera rzeczywistość. Wówczas jest gotowy, by wkroczyć w realny (=transcendentny) świat. Ubrać się w luźne ubrania, przekazać innemu wskazówki. To przekazanie jest utrzymane w konwencji misji specjalnej. Podrzuca ubrania do oznakowanej szafki, pudełko wrzuca do kosza. Może ktoś je znajdzie.
Sam również próbuje szukać. Chodzi do muzeów, próbuje odkrywać, szukać gitary. Ale nie. To gitara ma go odnaleźć. Itd. Sztuka służy podpowiedziami. Jest przewodniczką po świecie prawdziwych potrzeb człowieka. Świat sztuki i świat prawdy są równoległe.

Helikopter to coś, co na niego czyha. Może też być jego opatrznością, ale musi się jej zaprzedać. Kobieta w bieli, miłośniczka Hitchcocka wystąpiła w „Świetle księżyca” i została porwana przez ludzi z „czarnego helikoptera” – tak jakby artysta się zaprzedał komercji. Wyzbyła się swoich ideałów. Być może w filmie najłatwiej się ich wyzbyć, zbyt wielkie pieniądze za nim stoją.

W czasie oglądania filmu poczułem lęk. Lęk przed nadmierną alegoryzacją. Obawiałem się przez chwilę, że Jarmusch przesadził i zrobił ze swojego filmu obrzydliwą alegorię (jak pisze Melville w "Moby Dicku"). Na szczęście nie. Nie jest to tak nieznośne jak "Ptaszydła" Pasoliniego. Owszem, jest w tym symbolizm, pewna alegoryzacja, a nawet personifikacja, ale do przełknięcia.
Poczułem lęk zresztą jeszcze z innego powodu. Oto przez chwilę zastanawiałem się, co chce powiedzieć mi Jarmusch. A co, jeśli nie zrozumiem? I to mnie przeraziło. Ja chcę zrozumieć! Ja muszę zrozumieć! I ogarnęło mnie coś na kształt manii, która potrafi zaprowadzić do wariatkowa. Poczułem, że mogłoby mnie to naprawdę spotkać. Powróciło uczucie, które towarzyszyło mi podczas wizji po grzybach czy marihuanie. Pragnienie zrozumienia świata, prawdy ludzkiego istnienia. Czujesz, że jest to wszystko, czego pragniesz i czego ci potrzeba i czujesz jednocześnie, że nie dasz rady i że czeka cię szaleństwo i potępienie (bo potępienie jest rodzajem szaleństwa, jak widać to na przykładzie Nervala).
Nawet przyszło mi do głowy, że Jarmusch bawi się z widzem, że jego film jest pewnego rodzaju eksperymentem. Limits of control. Granice kontroli. A więc moment, kiedy tracisz kontrolę. Przestajesz wiązać ze sobą poszczególne obrazy, nie odczytujesz przesłanek, egzegetyczna porażka.
Ale są tu i inne granice kontroli (sterowania tobą). Moment, kiedy zyskujesz wreszcie wolność. Nie wiedzie cię dłoń holowników (jak w motcie z Rimbauda). Kontrola – a więc establishment, a więc przemysł rozrywkowy, a więc świat oficjalny – nie ma nad tobą władzy. Bo kontrola to nic dobrego, kontrola ma ograniczenia (inne znaczenie słowa limits), popełnia swoje błędy. Potrzeba kontrolowania i bycia kontrolowanym to ludzka przypadłość, która odcina nas od prawdy o życiu. Kontrola jest statyczna, próbuje budować jakieś status quo, którego gotowa jest bronić i w imieniu którego może nawet zabijać. Choć tylko pozornie. Prawdziwa wolność jest niezależna nawet od największej kontroli. Oto główny bohater przenosi się siłą wyobraźni w centrum ośrodka władzy i zabija szefa – księcia tego świata. W gruncie rzeczy dzieje się to zupełnie bez sprzeciwu tego ostatniego. Nie broni się. Nie może. Główny bohater zabija przecież cząstkę siebie, swój parszywy cień, który trzyma go w platońskiej jaskini. Cień nie może się bronić. Jest marny i zły, próbował nad nim dominować, próbował go zastraszyć, ale nic z tego. Nie udało mu się. Ujadał jak brytan, a okazał się bezbronnym stworzonkiem z przerostem ambicji. Gwałtowny, dramatyczny gest uwalnia go na zawsze. Wreszcie może sobie spojrzeć w twarz, tę prawdziwą. Przez chwilę, zdaje się, jest zdziwiony.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones