Adaptacja jednej z powieści Mickeya Spillane'a. Książka to typowy okaz literatury brukowej, w której logika i prawdopodobieństwo podporządkowane zostały konieczności zaskakiwania czytelnika oraz stosowania charakterystycznej narracji, którą do perfekcji opanowali Chandler i Hammett. Spillane tym dwóm do pięt nie dorasta, niemniej jego twórczość to żelazna klasyka pulpowej konwencji. Filmowa wersja "Długiego pożegnania" wygładza najbardziej niedorzeczne i naciągane spośród pomysłów autora "Śmiertelnego pocałunku", wytracając przy tym niestety cały campowy urok pierwowzoru, w którym pierwsze skrzypce grały seks i przemoc. Wynikiem takiego posunięcia jest średniej jakości noir z nieprzekonującymi zwrotami akcji i młodym Anthony'm Quinnem w roli głównej. Nic dziwnego, że o filmie Saville'a nikt już praktycznie nie pamięta, bo i niczego do wspominania tu w zasadzie nie ma.