Nie bardzo wiedziałem czego mam się po tej produkcji spodziewać, ale na pewno nie oczekiwałem, że
będzie to wczesny slasher z dodatkiem afrykańskich czarów-marów. A tu niespodzianka. Mamy
zamaskowanego zabójcę ze zniekształconą twarzą, który powstaje z grobu i zaczyna mordować nożem tych,
którzy mu podpadli. Oczywiście, jako, że to wczesny slasher, to tych zabójstw za dużo nie ma i nie są zbyt
brutalne, a film jest utrzymany w trochę innym klimacie (i nawet nie chodzi o to, że akcja jest osadzona w
bodajże XIX wieku). Niestety ten klimat trochę szwankuje, a film rozwija się zbyt powolnie. Nie rzucił mnie na
kolana, ale nie był też zły. Po prostu nie trafił w mój gust.