Te spiny, o wątki LGBT, te lamenty o "poprawność polityczną", która Was tak piecze, już mało na kim robią wrażenie, a na pewno nie na Netflixie. Może być to ciężkie, ale spróbujcie sobie wyobrazić, że Netflix ma sztab analityków, ktorzy na bieżąco analizują ogrom danych i lepiej wiedzą, co będzie "klikalne/oglądalne", a spina jakichś randomowych gości, z jakiegoś serwisu, nic nie zmienia. :)
Toteż wszyscy prawilni wieszcze, wróżący Netflixowi - już od dłuższego czasu - upadek, szkoda Waszych nerwów. Takich krzykaczy jest garstka, nawet jeśli się wylogujecie, to będziecie niczym więcej niż promilem dla Netflixa. Przeciętny widz, który nie ma spiny odbytu ze strachu o swoją męskość, nawet nie zauważa takich wątków. A Netflix jest o tyle mądrzejszy, ze szybko nauczył się co to jest pink money. ;))
PS. Dzięki za te wszystkie spiny. Miałem nie oglądać, teraz chętnie obejrzę. A pośrednio nabiję licznik filmowi. :))
Szkoda ich nerwów i szkoda naszych nerwów;p żebyś ty wiedział co przy "Przeklętej" się odwala. "Kradzież dziedzictwa kulturowego!!!". Oczywiście cały ból polega na tym że aktor który gra Artura jest czarnoskóry. I w sumie ta drama mnie także nawet zachęciła by zobaczyć ten serial więc planuje to w najbliższym czasie. Choć i tak bym wolał by prawica nie istniała xD