Po czołówce, ukazuje się nam ,,namiętnie'' filmowana willa, w tle słyszymy popisy szalonego flecisty. Nagle zza krzaka wyskakuje trzech chłopów. Dwóch z nich znęca się nad trzecim, i gdyby nie interwencja domowników, maltretowany chłop by spłonął. Okazuje się że jest to upośledzony syn właścicieli domostwa i zazwyczaj jest trzymany w zamknięciu, ale tym razem został wypuszczony przez jego siostrę, zbuntowaną (raczej chorą psychicznie) nastoletnią siostrę. W ten sam dzień do domu wraca starsza siostra z dopiero poślubionym mężem.
I zaczyna się telenowela. Przez 30 minut oglądamy długie ujęcia gadających ludzi, chodzą z miejsca na miejsce i biadolą. Nudy jak flaki z olejem, ni stąd ni zowąd włączane są nam sceny w których katowana jest kura( dubbing jej cierpień jest jedyną śmieszną rzeczą w tym filmie) oraz mysz. Tak twórcy nie użyli rekwizytów tylko żywe zwierzęta. Na końcu mroczna tajemnica rodzinna wychodzi na jaw.
Na wpół amatorski film klasy Z, w którym straszy wszystko tylko nie akcja.