Nieciekawa opowiastka, nieciekawie opowiedziana przez skwaszonych do imentu aktorów. Rozumiem, że dłużyzny i filmowanie w mrocznych pomieszczeniach miało spotęgować napięcie, a efektem jest jedynie ziewanie. Do tego okraszono historię głuchoniemym mimem-schizolem, który pasuje do całości jak siodło krowie. Miał wyjść zajmujący film łączący tajemnice XVII-wiecznego malarza z obecnymi czasami, a wyszedł po prostu gniot. Może i sam pomysł nie taki denny, ale realizacja fatalna. Film nic a nic nie wnosi: ani tam żadnej rozrywki, ani napięcia, ani dramatu, ani scen skłonnych do jakichkolwiek przemyśleń. No i order z kartofla temu, kto zakwalifikował go do szuflady "thriller". Równie dobrze można potraktować ten film jako "komedię romantyczną" albo "spaghetti western" - reżyser chciał, ale mu nie wyszło... Strata czasu, nawet przy ogromnej dobrej woli.