Naprawdę zrujnować tak zjawiskowy naturalizm tego filmu dzisiejszymi trendami... rozczarowanie.
Film ogólnie oceniam bardzo dobrze, ma niezwykły montaż, grę Williama i Julianne, oraz klimatyczne kadry.
Natomiast łapał mnie cringe kiedy widziałem niemal surrealistyczne sceny z tym pękającym lodem. Takie coś się robi w jakichś sci-fi akcyjniakach typu Transformers.
Druga już wspomniana wyżej rzecz to dziewczynka.
Oczywiście czym byłby amerykański dramat bez dziecka zadającego z kamienną twarzą pytanie "czy on umrze?". To najtańszy możliwy chwyt aby wzruszyć.

Cały ten film bez wyżej wspomnianych byłby dziełem. Nie potraktuję go tak niestety, bo najwidoczniej sami twórcy nie pomyśleli aby z niego takowe zrobić.

Może za dużo oczekiwałem i to nie po moich wymysłach, a po pierwszej połowie, która naprawdę mnie zachwyciła. Trudno.
Dobrze że był Dafoe, bo czuję że bez niego dzień po seansie już bym o filmie zapomniał.